Rozdział 36

443 39 15
                                    

Po 30 minutach, do sali wszedł doktor zatem było około 9:42. Normalnie, byłbym jak trup po 2 godzinach snu ale dzięki Hopey zapominałem o tym, jak bardzo jestem zmęczony.

- Są już pani wyniki. Wszystko w porządku. Jest oczywiście możliwość wypisu dzisiaj natomiast wolałbym aby została pani do soboty.
- Co?!- zapytałem zdziwiony.- znaczy... Dlaczego do soboty?- poprawiłem się.
- Zawsze lepiej mieć pewność.
- Ale przecież to oczywiste,  że będę o nią nadal dbał. Zawsze o nią dbam...
- Dobrze, ale co gdy pana żona nagle zasłabnie?
- Dlaczego miałaby słabnąć?- widziałem jak Angel zakrywała oczy. Chyba było jej wstyd za moją upartość.
- Po porodzie to możliwe.
- Ale...- zacząłem, lecz An mi przerwała.
- Andy.- powiedziała stanowczo.- dosyć. Skoro jest taka potrzeba to zostanę. Poradzisz sobie sam.- skończyła a we mnie aż się zagotowało, ale ugryzłem się w język. Podszedłem do okna, aby się uspokoić. Nie słuchałem dalszej rozmowy tych dwojga.

Gdy usłyszałem, że lekarz poszedł, odwróciłem się do Angel. Przez chwilę na mnie patrzyła.
- Co ty robisz?- zapytała w końcu.
- Co ja robię?!- trochę się uniosłem. Powiedziałem z naciskiem na "ja".
- Nie krzycz... Tak, ty.
- Angel... Ja tęsknię, dostaję pierdolca od siedzenia samemu w domu...- mówiłem już spokojnie.
- Ja też tęsknię ale nie będe narażała swojego i małej zdrowia. Lepiej żebyśmy zostały. Andy, wytrzymałeś tyle nocy samemu w wydarzeniach z przeszłości. Nie dasz rady dwóch nocy? Nie masz powodu żeby się denerwować.
- Żebyś wiedziała. Nie wytrzymam dwóch nocy.
- Jesteś dorosły.
- Dorosły też ma prawo sobie nie radzić.- powiedziałem szczerze. Nie odpowiedziała.- akurat ty powinnaś o tym doskonale wiedzieć.- te słowa wywołały łzy w oczach dziewczyny. Żałowałem, że tym razem też nie ugryzłem się w język. Kurwa, czemu ja zawsze muszę mówić a potem myśleć?! - An, przepraszam...- mówiłem podchodząc do niej.- Nie chciałem tego powiedzieć.- przytuliłem ją, złączając swoje ręce nad jej tyłkiem.
- Andy... Wiem, że...- przerwała by wytrzeć łzy.- że kiedyś sobie nie radziłam ze... wszystkim. Nie musisz mi przypominać o tym, że kiedyś byłam nikim.- położyła swoje drobne ręce na moich ramionach.
- Kobieto, kiedy ty w końcu zrozumiesz że nigdy nie byłaś nikim? Zawsze byłaś kimś. Do teraz jesteś. Wiesz kim?- popatrzyła na mnie pytająco.- Wszystkim. Dla mnie.- uśmiechnęła się. Wytarłem łzy które nadal spływały po jej policzku.- Nie słuchaj mojego pierdolenia. Znasz mnie. Wiesz że ja nie dość że najpierw mówię, dopiero potem myślę to jeszcze w nerwach mówię tak, jak nie uważam. Oboje mięliśmy problemy w przeszłości. Oboje byliśmy zniszczeni w środku. Ale ta mała istotka- wskazałem na Hope.- wszystko naprawi samą swoją obecnością...


Zostałem z Angel i Hope do 17:00 ponieważ An chciała obejrzeć Spogeboba w telewizji, a ja nie chciałem jej przeszkadzać. Wróciłem do domu i zadzwoniłem po Chrisa i chłopaków, aby przywieźli dużo alkoholu. Nie zamierzałem tej nocy być sam. Choć nawet nie będe jej pamiętał... Natomiast przyjechał tylko Cerulli, CC, Jinxx  i Jake. Ash nie dał rady ale wybaczyłem mu. W końcu od nie całego roku ma dziewczynę, jego najdłuższy związek. Szczerze z serca, życzę mu szczęścia.

- Co się stało że nasz nowy grzeczny, poukładany, posłuszny żonie Biersack postanowił się napić?- zapytał CC, wchodząc do salonu, w którym się znajdowałem.
- Trochę się pokłóciliśmy, ale...- nie dali mi skończyć.
- CO?! Czemu?! Kiedy?! Pojebało was?!- zasypano mnie pytaniami. Nie dziwię się takiej reakcji. To pierwszy raz, kiedy tak na prawdę się pokłóciliśmy. Wiem, że trudno w to uwierzyć ale taka prawda. Trwało to krótko, ale jednak ta kłótnia nie była drobnostką. Nie wybaczę sobie tego, że Angel przeze mnie płakała.
- Nie nas, tylko mnie. Pokłóciliśmy się w szpitalu.
- Tak myślałem, że to ty...- powiedział szczerze Jake.- To co odjebałeś?
- Szkoda gadać...
- Mów.- nalegali.
- Tęsknię... Ok? Tylko tyle. Byłem podjarany tym, że dzisiaj wrócą, spałem 2 godziny, po 5:00 pojechałem do nich, zrobili An badania i lekarz stwierdził że wszystko ok ale najlepiej jakby zostały do soboty to się wkurwiłem ale ona mnie... powiedzmy "zgasiła" to się nie odzywałem przez pewien czas ale potem powiedziała coś przez co ja powiedziałem coś gorszego i się rozpłakała... Ale ja, jakto ja, nie myślałem co mówię, a najlepsze że nie uważam tak, jak powiedziałem. Chłopaki, wiecie że ja przez tyle czasu miałem na prawie wszystko wyjebane ale ja nie wybaczę sobie tego że ona przeze mnie płakała... Wiecie, że wiele dziewczyn przeze mnie płakało lecz jakoś się tym nie przejmowałem ale Angel jest dla mnie zbyt ważna.
- Andy... Nie wiem co ci powiedzieć.- przyznał po chwili Pitts.- będzie dobrze. W końcu musi być, pamiętaj.
- W końcu musi...- powtórzyłem pod nosem.- a tak w ogóle to pogodziliśmy się. Co nie zmienia faktu, że i tak nie wybaczę sobie tego, co powiedziałem. Do tego An źle to zrozumiała.
- To na chuj Jake tu się produkuje?- zaśmiał się Jinxx.
- Pewnie bo nie daliście mi skończyć...- odpowiedziałem sarkastycznie.- Pierdole, nie chcę pamiętać tej nocy dopóki jestem sam.- powiedziałem i chwyciłem butelkę whiskey, by po chwili pić z gwinta.
- Andy!- krzyknął Chris, wyrywając mi butelkę przez co trochę się wylało.
- Kurwa, oddaj mi to whiskey!
- Nie będziesz się upijał bo masz doła!
- Nie mam kurwa doła! Mam ochotę się napić, ok? A wy mi w tym pomożecie.
- Nie. Andy, pomyśl... Pomyśl, co powie Angel jak dowie się że się upijałeś w czasie gdy ona była w szpitalu...- tymi słowami mnie przekonał.
- Masz rację...- powiedziałem po chwili, gdy to przemyślałem. Ale było mi szkoda tego zaczętego już alkoholu. Dawno piłem. Trochę za tym tęskniłem.- tylko skończę tą butelkę.- dodałem, zabierając naczynie z rąk przyjaciela.
- Biersack... Jesteś niemożliwy.- odpowiedział, gdy sączyłem napój.- przypilnuję cię, to będzie twoja pierwsza i ostatnia butelka.
- Oczywiście.- odstawiłem alkohol od ust by się zgodzić. Chciałem się napić do nieprzytomności ale Motionless miał rację. I tak podpadłem An, nie chcę pogarszać sytuacji.

- Dobra, to teraz tak, kto ze mną śpi?- zaśmiałem się. Po takim czasie niespożywania alkoholu ta jedna butelka była dla mnie jak wcześniej około 3, zatem byłem już nieźle wstawiony, lecz mimo to chłopaki pilnowali mnie abym nie pił więcej.
- W sumie to ja nic nie robię... Ash ma babski wieczór z przyjaciółką.- odpowiedział mi wokalista MIW.
Więc został ze mną na noc. Jakkolwiek to brzmi... Spał w salonie.



•••••••••••••••••••

Dziwi mnie ten paradoks... Mam doła a piszę dłuższe rozdziały niż jak było ok... Albo to to wolne tak na mnie wpływa 😃

Ten rozdział dedykuję xOxxxygenx  😂😂😂❤️❤️😘

Pamiętaj że jestem nieprzewidywalna! 😂 i jestem zdolna do robienia takich oto niespodzianek 😂😂😘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pamiętaj że jestem nieprzewidywalna! 😂 i jestem zdolna do robienia takich oto niespodzianek 😂😂😘

Piszcie jak Wam się podoba! 😊

I'll never let you down. | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz