Rozdział 11

961 56 12
                                    

3 dni. Zostały nam 3 dni. Miałam ochotę nie iść do szkoły, a być z nim przez te 3 dni... Tak zrobię. Wzięłam telefon i wybrałam jego numer.

⁃ Andy, ja nie idę do szkoły.
⁃ Dlaczego?!- powiedział zdziwiony i jednocześnie zdenerwowany.
⁃ Ja nie chcę. Chcę te 3 dni spędzić z tobą...
⁃ Aniołku...- nie skończył.
⁃ Nie. Ja nie idę do tej jebanej szkoły. Chcę do ciebie.- powiedziałam stanowczo, niczym małe dziecko.
⁃ Zgoda... Ale w czwartek idziesz normalnie do szkoły, rozumiemy się?
⁃ Jasne. Przyjedziesz do mnie?- zapytałam.
⁃ A nie lepiej u mnie? Przyjadę po ciebie.
⁃ Okej.
⁃ I zostaniesz do czwartku? Znaczy w środę wieczorem cię odwiozę.
⁃ Mhm, idę się spakuję i powiem mamie i Caspiemu.
⁃ Dobra. Będę za pół godziny. Pa, Aniołku.
⁃ Andy...
⁃ Tak?
⁃ Dziękuję. Kocham cię.
⁃ Ja ciebie też, ale za co mi dziękujesz?- był zaskoczony.
⁃ Za wszystko...
⁃ Nie masz za co. Pa.
⁃ Pa...

Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam.

⁃ Mamo, jadę do Andy'ego. Będę za trzy dni.- powiedziałam szybko.
⁃ Słucham?- chyba nie wierzyła.
⁃ No co?
⁃ A szkoła?
⁃ Dam radę. Poza tym, tyle czasu się tym nie interesowałaś, a teraz zaczęłaś?- nie czekałam na odpowiedź. Usłyszałam tylko coś w stylu "co to będzie, jak my się wyprowadzimy...". Poszłam z powrotem do siebie i zaczęłam się pakować. Jednak wcześniej zahaczyłam o pokój Caspiego, więc kulturalnie zapukałam i czekałam na odpowiedź. Kiedy usłyszałam "proszę", otworzyłam drzwi.
⁃ Caspi, jadę do Andy'ego na trzy dni. Wrócę w środę wieczorem, jakby co.- zaczęłam.
⁃ Po co?
⁃ Bo w czwartek jedzie w trasę na 2 tygodnie, więc te 3 dni chcę pobyć z nim.
⁃ Ten ponad miesiąc wam nie starczył, no nie?- powiedział sarkastycznie.
⁃ No widzisz, nie...- zaśmiałam się.- to idę się pakować.- brat mi przytaknął.

Spakowałam do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy: szczoteczkę do zębów, najpotrzebniejsze kosmetyki, bieliznę, getry, spodnie i piżamę. (Koszulki podpierniczę Andy'emu)
Za chwilę zadzwonił chłopak.

⁃ Aniołku, jestem pod domem. Dasz radę sama?- zapytał z troską.
⁃ Dam, nie martw się. To idę się już ubierać. Do zaraz.
⁃ Do zaraz.- po czym się rozłączył.
Wzięłam swój czarny plecak kostkę i zeszłam na dół. Gotowa do wyjścia, krzyknęłam jeszcze;
⁃ Idę już.- jak na zawołanie pojawiła się moja rodzicielka.
⁃ Dobrze, tylko pamiętaj, że nie chcę być jeszcze babcią.
⁃ Jeju, dobrze.- powiedziałam zirytowana (ciągle mi to przypomina), lecz próbowałam okazać spokój. Chyba mi nie wyszło.
⁃ I ucałuj Andy'ego!- krzyknęła jeszcze, kiedy zamykałam drzwi.
⁃ Mhm.- mruknęłam, lecz na tyle głośno, aby mnie usłyszała.

Rzuciłam plecak na tył czarnego samochodu, a sama usiadłam obok kierowcy. Pocałował mnie namiętnie w usta.
⁃ Tęskniłem.- powiedział.
⁃ Nie widzieliśmy się 10 godzin...- zaśmiałam się lekko.
⁃ Ale i tak tęskniłem.- znów mnie pocałował.- wiesz co?- No nie! Dlaczego przerwałeś...?!- Mam dla ciebie niespodziankę.
⁃ Na prawdę?- byłam zdziwiona.
⁃ Mhm.- wyciągnął ze schowka średniej wielkości, czarne pudełeczko.- zobacz.- powiedział z uśmiechem. Otworzyłam, a moim oczom ukazał się naszyjnik z czarnym łańcuszkiem i czarnym nietoperzem oraz bransoletką ze znakiem nieskończoności. Do tego, obok leżał "zwykły" czarny pierścionek. Zwykły, bo nie posiadał żadnych ozdób, itp. Dopóki nie dostrzegłam wyrytego na nim napisu "ANDY" z datą, kiedy zaczęliśmy być razem. Nie wiedziałam, co powiedzieć.- popatrz, mam podobny.- powiedział i pokazał mi palec, na którym był taki sam pierścionek, z małym wyjątkiem. Miał napisane "ANGEL" i był trochę większy.
⁃ Andy... To... To jest piękne. Kocham cię najbardziej na świecie.- pocałowałam go znów. Po chwili, wreszcie ruszyliśmy.

I'll never let you down. | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz