29

160 8 0
                                    

Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu powitał nas Harry.

- Cześć - powiedział przytulając mnie.

- Co się działo?

- Matce odbija - spojrzałam na niego zdziwiona. - Wczoraj chciała, żebym przyniósł jej sztylet od ojca.

- Niby po co jej? - w dalszym ciągu nie ogarniałam o czym on mówił. - Przyniosłeś go jej?

-Niee.. No co ty.

- Będzie chciała krwi - przypomniał o swojej obecności Dante. - Jest lafroską, a co za tym idzie podczas pełni nie obowiązują ją żadne reguły. Nikogo z nas nie obowiązują.

- Zabije kogoś - wymknęło mi się.

Od razu pobiegliśmy na górę po schodach. Dołączył do nas jeszcze William, chcący zobaczyć wszystko co będzie się działo.
Drzwi zamknęliśmy na klucz.
Usiedliśmy na ziemi.

- To dla ciebie - wręczyłam bliźniakowi kamień podarowany przez Gabriele.

- Na co mi to? - zdziwiony dodał.

- Potrzebujesz czegoś co pomoże ci wywołać kulę energii.. Zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym - zaczęłam.

- Jak to wogóle wygląda? - zapytał Willi, siedzący obok nas.

- Ćśś.. Zobacz - odparł uciszając go Dante.

Harry, marszczył czoło i nos jak tylko szło. Starałam nieśmiać się z niego, jeszcze z peszę i co będzie..

-Wyciągnij dłoń i skup się na niej. Spróbuj poczuć wibracje.

- Możemy próbować, ale i tak nie wierzę że ten kamień działa - odpowiedział.

Patrzałam na niego jak się trudzi, jest to problem. Faktycznie coś blokuje jego myśli a co za tym idzie energie wpływającą na kulę.

- Zróbmy przerwę - rzekł po czym od razu wybiegł.

- Harry! - krzyknął William.

Szybko otworzył drzwi wyszedł. Nie czekając na co kolwiek pobiegłam za nim.
Nie chciałam go przestraszyć więc starałam się iść. Doszliśmy do kuchni.

- Harry co się dzieje?

- Nie wiem.. Od tego czasu jak zostałem porwany przez Calusa i Mie.. - rany! Zapomniałam zapytać go jak się czuje. - Mniemam zawroty głowy, często wymiotuję i tracę przytomność.

- Czemu nie powiedziałeś od razu?

- Tak wyszło.. - urwał.

- Wiesz że możesz powiedzieć mi wszystko - powiedziałam kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Tak wiem.

Siedzieliśmy w ciszy przez kolejne minuty. Każda minuta stawała się być kolejną godziną ciągnącą się niemożliwe długo. Jak mogę pomóc gdy ktoś nie jest do końca szczery?

- Spróbujmy jeszcze raz - tym razem był chętny, ma wolę walki ale gdy czegoś nie czuję poprostu bierze się za coś innego w czym może będzie lepszy niż inni.

- Jesteś pewny?

- Kto powstrzyma mamę jak nie my? - zawtórował mi pytaniem. Zgadzam się z tym co powiedział.

- Jeszcze raz. Wyciągnij dłoń i skup się na niej.

Zrobił jak powiedziałam, patrzał na nią.
Tak jak ja na początku pojawiały się tylko iskry, które sprawiały uśmiech na naszych twarzach.

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz