Rozdział 30

225 11 2
                                    

Kiedy powoli traciłem przytomność, Jason wyciągał mnie na parę chwil z wody, a następnie znów zatapiał. Robił to tak długo, żebym był wykończony. Raz też trafił mnie kulką w nogę, a jak wiadomo, w wodzie człowiek najszybciej się wykrwawi. Byłem bezbronny w tej sytuacji, nie mogłem nawet zaczerpnąć powietrza, bo inaczej bym się udusił wodą. Po chwili po raz dwudziesty tego dnia traciłem przytomność, Jason wyciągnął mnie, ale tym razem nie zanurzył mnie ponownie. Zaniósł mnie razem z jego kumplem do poprzedniego pokoju i postawili mnie na środku pokoju, a ja nadal byłem unieruchomiony przez łańcuchy. Kiedy opuścili pokój, zasnąłem, ale nie za długo, bo chwilę później Jason znalazł się obok mnie z trzema butelkami wódki. Obudził mnie przez uderzenie w brzuch z kastetu. Widziałem jak się cieszy, kiedy otwierał po kolei wszystkie butelki wódki.

- Pomogę ci odkazić rany postrzałowe - powiedział z uśmieszkiem wymalowanym na swojej twarzy, a następnie wlał wódkę w moje rany. Moje krzyki najprawdopodobnie słyszało całe miasto.

Jason wyciągnął z tylnej kieszeni bandaże, które nasączył wódką i zabandażował moje świeże rany. Chwycił za drugą butelkę i upił z niej łyka.

- Chcesz? - zapytał, a ja pokręciłem przecząco głową.

Jasona nie satysfakcjonowała moja odpowiedź. Złapał za moją brodę tak, aby miał łatwy dostęp do mojego gardła, do którego wlewał substancję. Dławiłem się, bo nie mogłem zaczerpnąć powietrza przez szybkie połykanie wódki, ale i tak połowa wylała się. Dostałem też parę kropel w oczy. W tym momencie, chciałem tylko ratunek albo śmierć.

CLAUDIA

Cztery dni szukania Justina na marne. Przeszukaliśmy całe miasto, czekaliśmy również na okup, który się nie pojawił, a my wszyscy odchodziliśmy od zmysłów. Leżałam na łóżku w pokoju Justina, aby przemyśleć, gdzie może być. Jedyną opcją, aby się czegoś dowiedzieć, było przeszukanie jego pokoju. Nie chciałam tego robić, bo przecież to prywatne rzeczy Justina, a jeśli dowiedziałby się o tym, miałabym przesrane. Przeszukałam szafę, komodę i nic nie znalazłam. Zrezygnowana opadłam na łóżko, a moim oczom ukazała się pufa. Podeszłam do niej i jednym ruchem ręki ją otworzyłam, a to było strzałem w dziesiątkę.

- CHŁOPAKI! ZNALAZŁAM COŚ! - krzyknęłam, a po kilku sekundach wbiegli zdyszani chłopcy.

Chwyciłam za płytę, która była w fatalnym stanie, jakby kiedyś wybuchła. Uniosłam ją na poziomie mojej głowy i uśmiechnęłam się do chłopaków, bo znaleźliśmy Justina. Zeszliśmy do salonu, aby obmysleć plan. Ian i Chris byli sobie zgodni, aby wyciągnąć Justina za dwa dni.

- Dwa dni!? Przecież do tego czasu może nie żyć! - nie chciałam dopuszczać się tej myśli.

- Musimy załatwić bomby, pistolety i naboje! - krzyknął zdenerwowany Ian.

- Pieprzcie się! - zła skierowałam się do mojego pokoju i opadłam na łóżko. Wiem tylko tyle, że nie dam rady wytrzymać dwóch dni więcej bez Justina. Sama go stamtąd wyciągnę.

~*~*~

Czekałam na chwilę, kiedy Ian i Chris pójdą spać, co ciągło mi się w nieskończoność bo oni są nocnymi Markami. Poszli spać dopiero po trzeciej. Siedziałam w pokoju z bronią i czekałam na ten odpowiedni moment, który nastąpił. Najciszej jak umiałam, wydostawałam się z domu. Kiedy byłam już za drzwiami, cieszyłam się jak dziecko, że zaraz zobaczę Justina. Nie wiem w jakim był stanie, a to przerażało mnie najbardziej. Ruszyłam z piskiem opon na pomoc temu słodkiemu idiocie. Po parunastu minutach byłam pod ekskluzywnym domem. Trochę przerażała mnie wizja tego, że w środku tego pięknego domu, dzieją się takie okrutne rzeczy. Pewnym krokiem ruszyłam w stronę posiadłości Jasona Stathama, najpierw rozglądając się po terenie. Musiałam się dostać do domu, nie przez główne drzwi, a bardziej przez jakieś okienko, które widziałam w oddali. Nie paliło się światło, co było dla mnie satysfakcjonujące. Okienko posiadało kraty, a w tym wypadku żałowałam, że nie wzięłam jakichś narzędzi. Nieumyślnie spojrzałam w głąb pokoju przez okienko i zauważyłam osobę siedzącą na krześle, skutą łańcuchami. Osoba była odwrócona do mnie tyłem, a przez nadchodzący wschód słońca, które oświetlało mi tą osobę, doznałam szoku.

TO BYŁ JUSTIN

Zapukałam cicho w okienko, a Justin spiął się cały. Musiał być tak maltretowany, że przez każdy odgłos, jest wystraszony. Patrzyłam jeszcze chwilę na Justina, a po chwili poczułam zakładaną chustę nasiąkniętą nieznaną mi substancją, a po chwili straciłam przytomność.

Woman's faultOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz