Rozdział 15

697 49 0
                                    

Następnego dnia, (uwaga!) poszliśmy do szkoły. Trzeba popoprawiać pewne przedmioty, itp. przed końcem roku szkolnego. Jeszcze tylko 3 tygodnie i musimy te trzy tygodnie przechodzić z powodu dużej ilości nieobecności.

Pisaliśmy we dwójkę sprawdzian z matmy, ponieważ cała klasa już dawno go miała... Na szczęście nauczyciel od razu sprawdził oceny. Dostałem 5! Angel 4+, ponieważ zabrakło jej dwóch punktów do 5 przez banalny błąd. Ja i tak się dobrze uczę, przyznam. Angel... Zależy czy jej się chce. W sumie ja też...

Jeszcze tylko poprawa z chemii, sprawdzian z historii i geografii i kartkówka z biologii. Damy radę.

A więc dostałem dziś 5, 3, 4 i 5, a poprawa z chemii pojutrze.
Była również sytuacja, w której musiałem się "wybronić", ponieważ nauczyciel kazał ściągnąć mi kolczyki. W rezultacie dostałem minusowe punkty. Super... To będę miał nieodpowiednie zachowanie. Ale dlaczego miałbym ściągać kolczyki?! To moja twarz, mój styl i moje upodobania.

Po szkole pojechaliśmy do mnie. Zjedliśmy obiad i wyszliśmy do altanki w ogrodzie. Uwielbiamy tam leżeć w lecie... Jest tam chłodno, ale nie zimno i nie dochodzi tam słońce, co jest dla nas korzyścią, ponieważ nie lubimy się opalać.

Leżeliśmy ze 3 godziny, aż stwierdziliśmy, że trzeba się brać za lekcje... Jeszcze trzy tygodnie, wytrzymam.- wciąż powtarzałem sobie w myślach.

Odrobiliśmy lekcje, nie mięliśmy już siły ani ochoty na nic... Poza jednym.

Przebraliśmy się... A raczej ubraliśmy się w "piżamy" (jeśli można tak nazwać majtki, stanik i koszulkę Angel- w przypadku nocnych upałów śpi nawet bez koszulki- i same bokserki, jeśli chodzi o mnie) i położyliśmy się do łóżka. Dobra, chyba już pora zacząć ten temat.
    ⁃    Angel?
    ⁃    Tak?
    ⁃    Em...- bałem się o to zapytać.- Chciałabyś ze mną zamieszkać?
    ⁃    Andy... Nie chcę robić ci kłopotu.- zaraz ją uduszę.
    ⁃    Żartujesz sobie?! Ty?! Mi?! Aniołku, nigdy tak nie myśl! Nie byłaś, nie jesteś i nigdy nie będziesz dla mnie kłopotem.
    ⁃    Eh... Ale jak Caspi zostanie sam to rozpierdoli ten dom...
    ⁃    Nie rozpierdoli. Ma 19 lat, bez przesady... Da radę.- uśmiechnąłem się.
    ⁃    Może i masz rację.- przyznała.
    ⁃    To jak?- nie odpuszczałem.
    ⁃    Zgoda.- pocałowała mnie.
    ⁃    To pojedziemy jutro po twoje rzeczy?- zapytałem entuzjastycznie.
    ⁃    Możemy.- teraz ona się uśmiechnęła. Od tego śmiechu zaczęły jej się robić dołeczki w tych chudych policzkach.- a tak w ogóle...- zaczęła nieśmiało.- kiedy poznam twoich rodziców?
    ⁃    Prawdę mówiąc, będziesz miała okazję za kilka dni, bo jak tato mi ostatnio pisał to zrozumiałem tak, że przyjeżdżają.
    ⁃    I dopiero teraz mi o tym mówisz?!
    ⁃    Nooo... Jakoś ciągle gdy chciałem, to za chwilę zapominałem i wiesz...
    ⁃    Dobra... A "kilka dni"- nakreśliła palcami cudzysłów.- to znaczy ile?
    ⁃    Nooo... Może i pojutrze. Nie wiem, jutro zadzwonię i się zapytam, okej? Ale teraz chodźmy spać, bo mnie wykończyłaś.- zaśmiałem się i dźgnąłem ją palcem w żebro.
    ⁃    Okej... Dobranoc, Diabełku.- pocałowała mnie przelotnie w usta.
    ⁃    Dobranoc, Aniołku.
Wtuliła się we mnie i po chwili oboje zasnęliśmy.


**********

Następnego dnia, obudził mnie telefon, na który tak długo czekałem. Wstałem tak, by nie obudzić dziewczyny i poszedłem na korytarz, uprzednie zamykając drzwi pokoju. Dzwonili z wytwórni. Pokazałem im jak An śpiewa, byli zachwyceni. Ja z chłopakami również z nimi współpracujemy.
Nie możemy opuścić lekcji... Pojedziemy tam po szkole.

**********

Koniec lekcji.

Powiedziałem Angel, że mam dla niej niespodziankę. Nawet już nie pytała jaką, bo dobrze wie, że jak mówię "niespodzianka" to nie powiem nic więcej.

I'll never let you down. | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz