Rozdział 34

453 40 16
                                    

Następnego dnia, ożywiliśmy nasze plany. Pojechaliśmy po meble, farby oraz najważniejsze- łóżeczko (najwyższa pora). Andy zadzwonił po chłopaków oraz Chrisa, aby pomogli mu w dekorowaniu, bo mój mąż chyba myśli, że ciąża to choroba... Wiem, iż nie mogę się przemęczać no ale bez przesady.

- Kurwa, jak ty to składasz?!- krzyczał Ash na CC'ego, próbując złożyć łóżeczko.
- No co chcesz?! Jest kurwa dobrze...- odpowiedział mu. Było tam tyle nerwów, że nie dało się dziwić iż używają takich słów.
- Jest źle!- krzyknął Purdy, po czym zamoczył rękę w stojącej obok, błękitnej farbie i rzucił w perkusistę.
- O ty skurwysynu!- i powtórzył czyn basisty.
- Co wy do cholery robicie?! Mięliście składać łóżeczko a nie kurwa rzucać farbą! Nie marnujcie bo do chuja nie wystarczy!- wydarł się Biersack na tyle głośno, że aż brzęczało w uszach.
- Andy... Diabełku, spokojnie.- próbowałam go uspokoić.- rozumiem, że się denerwujesz i nie dziwię ci się, ale nie unoś się.
- Aniołku...- przetarł twarz i przeczesał włosy.- przepraszam, ale chcę żeby wszystko było ok.
- Będzie, nie martw się. Wierzę w was, dacie radę.- pocałowałam go. Chłopaki krzyczeli "uuuu!" (nie wiem jak to nazwać XD), ale Dennis tylko pokazał im fakera.- a nie mogę wam pomóc? Ja nie jestem chora, tylko w ciąży...
- Nie! Nawet o tym nie myśl. Przez prawie 9 miesięcy dbałem o ciebie jak nigdy o nikogo, nie pozwolę Ci na to. Masz odpoczywać. A tak apropo, może idź się połóż w sypialni? Albo obejrzyj Spongeboba w salonie, hm?
- A poradzicie sobie? Kto będzie nad wami nadzorował?- zaśmiałam się.
- Ohhh... No nie wiem czy damy sobie radę...- zawtórował mi.- nie no, spokojnie. Damy radę.
- No dobra. Ale jak coś to mnie wołaj.
- Oczywiście.- dał mi buziaka w usta. Zeszłam po schodach do salonu. Włączyłam telewizor, który po chwili wyświetlił ostatnio oglądany kanał. Zdziwiłam się, iż nie był nim Nickelodeon tylko jakiś z kreskówkami. Zatem włączyłam mój upragniony kanał, na którym akurat rozbrzmiała piosenka rozpoczynająca Spongeboba.
- Jest!- powiedziałam sobie cicho. Okazało się, że był tylko jeden odcinek. Następnie był Dangerous Henry. W trakcie tego, zasnęłam.

14:36.

Po dwóch godzinach snu, obudziłam się. Otworzyłam oczy, po drugiej stronie sofy siedział Andy i trzymał moje nogi na kolanach. Oglądał telewizję.
- Cześć, Andyś.- powiedziałam uśmiechając się, po czym się przeciągnęłam.
- Oooo, już wstałaś?- zapytał wyraźnie zdziwiony.
- A ile spałam?
- 2 godziny.
- No to długo.- zaśmiałam się.- a gdzie reszta? Już skończyliście?
- Tak. Chłopakom za bardzo odwalało, więc skończyliśmy. Ale dobrze, że chociaż coś jest zrobione.
- Co?
- Ściany pomalowane, tylko schną, łóżeczko złożone, stoi w naszej sypialni i...- pomyślał chwilę.- w sumie to tyle.
- No nie jest źle. Idę do łazienki, zaraz wrócę.- i tak zrobiłam. Wychodząc, poczułam że... To już to. To nie był skurcz, to już było to.
- Andy!- krzyknęłam, starając się utrzymać na nogach.
- Co się stało?!- przybiegł tak szybko, że prawie się wywalił.
- To już teraz...
- Co?!
- Andy, nie pytaj, jedźmy!
- Jasne!- zaprowadził mnie do samochodu, po czym pobiegł szybko zakluczyć drzwi. Odpalił pojazd. Jechaliśmy ok. 10 minut, ponieważ mamy niedaleko szpital.

POV ANDY

Mięliśmy szczęście, ponieważ przyjeżdżając pod szpital zobaczyłem ambulans. Ratownicy zauważyli, że potrzebna nam pomoc, więc szybko zabrali Angel na porodówkę. Zostałem sam i przyznam że nie wiedziałem co ze sobą zrobić... Nie wiedziałem czy iść tam, czy wrócić do domu, czy zadzwonić po chłopaków... Zdaję sobie sprawę, że może wydać się głupie i logiczne. Ale nic nie poradzę- pierwszy raz byłem w takiej sytuacji. Nic nawet nie wiedziałem na ten temat. Jednak postanowiłem pójść za ratownikami (dobrze, że nie byli daleko). Gdy byłem przed porowódką (ponieważ dalej nie pozwolono mi wejść), wysłałem smsa do Caspiego, Motionlessa i Asha, aby przyjechali. Uznałem, że nie nie będe wzywał reszty by nie robić zamętu, ci trzej są dla nas w sumie najblizsi.

I'll never let you down. | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz