32

303 6 0
                                    

👇''Notatka na dole'' 👇

Moim oczom ukazało ciało zmasakrowanej kobiety.
Wyglądała na jakieś trzydzieści lat, miała kruczo czarne włosy, do tego jej prawe policzko zdobił wzór wyrytego na skórze słońca. Co do ubrania.. To założoną miała starą, potarganą sukienkę w białym kolorze.

Ktoś próbuje dać mi coś do zrozumienia? Tylko dlaczego?

W dalszym ciągu stałam i mokłam w deszczu, który z ulewy przeradzał się w coraz to łagodniejszy deszcz.

Dziwiło mnie to, że w takiej sytuacji potrafiłam zachować spokój. Wcześniej krzyczałabym w niebo głosy a teraz życie obcej kobiety nie miało takiego znaczenia.
Klękłam przy niej, sprawdzając czy żyje. Upewniłam się przykładając do szyji dwa palce.
Tak jak myślałam, nie żyje.

- Księżniczko?! - zaareagowała służka podbiegając do mnie. Okryła mnie pelerynką. - Co się stało?

- Znalazłam ją w takim stanie - odparłam zaczynając trząść się z zimna.

- Niech panienka idzie do środka i zawoła strażników - mruknęła patrząc na nią.

- Napewno? - zapytałam zanim wstałam.

- Napewno - odparła.

Wstała i szybko pobiegłam do środka znajdując kilku strażników.

- Przed zamkiem.. Pomóżcie jej - zaczynałam być w szoku. Plątał mi się język.

- Szybko - jeden dowodzący wydał rozkaz i wszyscy pobiegli za nim.

Usiadłam na krześle stojącym pod ścianą, kręciło mi się w głowie. Starałam się powoli oddychać.
Nie zauważyłam nawet kiedy ktoś się przede mną pojawił i coś do mnie mówił. Nie rozpoznałam twarzy. W pewnej chwili straciłam przytomność i czułam jak wpadam w ramiana osoby przy mnie.

*

Co się stało?
Nie wiem nic.. Myślami wracam do tego co się stało ale nic nie widzę i nie słyszę.
Czarna plama.
Nie potrafię się ruszyć.

- Sophi.. - mówił ktoś obok mnie, mocno trzymając za dłoń. - Jest w szoku.. Idźcie po lekarza.

- Alee.. - ktoś urwał.

- Szybko! - warknął jeden z nich.

- Co robisz?!

- Dam jej krew, geniuszu jak chcesz żeby przeżyła - odparł.

Nim się obejrzałam w moich ustach zagościła ciepła ciecz, ściekająca do gardła.

- No słoneczko, dasz radę - odparł.

Chwilę to trwało nim w moim organizmie wszystko wróciło do normy. Czułam jak moje ręce i nogi zaczynają mrowieć, tak jakby drętwienie ustawało.
Przez chwilę leżałam jeszcze nie ruchomo dopiero sekunde potem chwyciłam rękę tak mocno i szybko, że sama bym się siebie przestraszyła.
Oczy dalej miałam zamknięte jednak czułam, że coś jest nie tak.

- Sophi? - zapytał głos, który przypominał zaniepokojonego Williego.

Nie odpowiedziałam, puściłam rękę Dantego i usiadłam skrzyżnie na łóżku, starając się przegonić ciemną chmurę zasłaniającą to co wydarzyło się wcześniej.

Było zimno.. Ulewa.. Wybiegłam na dwór.. Przez cały czas słyszałam głos tłumionego krzyku.. To ciało na środku.. Coś jeszcze..

- Słońce na skórze! - teraz spojrzałam na nich. Obydwoje nie wiedzieli co mają powiedzieć.

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz