28

157 7 0
                                    

- Powiedz jak długo znasz Sebastiana?

- Już trochę tego będzie.. Prawie sto lat - odparł.

- Myślisz, że znasz go dość dobrze?

- Nawet bardzo, czemu pytasz.

- O zdradzie jego i Denise wiedziałeś?

Spojrzał na mnie, jakbym zabiła mu matkę siekierą.
Czy on wiedział?

- Wiedziałeś.. I nic nie powiedziałeś?! - wstałam jak oparzona z krzesła.

- Nie wiedziałem jak ci powiedzieć - wstał również z krzesła.

- Myślałam, że jesteś ze mną szczery! - krzyknęłam i wybiegłam na zewnątrz.

Zatrzymałam się dopiero wtedy gdy, przestałam widzieć nasz domek. Usiadłam na trawie i schowałam twarz w dłoniach.
Czy wszyscy umieją tylko ranić? Nie lubie kłamstw, choć wiem że są czasami potrzebne. Sama często kłamałam, ale teraz.. Teraz starałam się mówić prawdę.
Położyłam się na trawie.
Leżałam tak naprawde długo, że aż straciłam poczucie czasu.
Starałam się uspokoić, wyciszając myśli i to co się dzieje wokół.

Nie zauważyłam kiedy obok mnie pojawił się Dante.
Nie rozmawialiśmy. Siedzieliśmy w ciszy, która była błogosławieństwem w takich momentach.
Nie będę cały czas zaczynała romowy, może w końcu się wysili.

- Dziesięć lat minęło odkąd Denise wyznała mi, że zdradza Erika. Krzyczałem na nią, prawie ją uderzyłem.. Ale wtedy w jej oczach.. - słuchałam jak mówił, lecz na niego nie spojrzałam. Nie po tym. - W tych niewinnych oczach dostrzegłem przerażenie. Puściłem ją.. Odsunąłem się na drugi koniec pokoju.. Gdy w końcu uspokoiłem się zapytałem jak do tego doszło.

- I co powiedziała? - zapytałam, zdobyłam się na jedno szybkie spojrzenie. On to naprawdę przeżywał to teraz od nowa. Trzęsły mu się ręce, był przestraszony.

- 'Gdy twój mąż nie daje ci tego, czego potrzebujesz. Posuwasz się do takiego czynu - jakim jest zdrada'. - zacytował ją. - Przez kilka następnych tygodni próbowała mnie prosić, abym się nie wygadał. Zgodziłem się, nie wygadałem ich tajemnicy od dziesięciu lat.

- Myślę, że ktoś się wygada i wtedy wszyscy będziemy mieć przekichane - zauważyłam.

- Zgadzam się - odparł. - Jutro wracamy do domu.

- Nareszcie - rzuciłam słowa  które miały nie być wypowiedziane. Sofii ugryź się w język! - brakuje mi osoby, z którą mogę pogadać.

- Rozumiem iż nie wszystko będziesz mi mówiła, ale chciałbym abyśmy dzieli się wszystkim co nas trapi.

- Jak uporasz się z wszystkim co trapi ciebie to daj mi znać - wstałam, otrzepałam resztę trawy.

- Zaczekaj - chwycił mnie za rękę, prosząc żebym została. - Całe życie okłamuję ludzi, mówię że jestem kimś innym. Nie wiesz jak ciężko jest ukrywać przed światem swoją naturę. Ile kroć mówiłem o tym kim jestem, dziewczyny reagowały krzykiem i ucieczką.

- Nie jestem jedną z nich, więc do czego zmierzasz?

- Do niczego - zrezygnował z odpowiedzi. Znów chwila ciszy.

Oboje tkwililiśmy w na trawie, jest nam ciężko. Podróż poślubna.. Też mi coś.

- Pamiętasz jak byliśmy u Denise i Erika? - zapytałam.

- Pewnie.

- Denise wie, że umiem wywołać kulę energi, a co najlepsze zgasiła ją zwykłym pstryknięciem palców. Jak ona to zrobiła?

- Przechodząc przez próg ich domu, zaakceptowałaś zasadę nie używania swojego daru czy mocy. Miała prawo by zablokować twoją moc w ich domu - odparł.

- Teraz pytanie z innej beczki.. - uśmiechnął się lekko. - Powiedziała, że jeżeli będziemy mieć kiedyś 'dzieci' to ona nie chce ich widzieć - zaakcentowałam słowo 'dzieci', nie wiedzieć czemu w moich ustach brzmiało to dziwnie.

- Powiedzieliśmy sobie tak gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Kiedyś myśleliśmy, że mówimy to na żarty lecz gdy tylko dorośliśmy zawsze tak samo droczymy się z sobą. 'Nie chce widzieć twoich dzieci u mnie w domu' - zacytował siebie i siostrę.

- Harry ucieszyłby się gdy był wujkiem w sumie Willi też byłby szczęśliwy..

- A ciebie co by uszczęśliwiło? - momentalnie zostałam poderwana z ziemi i przygwożdżona do najbliższego drzewa.

- Pytasz serio? - kiwnął głową, z kamienną miną - gdybyś był ze mną szczery.

- Możemy spróbować - zasugerował nie chcąc mnie wypuścić z objęć. Patrzył mi w oczy.

- Pocałujesz mnie czy ci zaproszenie wysłać - nim zdążyłam dokończyć, nasze usta się spotkały.

Od razu lepiej - pomyślałam.
Jego ręce błądziły gdzieś po moim ciele. Zatrzymały się na pośladkach i poderwały do góry, nie przerywajac pocałunków.

*

Leżeliśmy na trawie patrząc w niebo, znów byliśmy najszczęśliwszą parą na świecie.

Jutro wracamy do domu. Ciekawe co się wydarzyło?
Może Harry sam się nauczył wywołać kulę? Chociaż niee.. Ciężko mu się czego kolwiek nauczyć.

Myślami wracałam do początków mojego spotkania z Dantym. To jak mnie uratował przed Calusem, nasza chatka w lesie w której tyle dobrego się wydarzyło.
Prawda że czasami byłam na niego zła ale wszystko minęło.
Jedyna osoba jaka zaakceptowała wszystkie moje wybory, charakter, samopoczucie każdego dnia siedziała obok.
Miałam wszystko zamknięte w jednej osobie, dającą mi tyle dobrego.

-----------------------------------------------------
(735)
Nieco krótszy, ale równie dobry jak inne.

Czy istnieje taka dobra duszyczka, która potrafiłaby zrobić okładkę pasującą do tematyki opowiadania?

Odpłacę gwiazdkami pod rozdziałami 🌟🌟🌟

Odpłacę gwiazdkami pod rozdziałami 🌟🌟🌟

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pozdrowionka Jellys123 😍😍
Ps. Mam nadzieję że rozdziały się podobają.

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz