Milik/Zieliński

661 60 5
                                    

Arek zgasił silnik i usłyszał, jak klimatyzacja wydaje z siebie ostatnie, głośne tchnienie. Rozpiął mokrą flanelę i odrzucił ją na fotel pasażera, wygładzając dłońmi spocony podkoszulek.

Wyskoczył z ciężarówki i zatankował, idąc zapłacić i kupić sobie kilka energetyków. Odkąd zaczął jeździć tylko na nocną zmianę, po kilku godzinach monotonii oczy same kleiły mu się do snu.

Opuścił stację i wszedł na powrót do kabiny, odpalając papierosa i opierając się o drzwi. Ładne widoki przywitały go o czwartej trzydzieści. Strome wapienie piętrzyły się, tworząc posągi górskich strażników, broniących wjazdu do włoskiego cesarstwa.

Spalił papierosa i poszedł wyrzucić pustą już puszkę, kręcąc się po parkingu z zamiarem rozprostowania nóg przed kolejnymi, długimi godzinami jazdy.

Rozglądał się wkoło, widząc kilka innych ciężarówek, osobówek i dostawczaków.

Pora była wczesna, to też zapewne większość spała, korzystając z możliwości postoju.

Jedyną osobą, którą udało mu się dostrzec, był chłopak siedzący na krawężniku, zaraz obok półek z płynem do spryskiwaczy. Obejmował kolana ramionami i nerwowo rozglądał się wkoło, jakby ze strachem kogoś oczekując. Niedługo później czarny, sportowy samochód stanął tak, że zasłonił Arkowi widok na młodocianego, a gdy odjechał, po chłopaku nie było śladu.

Milik zamrugał kilkakrotnie i pokręcił głową, wracając do samochodu. Trzasnął drzwiami i ułożył się na tyłach kabiny, chcąc przespać się przed kolejnymi godzinami podróży.

Gdy budzik wybudził go z przyjemnej drzemki, niechętnie wstał i poszedł do łazienki, w drodze powrotnej kupując sobie coś do jedzenia. Opuszczając stację, ponownie dostrzegł tego samego chłopaka, którego zauważył kilka godzin wcześniej. Miał on jednak teraz dziwnie opuchnięte oczy, zaczerwienione policzki i sine pręgi na szyi, tak jakby przypadkiem ubrudził się smarem.

Chłopak dostrzegł nieznajomego i widząc dwie zapiekanki trzymane w dłoniach, ze wstydem wstał i podszedł do niego.

- Przepraszam - zaczął niepewnie - Wiem, że to tak głupio pytać, ale mógłbym prosić o kawałek?

Arek chrząknął i spojrzał to na niego, to na swoje śniadanie, aż w końcu westchnął i podarował mu zapiekankę.

Blondyn uśmiechnął się i łapczywie wgryzł w bagietkę, siadając z boku, jakby z obawą, że ktoś utrudni mu zjedzenie posiłku.

Arek przysiadł nieopodal, jedząc swoją porcję nieco wolniej. Gdy zerknął na chłopaka, ten już tylko oblizywał okruszki z palców. Młody musiał być bardzo głodny.

- Bardzo panu dziękuję - spojrzał na niego wdzięcznie, a ten widząc sos i szczypiorek na całej jego twarzy, wziął serwetkę i otarł mu usta.

- Nie ma za co, dziwi mnie tylko co tu robisz, że zdążyłeś aż tak wygłodnieć?

Chłopak ze wstydem spuścił wzrok na swoje dziurawe, przemoczone trampki. Kto w końcu byłby dumny z tego, co robi?

- Od półtora miesiąca staram się wrócić do domu.

Arek w zdziwieniu zmarszczył brwi - Do domu? Zgubiłeś się?

- Można tak powiedzieć.

- Chyba nie rozumiem - kierowca pokręcił głową.

- To nie jest szczególnie ciekawa historia - westchnął cicho - Porwali mnie i wywieźli za granicę. Z początku byłem w Bernie, tam też pracowałem. Później udało mi się uciec i dojechać tutaj. Teraz czekam na kogoś, kto pomoże mi wrócić do domu.

- Półtora miesiąca tutaj? Na stacji? - chłopak pokiwał głową w potwierdzeniu - I za ten czas nie przyszło ci do głowy zawiadomić policję, straż czy choćby pogotowie?

- Żeby po złapaniu od razu zakuli mnie w kajdanki? - pokręcił głową - Proszę pana, to nie jest tak proste. Ile można podszywać się za kogoś, kim się nie jest?

- Jak ci na imię? Tylko bez kłamstw, jeżeli chcesz, żebym ci pomógł.

- Piotrek - odparł zgodnie z prawdą - Piotrek Zieliński.

- Chodź, wstawaj - brunet podniósł się i otrzepał spodnie, idąc do ciężarówki i pomagając mu wsiąść - Teraz mam kurs na Caorle, później na San Marino i przeładunek w Napoli. Jeżeli ze mną wytrwasz, pod koniec miesiąca mam zjazd do Polski.

Chłopak usadowił się wygodnie, zdjął brudną kurtkę i zapiął pas.

- Pan jako jedyny nie zażądał seksu w zamian za udzielenie pomocy. Teraz mój dom jest tutaj. Przy tobie.

________________

tylko ja mam wrażenie, że ten shot jakoś odstaje na tle pozostałych? no cóż, to już zostawiam waszej opinii.
kilka notek, które pojawi się w (mam nadzieję) niedługiej przyszłości będą miały jakiś punkt zaczepienia w moim wypadzie do włoch, a shot wyżej to właśnie prezentacja pierwszego z nich
miłych wakacji paprotniki, buzi

,,Co jest na boisku, na boisku zostaje" - football oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz