Rozdział 24

284 11 1
                                    

Nie spodziewałem się tego, że po ucieczce, Lauren będzie chciała nadal ze mną gadać. Chcąc tego uniknąć wyszedłem na zewnątrz, a krople potu spływały ze mnie całego bo ten budynek ma zaskakujące dlugie korytarze. Wzrokiem odszukałem elektrownie, która jak na moje oko, znajdowała się nie tak daleko jak podejrzewałem. Jedynym dostaniem się tam był budynek, z którego wybiegłem, a do którego będę musiał wrócić. Nie miałem innego wyjścia, otworzyłem drzwi i niechętnie wszedłem do budynku. Nie widziałem nigdzie Lauren co było dla mnie satysfakcjonującą informacją. Pewnie czarnowłosa sobie pomyślała, że jestem prawiczkiem. Strzeliłem sobie w myślach w twarz za to co sobie pomyślałem. Szedłem w kierunku Iana, gdzie po chwili stanął obok niego Christian i zaczął z nim gadać. Zapewne nie zdobył ten frajer tego stroju kelnera. Będąc już blisko nich, Ian się odwrócił i zaczął śmiać, a ja na to przewróciłem oczami.

- Są drzwi prowadzące do kuchni i pokoju kelnerów, ale trzeba zdobyć kartę, która je otwiera – powiedział Christian.

Niespodziewanie z drzwi, o których była przed chwilą mowa, wyszedł kelner i włożył kartę do tylniej kieszeni.

- Zajmę się tym – powiedziałem i odszedłem od nich.

Jedynym sposobem na zdobycie karty była jej kradzież. Chodziłem chwilę za kelnerem, który w tym momencie rozmawiał z jakimiś obrzydliwie bogatymi ludźmi, a to była idealna chwila. Włożyłem dłoń do kieszeni jego spodni i kiedy ją trzymałem, kelner odszedł.

Kurwa

- Może ci pomóc? – z nikąd pojawił się Ian z rozśmieszoną miną.

- Dam sobie radę – prychnąłem i obdarzyłem go groźnym wzrokiem.

Wróciłem do swojej poprzedniej czynności, stając dosłownie pare centymetrów za kelnerem. Rozejrzałem się czy przypadkiem ktoś nie podejrzewa czegoś i szybkim ruchem, ale spokojnym wyciągnąłem kartę.

Nagroda Nobla dla mnie

Kelner w pewnym momencie odwrócił się w moją stronę, lecz nie skumał faktów. Podszedłem do chłopaków i pomachałem im przed twarzą moją zdobyczą. Przyłożyłem kartę, a urządzenie na drzwiach zaświeciło się na zielono, co oznaczało otwarcie. Wszedłem razem z Christianem, a Iana zostawiliśmy, który miał pilnować całej licytacji. Weszliśmy do kuchni, a później do pokoju kelnerów. Czekaliśmy na to, aby został w pomieszczeniu jeden kelner. Schowaliśmy się za drzwiami i z niecierpliwieniem czekaliśmy. Po chwili weszła nasza ofiara, a teraz czas na plan. Stał do mnie tyłem bo przyrządzał sobie kawę. Stanąłem za nim i poklepałem go po plecach na co kelner odwrócił się zszokowany i zdezorientowany.

- Siemka – powiedziałem.

Kiedy chciał coś powiedzieć, złapałem go za kark i podduszałem do chwili, aż zabrakło mu powietrza. Rozebraliśmy go z tych okropnych ciuchów, które chwilę potem Christian na siebie założył.

- Wyglądasz jak pedał – zaśmiałem się, a Chris pokazał mi faka.

Nasza ofiara była dosyć chuda więc z łatwością włożyłem go do lodówki. Chciałbym zobaczyć personel chcący zrobić sobię kawę z mlekiem, a zamiast mleka dostaną trupa.

Nie, nie czas na żarty Justin

Christian wyszedł z pomieszczenia obsługiwać gości. Jego planem było krążyć wokól figurki, a kiedy zgasną światła, ukradnie ją. Personel nie miał zakazu przebywania przy rzeczach do licytacji.

- Bieber masz pół godziny, jesteś tam już? – powiedział Ian z łoki-toki.

- Zrozumiałem, zaraz tam będę – odparłem.

- Pośpiesz się – powiedział lekko zirytowany.

Moją drogą do elektrowni był kanał wentylacyjny, który swoją drogą był bardzo wąski i jeśli nie musiałbym tego robić dla Dereka to wątpie, żebym tam wszedł. Niby jestem chudy, ale nie aż tak. Moją motywacją był szmal i sponsor. Czołgałem się dosyć długo, a ten kanał nie miał końca. Przechodząc, a raczej czołgając się spoglądałem przez kratki wentylacyjne i widziałem dużo ochroniarzy pilnujących elektrownię. Doczołgałem się do końca kanału i poczułem świeże powietrze, odetchnąłem z ulgą bo chwilę, a bym się tam udusił. Szybkim ruchem wywaliłem kratkę i zeskoczyłem na podest znajdując się w elektrowni.

- Dobra, jestem już – szepnąłem.

- Nie chcę cię poganiać, ale masz pięć minut! – krzyknął Ian.

- Graj na czas – powiedziałem.

Pod sobą dostrzegłem ochroniarza przez podest wykonany ze szkła. Spanikowałem trochę bo jeśli ochroniarzowi będzie chciało się podnieść głowę, będzie dosłownie po mnie. Jak najciszej zszedłem z podestu i chwyciłem za kombinerki, które będą jedyną moją bronią, z której będę mógł skorzystać. W zapasie mam także pistolet, ale użyję go później.

- Jak ci idzie Bieber? – zapytał zestresowany Christian.

- Coraz lepiej – prychnąłem.

Zauważyłem ochroniarza, który podążał w moją stronę, ale zapatrzony był w ekran swojego telefonu. Spanikowany zacisnąłem bardziej dłonie na kombinerkach i rzuciłem w niego. Facet opadł z hukiem na ziemie.

Niezła celność

- Zaczyna się! – krzyknął Ian.

- Potrzebuję wiecej czasu! – odparłem.

Podbiegłem do skrzynki z przyciskami, ale żeby się do niej dostać musiałem zerwać grube łańcuchy. W moim łoki-toki słyszałem wyraźnie rozpoczynającą się licytację." Witamy wszystkich bardzo serdecznie na licytacji jednej z najbardziej wartościowych figurek dzisiejszej aukcji należącej do pani Lauren Boulot..". Na te słowa wiedziałem, że mam mało czasu, a ręcę trzęsły się z nadmiaru adrenaliny w moich żyłach. Przeszukałem parę szafek, a w nich nic co by pomogło mi z tymi łańcuchami. „ Cena wywoławcza wynosi trzysta milionów dolarów.."

Przeszukałem kolejną szafkę i bingo znalazłem ściągacz do łańcuchów. Biegiem ruszyłem do łańcuchów i drżącymi dłońmi próbowałem to zerwać. „ trzysta pięćdziesiąt milionów dolarów po raz pierwszy.. po raz drugi.."

- Ian licytuj to! – warknąłem.

Usłyszałem jak Ian wylicytował figurkę na czterysta milionów dolarów.

- Pożałujesz tego – powiedział.

- Daj mi chwilke! – powiedziałem szybko i próbowałem zrobić coś z tym łańcuchem.

Szarpałem się z tym i nagle łańcuch zerwany spadł na podłogę, a ja uśmiechnąłem się zwycięsko. „dwa miliardy dolarów po raz pierwszy.. po raz drugi" Prawie zaksztusiłem się powietrzem po usłyszeniu ceny wywoławczej.

- Na 3! – krzyknąłem.

- 1,2.. – odliczałem.

„dwa miliardy dolarów po raz trzeci.."

- 3! – nacisnąłem przycisk, a w budynku zgasły wszystkie światła. 

Po paru sekundach odpaliły się światła awaryjne, a ja byłem już w kierunku kanału wentylacyjnego, z którego słyszałem kroki ochroniarzy próbujących coś z tym zrobić.

Woman's faultOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz