Rozdział 20

470 45 6
                                    

Rano, gdy się obudziłem, Angel nie było obok mnie. Od razu się zerwałem i na sprincie pobiegłem na dół. Oglądała telewizję. Ulżyło mi...
    ⁃    Dzień dobry. Co oglądasz, Aniołku?- zapytałem. Chciałem jej dać całusa w policzek, ale wiedziałem, że nie mogę.
    ⁃    Cześć, jakieś pierdoły.
    ⁃    Dawno wstałaś?
    ⁃    Z pół godziny temu.
    ⁃    A jadłaś coś?
    ⁃    Nie jestem głodna.- super... Wracamy do etapu sprzed paru miesięcy.
    ⁃    Aniołku, musisz jeść...
    ⁃    Ale nie jestem głodna.
    ⁃    Naleśniki?
    ⁃    Nie chcę...- nie wierzę. Angel nigdy nie odmówiłaby naleśników. Rozumiem, że nadal ma traumę, ale musiało być coś jeszcze.
    ⁃    Co się dzieje?- zapytałem po chwili skanowania jej twarzy.
    ⁃    Nic.
    ⁃    Angel... Nie oszukasz mnie. Za dobrze cię znam.- w końcu spojrzała mi w oczy. Cały czas unikała kontaktu wzrokowego... Zobaczyłem jej pozbawione blasku oczy. Nie były tak niebiesko- białe jak kiedyś... Były... Jak wyblaknięte. Nigdy nie miały takiego koloru. Rozpłakała się. Przytuliłem ją, choć wiem, że nie powinienem. Ale wiem też, że dobrze jej to zrobi. Zwłaszcza, że jestem jej narzeczonym, jej najbliższą osobą. Czasem lepiej jest się do kogoś przytulić i wypłakać, niż trzymać wszystko w sobie. To może nawet doprowadzić do tragedii, wiem coś o tym.
    ⁃    Andy... Kocham cię. Bardzo. Pamiętaj o tym, zawsze. Jesteś jedyną osobą w moim życiu, której w pełni zaufałam. Ale... Przez to, co się stało... Czuję się jak śmieć. Nienawidzę siebie. On zostawił na mnie coś po sobie. To jest jak blizna. Może z czasem zniknie... Ale ja nie umiem żyć ze świadomością, że nie jestem czysta. To zostanie na zawsze. Zawsze będę to pamiętać. Nie wiem ile moje "zawsze" jeszcze potrwa, ale obiecaj mi, że będziesz walczył. Do końca. Nie poddasz się. Zrób to dla mnie...
    ⁃    Angel, oczywiście, że się nie poddam. Ja nigdy się nie poddaję, zresztą sama wiesz, ale... O czym ty właściwie mówisz?- nie rozumiałem tego, co powiedziała. Dlaczego tyle razy kazała mi obiecać, że się nie poddam, że będę walczył do końca? Mówi, jakby miało się coś zmienić.
    ⁃    Zrozumiesz.
    ⁃    No... Dobrze, ale... Nie możesz nienawidzić siebie za to, co ten skurwiel zrobił. To jest tylko i wyłącznie jego wina, rozumiesz? Tylko jego. I mogę ci obiecać, że zapłaci za to.
    ⁃    Wiem, idzie do więzienia...
    ⁃    Nie. Więzienie to jest nic. Ja mu pomogę zapłacić za to, co zrobił.- uśmiechnąłem się, aby sobie niczego nie pomyślała. Po tym co powiedziałem, żałowałem, że czasem mam niewyparzony język...
    ⁃    Jak?- zapytała zaciekawiona.
    ⁃    Zobaczysz.- znowu się uśmiechnąłem. Ashley'a chyba całkiem popierdoliło, jeśli myślał, że żartowałem.
No i w końcu zrobiłem te naleśniki. Angel zjadła ze 4... To bardzo mało jak na nią. Zawsze 6 to było minimum.

Nadszedł wieczór. Byliśmy gotowi do spania, wypiliśmy kakao i położyliśmy się do łóżka. Ta sama pozycja, co poprzedniej nocy- An leżała na plecach, a ja odwrócony w jej stronę.

    ⁃    Kocham cię, Andy. Pamiętaj.- szepnęła. Nie rozumiałem, dlaczego ciągle to powtarzała... Wiem, że bardzo mnie kocha, ale nigdy nie mówiła tego, w sumie, bez przerwy.
    ⁃    Ja ciebie też.

************

2 tygodnie później.

Obudziłem się spokojnie- obok Angel. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Jest już z nią coraz lepiej, chyba codzienne wizyty z psychologiem się opłacają. Jest drogi, ale to nie ważne. Chcę, aby moja ukochana wyszła z tego gówna, a poza tym- pieniędzy mi nie brakuje. Nawet od kilku dni potrafi już mnie pocałować... Jestem dumny.
Zszedłem na dół i chcąc zrobić śniadanie, zobaczyłem pustki. Za chwilę zeszła An.
    ⁃    Heeej, dawno wstałeś?- zapytała dając mi całusa w usta.
    ⁃    Dopiero. Zbudziłem cię?
    ⁃    Raczej nie... Po prostu brak ciebie sprawił, że się obudziłam.- zaśmiała się. Zawtórowałem jej.
    ⁃    Aniołku, skoczyłbym do sklepu, bo nic nie ma do jedzenia. Zrób nam kawę, przyjdę i coś zjemy, dobra?- myślałem, że jest już z nią na tyle dobrze, że mogę na 10 minut pobiec do sklepu.
    ⁃    Jasne.

Ubrałem się, umyłem zęby, ogarnąłem włosy i poszedłem do najbliższego marketu.
Wziąłem dla An żelki, bo chyba obraziłaby się na mnie na zawsze, gdybym tego nie zrobił...

Wróciłem do domu. Nigdzie nie było mojej narzeczonej. Zostało tylko sprawdzić łazienkę. Ten widok był niezapomniany. Pierwszy raz w życiu poczułem, że chyba straciłem wszystko... No, może nie pierwszy, ale pierwszy raz, nie chciałem tego. Wspomnienia wróciły.
Dlaczego nie domyśliłem się, że skrywa to, co na prawdę nadal czuje...?
Angel leżała przy wannie z zakrwawionym nadgarstkiem. Rana była cholernie głęboka. Zadzwoniłem po karetkę, potem po Asha. Ściągnąłem swoją koszulkę i przycisnąłem do rany, aby przestała krwawić. Rozpłakałem się. To nie była pojedyncza łza, to był ich potok. Tak, Andy Biersack się rozpłakał... Nie wyobrażałem sobie, że mógłbym ją stracić. Ciągle powtarzałem do niej, że ją kocham, dlaczego to zrobiła i musi żyć, płacząc, wymawiając te słowa, mimo że wiedziałem iż mnie nie słyszy. Bardzo szybko przyjechała karetka, a sekundę za nią Ashley. Zabrali An i powiedzieli, do jakiego jadą szpitala. Nałożyłem szybko pierwszą, lepszą koszulkę i pojechaliśmy.

POV ASHLEY

Andy zadzwonił, abym szybko przyjechał. Miałem wrażenie, że płacze, ale to nie możliwe.
Przed jego domem stał ambulans. Co tam się stało... Gdy otworzyłem drzwi, od razu pobiegłem do łazienki, ponieważ słyszałem stamtąd głosy. Ratownicy zabierali Angel, a Andy siedział na wannie. Płakał. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Wiem, że kiedyś to było codziennością, ale nigdy nie widziałem w realu, żeby tak płakał. Szybko go ogarnąłem i pojechaliśmy do szpitala. Po drodze wszystko mi opowiedział i zadzwonił do chłopaków oraz brata An, aby przyjechali.
Byliśmy w szpitalu. Reszta już dojechała. Byliśmy przerażeni, szczególnie Andy. Jak wyjeżdżaliśmy z domu, trochę się uspokoił, ale gdy zobaczył jak wiozą jego narzeczoną na salę operacyjną, znowu się rozpłakał. Był kompletnie załamany. Ona musi przeżyć...

I'll never let you down. | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz