Jedenastoletni chłopiec obudził się z płaczem.
Znów śnił mu się ten okropny koszmar, który od kilku lat nie dawał mu spokojnie zasnąć.
Ten, w którym słyszał pisk opon i widział zakrwawione ciało ojca, okrywane jakimś dziwnym, czarnym materiałem.Po chwili w pokoju zapaliło się światło i zatroskana matka utuliła zapłakanego synka, starając się go uspokoić.
- Tata...tata...- powtarzał w przerwach między szlochaniem, na co kobieta jedynie mocniej go przytuliła.
Kroiło się jej serce za każdym razem, gdy widziała chłopca w takim stanie.
- Skarbie...taty z nami nie ma.
Powiedziała z trudem, sama ledwo powstrzymując łzy.
- Tatuś nie żyje.
***
Od tego czasu minęło kilka miesięcy.
Franck nadal miał nocne lęki, chodził na spotkania z psychologiem a przed snem wypijał gorzkie syropy na uspokojenie.
Gdy widział lub słyszał jakieś szybko jadące auto, momentalnie chował się za nogami mamy, będąc bliskim płaczu.
Często bywał także w klinice, gdzie jego matka starała się o usunięcie blizn z jego twarzy, by te nie przypominały mu o tym okropnym wydarzeniu.
Lecz niestety, ślady były zbyt głębokie i rozległe, a jakakolwiek interwencja chirurgiczna mogłaby tylko pogorszyć sprawę.
Franck niedługo później wrócił do szkoły.
Wrócił bardziej cichy, zamknięty w sobie, trzymający się na uboczu.
Zamiast bawić się z kolegami, grać w piłkę i dokuczać koleżankom, on siadał w kącie i ze spuszczoną głową, trwał tak od przerwy do przerwy.
Po pewnym czasie zaczęło mu brakować zabaw z przyjaciółmi i gdy dowiedział się, że jego najlepszy kolega wyprawia urodzinowe przyjęcie, uradowany czekał, aż ten podaruje mu zaproszenie.
Niestety, kartki dostali wszyscy z wyjątkiem Francka, a gdy ten zapytał dlaczego nie może przyjść, w odpowiedzi dostał jedynie wianuszek wyzwisk w stylu, że potworów się na urodziny nie zaprasza.
Załamany chłopiec prędko wziął plecak i uciekł ze szkoły, chowając się w krzakach na końcu ulicy.
Usiadł na ziemi i schował twarz w dłoniach, płacząc i ciągnąc się za włosy.
Dlaczego wszyscy tak bardzo go nienawidzą?
Przecież nie jest potworem, nie chce nikogo skrzywdzić.
Był tym samym Franckiem, którego znali przed wypadkiem, tyle że...miał teraz na twarzy kilka blizn i śladów.
To właśnie przez to był tak straszny i odrażający?
W pewnej chwili usłyszał szelest i zobaczył ciemnoskórego chłopca, który przecisnął się przez krzaki, otrzepał ubranie z gałązek i usiadł nieopodal niego.
Zapłakany Franck spojrzał na niego ze wstydem, na co ten jedynie uśmiechnął się przyjaźnie.
- Jesteś na prawdę szybki, z trudem cię dogoniłem. A to ja w poprzedniej szkole byłem najlepszy w biegach.
Franck pociągnął nosem i skulił się nieufnie, obejmując kolana ramionami. Chłopiec wyciągnął z plecaka chusteczki i podał mu.
- Nie płacz, będziesz miał katar. Chodzi o te urodzinowe przyjęcie?
Franck wydmuchał nos i słabo pokiwał głową - Skąd wiesz?
- Też nie dostałem zaproszenia.
Chłopiec smutno spuścił wzrok.
Jego też nienawidzili? Ale za co? Przecież nie miał na twarzy żadnych blizn, miał po jednej parze rąk i nóg, wszystkie zęby, oboje oczu.
O co im chodziło?Po chwili nieznajomy wyciągnął w jego stronę dłoń, uśmiechając się.
- Jestem David. Może sami zorganizujemy własne przyjęcie?
***
Było sobotnie popołudnie.
Franck nie był do końca przekonany propozycją nowego kolegi, ale po jego wielu namowach, w końcu się zgodził.
Mama przywiozła go pod wskazany adres i mimo opuchniętych od płaczu, zmęczonych oczu, uśmiechnęła się ciepło i poprawiła synkowi pelerynę, wręczając do ręki świecący miecz.
- To na pewno będzie świetna zabawa. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że poznałeś przyjaciela.
Franck niepewnie ścisnął w drugiej dłoni torbę z przekąskami i zerknął w stronę drzwi do jego domu.
- A co jak on również będzie się śmiać? Co jeżeli dla niego też jestem potworem?
Chłopiec nie zdążył dodać nic więcej, bo roześmiany David pukał już dłonią w szybę samochodu.
- Franck, szybko! Zaraz zaczyna się film, musimy jeszcze przećwiczyć pojedynek na miecze!
Ciemnoskóry chłopiec w zabawnym stroju superbohatera szybko wyciągnął go z samochodu i ciągnąc za rękę, pobiegł z nim do domu. Usadowił go na poduszkach ułożonych przed telewizorem tak, że tworzyły coś na wzór fortecy.
Franck nie miał czasu na zbędne myśli, którymi mógłby popsuć sobie humor.
Wraz z przyjacielem oglądali kreskówki, czytali komiksy i bawili się w bohaterów ratujących świat, w krótkich przerwach na zajadanie kanapek i serowych chrupków.
W pewnym momencie David pokazał palcem na jeden z komiksów, uśmiechając się szeroko.
- Patrz, on wygląda jak ty!
Franck zasmucił się, gdy zobaczył mężczyznę w masce na oczach, pelerynie i bliznach na twarzy.
Poczuł się okropnie i cały dobry nastrój momentalnie go opuścił.
David dostrzegł, że oczy jego przyjaciela stają się nienaturalnie czerwone a dolna warga drży.
- Hej, nie miałem na myśli niczego niemiłego - objął go, przysuwając komiks tak, aby ten spojrzał - Zobacz jakie on ma świetne supermoce! Może jednocześnie zamrażać spojrzeniem, latać, strzelać plazmą i władać prądem. A mój superbohater ledwo co mieści się w swój strój. Patrz!
Franck zaśmiał się, wycierając oczy rękawem.
Od czasu, kiedy poznał Davida, nauczył się jednej ale bardzo ważnej rzeczy.
To, że ktoś jest inny, w żadnym stopniu nie oznacza, że jest gorszy.
![](https://img.wattpad.com/cover/86601472-288-k566458.jpg)
CZYTASZ
,,Co jest na boisku, na boisku zostaje" - football oneshots
FanfictionPiłkarskie miniaturki, jedne krótsze, długie dłuższe. Niektóre pairingi dość typowe, jedne wymyślne, inne wręcz dziwaczne. Ci, którzy nie znajdą tu nic dla siebie, kieruję do 'hymn for the winter' ze skoczkami. Piszę to, ponieważ czasem widzę więcej...