Rozdział 26

269 13 1
                                    

Pijąc już chyba dziewiątego shota postanowiłem wyrwać jakąś laskę i ją zaliczyć. Obróciłem się na krzesełku i wzrokiem po całym klubie próbowałem znaleźć najlepszą kandydatkę dla mnie. Dostrzegłem brunetkę, która stała przy ścianie i rozmawiała z kimś, zapewne z jej znajomymi. Dziewczyna wyglądała na taką, która lubi się puszczać bo miała na sobie krótką spódniczkę ledwo zakrywającą jej tyłek, a jej biust był wyeksponowany przez koszulkę, która była cała w dziurach. Faceci ślinili się na jej widok, bo dziewczyna nie miała na sobie stanika. Nagle dziewczyna odwróciła się w moją stronę i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Trudno było nie zjechać wzrokiem niżej. Zsunąłem się z krzesełka i pewnymi krokami ruszyłem w stronę brunetki.

- Hej przystojniaku – powiedziała kuszącym głosem dziewczyna.

- Witaj piękna – mruknąłem i przybliżyłem się do niej, aby zasmakować jej ust.

Jej piękna twarz zamieniła się w pyszczek od psa i zaczęła mnie lizać po całej twarzy.

Z mojego pięknego snu obudziłem się bo poczułem coś mokrego na twarzy.

Otworzyłem szybko oczy i ku mojemu zdziwieniu na moim łóżku znajdował się mały york, który siedział i wpatrzony był we mnie z wystającym językiem, z którego mu leciała ślina.

Chwila, PIES? Fu

Przetarłem zaspane oczy i wyszedłem z ciepłego łóżka. Jakieś pięć minut wstawałem i sapałem z bólu bo miałem straszne zakwasy po wczorajszym zleceniu. Wziąłem psa na ręce i chciałem się dowiedzieć o co z nim chodzi. Wychodząc z pokoju zobaczyłem długe schody, na które przeklnąłem bo teraz nie obejdzie się bez bólu nóg. Złapałem się poręczy i zchodziłem po jednym schodku co musiało wyglądać komicznie, a pies nie przestawał mnie lizać co bardzo irytowało. Kiedy w końcu doczłapałem się na dół odetchnąłem z ulgą, ale i tak chodziłem jak pingwin. Skierowałem się do kuchni bo bardzo prawdopodobnie kogoś tam zastanę. Ku mojemu zdziwieniu stała Claudia w luźnej koszulce i samych majtkach, nie zdziwił mnie jej strój, ale to, że piekła naleśniki. Blondynka miała na sobie słuchawki, a patrząc na jej dzikie ruchy i twerki musiała jej grać niezła muzyka, ani bym śmiał jej w tym przeszkadzać. Po prostu sobie pooglądam bo to jest ciekawsze od telewizji. Claudia miała już sporą ilość naleśników na talerzu, a wokół były dodatki, które cieszyły moje oczy. Stały tam rozkruszone ciasteczka oreo, nutella oraz owoce. Podczas siedzenia na krześle, pies zaczął być niecierpliwy i zaczął szczekać i mnie lizać. Nie wiem co w niego wstąpiło. Wstałem na równe nogi i chwyciłem za słoik nutelli i go otworzyłem. Nabrałem sobie sporą ilość słodyczy na palec i nakarmiłem siebie oraz psa. Byłem cały z czekolady bo pies zaczął się rzucać na mój palec gdzie znajdowała się nutella.

Zachowywało się to jak zwierze

Kiedy Claudii skończyło się ciasto na naleśniki, odłożyła słuchawki i odwróciła się w moją stronę. Widziałem jak się przestraszyła przez moją obecność bo aż podskoczyła i przycisnęła dłoń do jej serca, a oddychała nierównomiernie. Musiało wyglądać komicznie to, jak ja z psem odwrócłem głowę, a on pysk, w tym samym czasie i przerwaliśmy jedzenie czekolady, wyglądaliśmy pewnie jak na przyłapanych sportowców podjadających nutelle podczas diety.

- Dlu..Dlugo tu jesteś? – jąkała się.

- Jakieś – popatrzyłem na zegarek w piekarniku – dwadzieścia minut.

- Wi. Widziałeś wszystko co robiłam? – zapytała.

- Chodzi ci o twoje seksowne ruchy? – zapytałem z szerokim uśmiechem – spokojnie, miło się oglądało – dodałem, a dziewczyna się zarumieniła i zakryła twarz włosami.

Claudia podeszła bliżej do mnie i zlizała wszystkie moje zapasy, które były na twarzy. Zaczęła od czoła, a skończyła na czekoladzie na ustach gdzie złożyła namiętny pocałunek. Czułem jak się uśmiecha. Nasze namiętności przerwał pies, którego bym teraz zamordował. Jak na życzenie tego kudłatego czworonoga oderwałem się od Claudii i spojrzałem na niego. Merdał ogonkiem i drapał za drzwi, a ja się jeszcze bardziej wkurzyłem.

- Zostaw te drzwi w spokoju cwelu! – powiedziałem do psa i szybko je otworzyłem, aby nie zniszczył ich bardziej. Zacisnąłem pięści bo widziałem jak ten zdechlak leje mi na schody, a za sobą słyszałem głośny śmiech Claudii.

- Z czego się śmiejesz!? – krzyknąłem zirytowany.

- Z twojej reakcji – próbowała przestać się śmiać, ale nie potrafiła.

- Tak w ogóle czyj to pies i co on robi w moim domu? – zapytałem.

- Mieszka – odparła blondynka z szerokim uśmiechem.

- Jak to kurwa mieszka!? – krzyknąłem i podniosłem jedną brew do góry przez zdezorientowanie.

- Znalazłam go przed domem i nie zauważyłam smyczy więc uznałam, że go przygarnę bo było mi go szkoda – odparła.

- Pies mi nie przeszkadza, ale żebym ja nie musiał jego kup zbierać i uczyć go, aby nie niszczył mebli – powiedziałem i złapałem za naleśnika z nutella i bananem.

- Mam dużo czasu więc to nie będzie problem i będę go pilnować – mruknęła.

- No to świetnie, ale jak zniszczy mi coś w aucie to wywalam tego szczydla na zbity pysk – zagroziłem i wziąłem dużego gryza naleśnika.

- To nie szczydl tylko Esther – zobaczyła jak marszczę brwi – tak się wabi, Esther – wyjaśniła, a ja przytaknąłem.

Jadłem już trzeciego naleśnika z innymi dodatkami i przeglądałem telefon. Kiedy chciałem wziąć kolejnego gryza, pies wdrapał się na blat kuchenny i zabrał mi naleśnika. Odłożyłem telefon i ruszyłem za nim, aby oddał mi moją własność, ale kiedy się zatrzymał wystarczyła sekunda, a mój naleśnik był przeżuwany w jego pysku. Przeklnąłem pod nosem i usiadłem na kanapie obok Christiana i Iana. Wkurzony splotłem ręce na klatce piersiowej, a nogi położyłem na stolik. Pies usiadł obok mnie, ale nie byłbym sobą gdybym go nie zrzucił. Dostałem w głowę od Claudii przez mój ruch. Siedząc nadal naburmuszony przed moimi oczami ukazały się kolejne trzy naleśniki na talerzu, który podała mi Claudia. Zajadałem się kiedy przyszedł ten szczydl i usiadł naprzeciwko mnie z blagającym wzrokiem.

- Spierdalaj szczudlu to moje żarcie – fuknąłem.

- Justin! – krzyknęła Claudia.

- Ma swoje suche żarcie więć nim się niech zajmie! – w tym czasie usłyszałem dzwonek do drzwi i wstałem na równe nogi podając Christianowi moje naleśniki, aby pies ich nie zjadł.

Poprawiłem włosy i otworzyłem drzwi, a przed moimi oczami znajdowała się ta sama dziewczyna, która mi się śniła.

Woman's faultOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz