14

275 12 0
                                    

Dzięki bólowi zasnęłam, straciłam poczucie czasu.
Znowu zaczynał mnie boleć brzuch.

Z krzywą miną i trzymając się za brzuch zeszłam na dół do gabinetu lekarskiego w poszukiwaniu tabletek.

Idąc korytarzem słyszałam różne rozmowy, na każdy temat.
Odbijały się od ścian prosto do moich uszu.
Ból znów dawał się we znaki.
Szybko podreptałam do lekarskiego.

Na całe szczęście leżały na widoku, więc nie było najmniejszego problemu w znalezieniu. W mgnieniu oka jedną tabletkę połkłam, popijając wodą.

- Dobry wieczór piękna- nieznałam tego głosu.

Obróciłam się nie widząc z kim mam doczynienia. Przeraziłam się na sam widok rana, która kończyła się zabliźniać zaczynała piec.
O nim ostrzegła mnie Mia, czy ona chciała tego abyśmy się spotkali? Czy to jest świadomy ruch?
Napewno dobrze się to nie skończy.

- Nie wiem czy taki dobry- odpowiedziałam, złapałam się za głowę. Kiedy te pieprzone tabletki zaczną działać?!

- Czemu trujesz się tabletkami? Nie sprawią ci ulgi.. Ból nie zniknie.. - zbliżył się do mnie na co mimowolnie się odsunęłam gdy tylko próbował dotknąć mojego policzka.

- Nie dotykaj mnie.. - oczywiście nie posłuchał, jak się można było tego spodziewać.

Natrafiłam na ścianę. Swoje ręce położył po obydwu stronach mojej głowy, dotknął mojego policzka i je z łatwością przeciął. Spróbował mojej krwi, zdawał się rozpływać z tej przyjemności

- Lafroska.. I coś jeszcze.. - moja szansa!

Schyliłam się omijając go, biegnąc w kierunku wyjścia. Ledwie dobiegłam do drzwi.
Zostałam brutalnie podniesiona do góry i rzucona na stolik z mnóstwem papierków. Zaczęłam krzyczeć.
Włosy, które były rozpuszczone i zasłaniające ugryzienie Dantego zostały odsłonięte.

- Kto cię naznaczył?! - pytał mnie, zaczynałam nie kontaktować już ze światem.

Każde tabletki działały na mnie usypiająco. Czy to na gorączke czy na chorobe lokomocyjną. Bez różnicy.

- Wal się dupku- przywaliłam mu tak mocno jak tylko umiałam w twarz.

Nie zrobiło to na nim zbytniego wrażenia, ale mi dało okazje aby wstać z stołu i znów podjąć próbę ucieczki.

- Nie tak szybko! - warknął mi w twarz, pojawiając się przede mną.

- Co chcesz, spróbowałeś? Więc daj mi spokój!

- Oj Sophi.. Chcę jej posmakować- zanim zdążyłam wykonać jaki kolwiek ruch, trzymał już mój nadgarstek i pijąc z niego krew.

Znów te paskudne uczucie tracenia rzeczywistości, które ani na moment mnie nie opuściło.

- Calus, spróbuj tego! - usłyszałam znajomy głos.

Nie puścił mnie, ale wyrwał kły z nadgarstka. Już chciał się wbić w szyję, i zrobiłby to gdyby nie to że Dante skoczył na niego, uwalniając mnie z uścisku po którym zostanie spory siniak.

Klękłam trzymając się jedną ręką stolika a drugą za nadgarstek.
Przyglądałam się chłopakom.
Dante spokojny opanowany stał gotowy w każdym momencie zaatakować, za to Calus jakby nie zależałoby mu na tym czy przeżyje czy też nie. Łzy napływały mi do oczu, które po chwili płynęły po policzkach.
Powieki zaczynały się robić coraz to cięższe..

Musiałam na chwilę odpłynąć, nie pamiętam jak znalazłam się na leżance. Dante siedział tuż przy mnie.

- Sophi.. Pij- powiedział wampir przysuwając mi do ust swój nadgarstek.

- Nie.. Nie chce- odpowiedziałam.
Jak umre to umre.

- Kurwa pij to a nie- nie miałam wyboru, przyłożyłam jego rękę do moich ust i zaczynałam pić.

Jego krew nie jest zbyt smaczna, za to czułam że w moim ciele zaczyna się wszystko leczyć.

- Powinno wystarczyć- powiedział.

- Pewnie teraz wyglądam jak siedem nieszczęść - nawet w takich chwilach nie opuszczało mmie poczucie humoru.
Jestem optymistką zawsze widze światełko w tunelu, nawet wtedy gdy inni go nie widzą.

- Zgadzam się- jego kąciki ust drgnęły w kierunku uśmiechu, widziałam w jego czarnych jak nocne niebo oczach rozbawienie.

Ta sytuacja nie była śmieszna wręcz przeciwnie, była tragiczna. Właśnie zostałam zaatakowana a ja uśmiecham się jak małe dziecko.

- Powoli twoje rany się uleczają.

- Brawo ja! - wybuchłam śmiechem, którego od razu pożałowałam. Wszystko mnie bolało. - No co mam płakać?

- Sophi to nie jest dobre miejsce i czas do żartów. Co takiego Calus ci mówił?

- Że moja krew to czysty lafros i coś jeszcze- odpowiedziałam pewna tego co usłyszałam.

- Ma racje- spojrzałam na niego skołowana, czy on właśnie potwierdził to co gadał Calus?

- Jak to?

- Powinnaś pogadać z Izabelą i Haroldem- tyle był w stanie odpowiedzieć.

Zabrał mnie na ręcę i zaniósł do sypialni. Nie opuścił mnie ani na moment.
Wyciągnęłam z garderoby czyste ubranie lecz nim je włożyłam musiałam chociaż się umyć.

Stanęłam przed lustrem w samym staniku i wpatrywałam się we własne odbicie.
Widok był straszny, cała byłam we krwi. Na policzku jeszcze powoli płynęła krew.
Na czole zaschnięta już krew.
Spojrzałam na nadgarstek, ślady również szybko nie znikną. Ciekawe co powiedzą jutro na śniadaniu? Mamo Sophi się tnie!

Weszłam do wanny z chłodną wodą tylko po to by nie otworzyć powstałych ran ponownie.
Ostrożnie przemyłam każdy skrawek ciała oraz włosy.

Znów stanęłam przed lustrem, chciałam przyjrzeć się ugryzieniu Dantego. Jak powiedział Calus?
Kto cię naznaczył?!

Patrzałam w lusto nie wierząc w to co widze. Moją szyję zdobił skomplikowany wzór kończący się na łopatkach.
Nie był brzydki, był przepiękny.

Ubrałam się w czystą piżamę i wróciłam do pokoju.

- I jak się czujesz? - zapytał wampir siedzący na krześle obok biurka.

- Teraz lepiej, chcesz coś?

Podeszłam do ściany, na której był zawieszony obraz, przedstawiający konie. Ściągnęłam malowidło i ukazał się zamknięta szafka. Wiedząc dobrze gdzie był kluczyk otwarłam ją wyciągając z niej alkohol.

- Wóda, whiski, szkocka, burgund?

- Nie dzięki.

- Napewno? Ostatnia szansa- przez chwilę się wahał, wkońcu się zdecydował na whiski.

Ja tradycyjnie wzięłam whiski, dolałam do tego trochę coli i kostki lodu.

- Nie wiedziałem, że pijesz- powiedział szybko opróżniając zawartość szklanki.

- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz- zadziornie odpowiedziałam, siadając mu na kolanach.

Upiłam duży łyk napoju i pocałowałam chłopaka. Na początku nie był chętny, ale po chwili odpowiedział namiętnie całując mnie po szyji.

- Sophi, jesteś po wypadku, powinnaś odpoczywać.

- Gadasz jak moja mama- zeszłam z jego kolan i usiadłam skrzyżnie na łóżku.

- Jak odpoczniesz to zobaczymy, ale chwilowo co to musisz poczekać- zrobiłam smutną minkę i dosięgłam po szklankę.

Wypiłam zawartość i dopiero wtedy położyłam się spać.

- Dante, śpij dzisiaj ze mną- jakby wyczuwając to co powiem, położył się obok i dopiero wtedy poczułam że jedyne czego pragnę to być z wampirem o imieniu Dante.
Niczego innego nie pragnęłam tak bardzo jak niego.

--------------------------------------------------
(1003)
Taki romantyczny 😍😍😍 aww..

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz