Wstałem o siódmej rano tylko po to, aby zawieźć Zoe do szkoły. Chyba jednak żałuję, że zapisałem ją tam bo teraz mój sen będzie parę godzin krótszy niż zazwyczaj. Zoe była taka podekscytowana, że o 6 rano weszła do mojego pokoju i wskoczyła na mnie, krzycząc, że nie może się doczekać. Jak można cieszyć się szkołą? Zapewniam, że dowie się jaka jest po pierwszej kartkówce. Dałem Zoe warunek, że będę ją zawoził i odwoził każdego dnia bo boję się o jej bezpieczeństwo. Zaspany wszedłem do kuchni, aby zrobić jakąś szybką przekąskę, ale na stole było śniadanie króli, zrobione przez Zoe. Widać, że była szczęśliwa. Zabrałem się do konsumpcji i nie dowierzałem, że Zoe potrafi tak dobrze gotować. Tyle tygodni fatygowałem się, aby robić jakieś jadalne jedzenie w tym domu dla niej, ale teraz to się skończy i gotować będzie ona, jak na kobietę przystało. Usłyszałem szuranie w salonie i poszedłem sprawdzić co to, a w między czasie wyciągnąłem pistolet. Zauważyłem Zoe, która próbuje podnieść plecak lecz był dla niej za ciężki. Nie umiałem opanować śmiechu.
- Co się śmiejesz? – zapytała zirytowana.
- To są właśnie wady szkoły – prychnąłem, na co Zoe zrobiła większe oczy z niedowierzania.
Pomogłem jej w podniesieniu plecaka i poszliśmy w kierunku mojego samochodu. Szkoła była niedaleko, ale nie jestem zwolennikiem spacerów. Po trzech minutach byliśmy pod tym nieznośnym budynkiem, w którym się uczyłem i nie wspominam dobrze tych czasów. Wjeżdzając na parking zauważyłem bardzo mi znane czarne audi należające do jednego z ludzi Rosjana. Zaparkowałem i wyszedłem z auta, a dziewczynce tego zakazałem. Ruszyłem w stronę audi sprawdzając czy pistolet w spodniach jest na swoim miejscu. Podchodząc bliżej nie zauważyłem żadnej żywej duszy. Cieszyłem się bo nie chciałem rozpędzać wojny na szkolnym parkingu. Odwróciłem się i zostałem popchnięty na beton. Nad sobą spostrzegłem tak jak mówiłem, jednego z ludzi Rosjana. Widziałem ten jego chytry uśmieszek i wiedziałem doskonale, że chce się mnie pozbyć. Kierując rękę w stronę spodni, chcąc wyciągnąć pistolet, nie wyczułem go. Pewnie wypadł mi przed upadek. Rozejrzałem się i znajdował się przed maską mojego auta.
- Bez swojej zabawki nie jesteś groźny – prychnął.
- Rozegraj to sprawiedliwie i upuść broń – mruknąłem.
- Mam się z tobą bić? Proszę cię – powiedział.
- A co boisz się? – zaśmiałem się prosto w jego twarz.
- Pożałujesz tego – powiedział, kierując pistolet w tym samym czasie prosto we mnie.
Kiedy jego palec chciał pociągnąć za spust usłyszałem głośny strzał i krew na koszulce. Krew nie swoją.
~*~*~
Dziękuję, za każde wyświetlenie, jest ponad 400, ale ciągle rośnie za co bardzo dziękuję. Chciałabym, żeby większość z Was skomentowało i/lub zagłosowało na rozdziały bo to bardzo pomaga, a chciałabym wiedzieć czy kontynuować te ff i czy komuś się podoba.
Love x
CZYTASZ
Woman's fault
FanfictionGang Justina Biebera funkcjonuje już parę lat, ale nikt nie wiedział, że w bieżącym roku po pojawieniu się młodej dziewczyny, rozpęta się chaos. Dziewczyna skrywa wiele tajemnic, lecz jedna wywróci życie gangu do góry nogami. Jaką tajemnicę skrywa d...