5

352 20 0
                                    

Przez całe dwa dni miałam pełno rzeczy do roboty.
To treningi które zdawały się nie mieć końca, to musiałam spakować swoje rzeczy do małej torby.
Okazało się że moja mama królowa Izabela jest również jedną z osób które mają jaki kolwiek wpływ na wynik wyścigu.

Dowiedziałam się również jak mniej więcej będzie wyglądać przebieg całego zajścia.
Wygląda następująco :
* Zostajemy zawiezieni na teren obiektu.
* Przydzieleni do grup.
* Zapoznajemy się zasadami, których trzeba się kurczowo trzymać.
* Spędzamy noc.
* Z samego rana ruszamy.
* 1 godzine po naszym wyjściu zostają wypuszczone bestie, polujące na nas.

I potem zaczyna się zabawa, nie wiemy co znajdziemy w bagażu- właściwie plecaku. Ponoć ma być zaopatrzony w najważniejsze rzeczy. Ale czy tak będzie? Ciężko stwierdzić.

Po kilku godzinach miałam w połowie opanowaną technikę walki. Ruchy Collina nie odpowiadały sposobie walki wampira ale były świetnie odwzorowane. Nie miałam testów na koniec za co byłam bardzo wdzięczna i trenerowi ale również rodzicom którym oczekiwanią ciężko było sprostać.

Przechadzałam się po ogrodzie w pobliżu basenu.
Miałam ochotę popływać chociaż ostatni raz zanim wyjadę.

Usiadłam na ławce i wsłuchiwałam się odgłosy ptaków. Były wolne, przed nimi nie były żasne ograniczenia tylko wolność. Mogły lecieć tam gdzie chciały.
Wielobarwne małe ptaszki- nazywały się kolibry.

Patrzyłam na wodę, która jakby przyciągała mnie swoją barwą, delikatnym szumem.
Rozejrzałam się czy nie idzie nikt z rodziny, na całe szczęście nikogo nie było, więc mogłam bez obaw wskoczyć do basenu.

Ściągłam sukienkę w kolorze czerwieni, zostając w samej bieliźnie wskakując na Bombe.
Woda sprawiała że czułam się zupełnie inaczej niż zupełnie innej sytuacji.

Wynurzałam się, jednocześnie słysząc jak odezwał się Collin. Chodzący sex.
Znowu bez koszulki jakby przeczuwając to że będę w basenie miał ubrane kąpielówki. Pewnie rodzice na czas treningów pozwolili mu korzystać z pełnej oferty jaką oferuje nasz zamek.

- Ciepła woda dzisiaj? - zapytał podchodząc bliżej mnie kucając.

- Bardzo. Zapraszam- zaprosiłam gestem dłoni na co cofnął się parę kroków i wskoczył tak jak ja na Bombę. - Nie chlap.

- Czemu nie mówiłaś że idziesz pływać? - zapytał zbliżając się do mnie.

- Tak wyszło. Miałam mówić?

- No raczej- entuzjastycznie odpowiedział, biorąc mnie na ręce.

Nogi oparłam na jego biodrach.
Patrzałam głęboko w oczy poraz drugi!
Ten naśladując mnie robił dokładnie to samo. Na policzkach wyczułam wypływający rumieniec.

Zbliżył swoje usta do moich. Tym razem nie odwróciłam głowy nic z tych rzeczy.
Całowaliśmy się długo i powoli tak żebym mogła nacieszyć się chwilą, która trwała dla mnie wiecznie.

- Wychodzimy już? - powiedział do mnie gdy już skończyliśmy.

Kiwnęłam głową. Collin opuścił mnie na chwilę by po minucie zjawić się z ręcznikami.
Podał mi rękę którą odważnie chwyciłam.
Wzięłam jeden z reczników i zaczęłam osuszać swoje ciało.
Czułam jak gapi się niemiłosiernie co denerwowało mnie na tyle co równie dobrze sprawiało frajde.

- Widzisz coś co ci się podoba? - zapytałam zaczynając suszyć włosy.

- I to jeszcze jak- podszedł i znów mnie pocałował.

Po chwili ubrałam sukienkę i oboje szliśmy w kierunku wejścia do zamku.

- Ile masz lat? - zapytałam.

- 18, ty chyba 16 zdaje się- odparł bez żadnego namysłu.

- Co ci się najbardzie we mnie podoba? - nad tym pytaniem musiał się namyśleć.

Dotarliśmy do wejścia, czekałam na swoją odpowiedź. Robił się już zmierzch, wiart ucich.

- Więc?

- Wszystko- cmoknął mnie w policzek i odszedł.

Zostałam sama na progu.
Uśmiechałam się od ucha do ucha cała czerwona.
Obróciłam się na pięcie i weszłam do środka coś przekąsić.

Poszłam do spiżarki i wyciągnęłam z niej pieguski.
Zabierając łup pobiegłam na górę.

- Cześć młoda- uśmiechnął się bliźniak. - Co tam?

- No hej. Pamiętasz jak mówiliśmy w dzieciństwie o naszym idealnym partnerze?- zapytałam zakładając za uszy kosmyki włosów.

- Nie, ale pamiętam że zawsze wyjadasz cały zapas ciastek i czekolady- odparł zabierając moje ciastka.

Przez jakiś czas próbował mi zwiać ale ja nie dam wpuścić się w maliny. Gdy dogoniłam go wykorzystał swój wzrost podnosząc smakowity nabytek tak wysoko bym nie mogła  dosięgnąć.
Próbowałam kilka razy dosięgnąć ale wszystko okazało się niewypałem.

- Następnym razem będziesz musiała chować słodycze - powiedział Harry powoli odchodząc z moimi ciastkami.

- Dupek- prychnęłam idąc w jego kierunku.

- Grzeczniej młoda, podziele się przecież- odpowiedział dodając do tego gest dłoni, który zapraszał do sypialni brata.

Poszłam w wybranym kierunku.
Jego pokój to kompletne obserwatorium czy coś w rodzaju laboratorium.
Drewniane łóżko stało na podwyższeniu do którego prowadziło kilka stopni.
On jako jedymy w zamku posiadał ogromne okno wykuszowe, kłóciłam się o to pomieszczenie jak tylko mogłam ale zdecydowało głosowanie. Które przegrałam, jak dobrze można się zorientować.

Ogólnie pokój był przytulny na swój sposób.
Niebieskie ściany z namalowanymi różnymi konstelacjami.

Usiadł na dywanie, zrobiłam to samo tylko zabrałam poduszkę leżącą gdzieś w kącie. Zabrałam jedno z ciastek i rozpływałam się w słodkiej przyjemności.

- Też uwielbiam czekoladę - mruknął zabierając ciastko.
Patrzał gdzieś za okno, jakby szukał celu. Uśmiechnęłam się lekko. - Nie uważasz że lepiej żyć przyszłością niż teraźniejszością?

- Najlepiej żyć chwilą, korzystając z tego co daje nam los. Jak to się mówi? - zastanawiałam się przez chwilę strzelając palcami.

- Zrób lemoniade gdy Ci cytrynę życie da- powiedział kładąc się na plecach.

- Właśnie.

- Czemu wszystko przychodzi tak trudno. Spójrzmy na ciebie- mówił dalej leżąc- jesteś zupełnie inna, inna niż wszystkie dziewczyny jakie poznałem a tutaj widzę jak siostra całuje się z własnym trenerem- zrobiłam wielkie oczy przez co Harry uśmiechnął się.

- Skąd? Od kiedy wiesz? - byłam tak zdezorientowana że musiałam wziąć kolejne ciastko.

- Pierwszego dnia widziałem wasze zajęcia i dzisiaj jeszcze to w basenie.

- Harry- zaczęłam- niech ta część rozmowy zostanie tylko między nami. Proszę nie gadaj tego tacie i mamie. Wiesz jak to się skończy..

Przerwałam sama z siebie, nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Złamałoby mi to serce gdyby moja pierwsza miłość została wygnana do innego kraju.

- Spoks młoda- przybiliśmy żółwika.

Porwałam jeszcze ostatnie ciacho i wyszłam z pokoju brata.
Uśmiechnęłam się do siebie, że chociaż taka rozmowa była dana mi z bratem.

---------------------------------------------------
(951 słowa)

Jeżeli podoba się Zgłaszajcie w komie
⭐❤️❤️
Ps. Słowa wypowiedziane przez Sophi '' Widzisz coś co ci się podoba? '' - pochodzą z Akademi Wampirów 6 (ostatnie poświęcenie)

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz