30

150 9 0
                                    

Siedząc u siebie nie potrafiłam się ruszyć, myśleć o czymś innym jak o tym co wydarzyło się jakieś kilka minut temu.
Ręcę drżały. Siedziałam cała ubrudzona krwią.

Zamykając oczy cały czas widziałam obraz matki. Nie rozumiałam jak taka dobra kobieta zawsze mająca na względzie dobro innych a nie swoje potrafiła być zdolna do zabójstwa własnego męża.

Ruszyłam do łazienki, zamknęłam drzwi. Weszłam pod prysznic delikatnie myjąc całe ciało.
Po skończonej czynności stanęłam przed lustrem i znów byłam zdziwiona tym jak wyglądam. Po mojej przemianie dużo się nie zmieniło jedyne co przykuwało uwagę to były oczy. Były czarne tak samo jak Dantego.

Ubrałam się w bluzkę na ramiączkach oraz spodenki.
W pokoju zastałam mojego wampira. Podeszłam do niego mocno go ściskając. Od razu się rozpłakałam. Pękłam.. Wymiękłam.. Od jakiegoś czasu znów pokazuję swoją słabość.

- Jak się trzymasz? - zapytał w dalszym ciągu nie puszczając z objęć.

- Jakbyś się czuł, gdybyś zabił własną matkę? - zapytałam, wytarłam łzy wierzchem dłoni.

- Z pewnością tak samo jak TY teraz - odparł, usiadł na brzegu łóżka. - Nie obwiniaj się.

- Fajnie się gada trudniej zrobić..

Położyłam się, wtulając głowę w poduszkę. Byłam wykończona, to nie był dobry dzień a zakończył się najgorszym scenariuszem jaki mogłam sobie wymarzyć.

- Przelałaś krew - zauważył kładąc głowę obok mnie.

- Nie musisz mi przypominać.

- Jutro pewnie zjawi się tutaj cała rodzina.

- Ciocia z wujkiem zapytają napewno o Vic i co im powiem? - zapytałam patrząc w jego oczy.

- Coś wymyślimy. Jutrzejszy dzień będzie jeszcze taki smutny potem będzie tylko lepiej.

- Chciałoby się, w naszej rodzinie żałoba trwa cały miesiąc. A do tego jeszcze William nie chce być Królem. Jak go przekonać?

- Pogadam z nim jeżeli chcesz - zaproponował.

- Byłoby super, będę mieć za dużo na głowie przez najbliższy czas - odparłam.

Uśmiechnął się swoim szelfowskim uśmiechem, przytuliłam się mocno i zasnęłam.

*

Obudziłam się w tym samym czasie co Dante, od razu wstałam i podeszłam do szafy wyjmując z niej długą czarną suknię z koronkowymi rękawami ¾. Była odłożona na specjalną okazję, kto by pomyślał że nadejdzie tak szybko.
Wampir ubrał na siebie czarny garnitur.
Lekki makijaż i włosy wykonała służka.

- Dziękuję - powiedziałam gdy miała wychodzić, uśmiechnęła się lekko i zamknęła drzwi.

Odparłam uśmiech, wstałam i podeszłam do szafy wyjmując z niej buty.

Kiedy oboje byliśmy gotowi mogliśmy zejść na dół. Jak reszta? Ciekawe czy ktoś jeszcze ma poczucie winy czy tylko ja?

- Przykro nam dzieciaczki - na drodze stanęła nam ciocia Shirley cała zapłakana. Mocno mnie przytuliła. - gdzie Victoria? Powinna tutaj być gdy..

- Ciociu, Vic powiedziała, że musi w ważnej sprawie wyjechać - wymyśliłam na poczekaniu wymówkę.

- Ale.. - zaczęła.

- Shirley, kochanie powinnaś spróbować tych przystawek. Wyśmienite - pojawił się wujek, zabierając ciocię.

- Wiedziałem że coś wymyślisz - szepnął mi do ucha wampir gdy próbowaliśmy znaleźć moich braci w tłumie żałobników.

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz