22

175 9 0
                                    

Przez cały dzień nie mogłam nawet zmrórzyć oka, nie spałam już chyba z dwa dni. Zmęczenie dawało się we znaki.
Wczorajsze spotkanie Sebastiana upewniło mnie w przekonaniu, że Dante pamięta i chce mnie uratować i to tej nocy!

Chodzę po pomieszczeniu, patrząc czego mogę użyć w ramach bezpieczeństwa, które tak zapewniał mi Calus.
A właśnie Calus jest PALANTEM tak samo Collin, który przed wyścigiem wydawał się być atrakcyjny i pociągający teraz wszystko cofam i oznajmiam on jest wrzodem na tyłku!

- Dziewczyna nie przyjmuje dzisiaj gości - głos strażnika wyrwał mnie z rozmyślań.
Chwilę po tym do moich uszu dotarł cichy krzyk mężczyzny oraz odgłos uderzenia w głowę.

Złapałam za jeden z kluczy leżących na ziemi i stanęłam za drzwiami, czekając aż osoba lub osoby wejdą. Drzwi powoli się otwarły.

- Sophi? - rozpoznam ten głos nawet i na końcu świata.
Klucz wypadł mi z rąk a ja sama rzuciłam się w ramiona Dantego.

- Dante.. - ucałowałam wampira, cieszyłam się jak dziecko. Puścił mnie lecz moja dłoń zdążyła uderzyć go w potylicę, lekko się skrzywił - co tak długo?!

- Uwierz szybciej się nie dało - odezwał się Erik, patrząc na korytarz.

-Co to? - z mojej ręki został wyciągnięty motylek - brał od ciebie krew?

- Chyba sam dobrze wiesz - odpowiedziałam wychodząc, nie zwracałam uwagi na to co oni mówili typu ''zaczekaj nie wiesz nawet co może się stać''.

- Gdzie idziesz? - dogonili mnie chłopcy.

- Zapomniałeś kto tutaj jeszcze jest? Nie zostawię Harrego samego - zatrzymałam się by spojrzeć wampirowi w oczy. - Proszę..

- Dobra - wymruczał i szybko ruszyliśmy na drugie piętro.

Nikogo nie było, dziwne..
Próbowałam uspokoić myśli, które towarzyszyły mi od wyjścia z tamtego pomieszczenia. Co mogli mu zrobić? Przecież jego energia jasno mówiła że jest w gorszej sytuacji niż ja.
Kto by pomyślał że każdy ma swoje przeznaczenie i musi je wypełnić.

- Gdzie on dokładnie jest? - wyrwał mnie z rozmyślań Erik.

- Ostatnie drzwi na prawo, więcej mi nie powiedział - odparłam.

- Idziemy sprawdzić drogę - oboje poszli zostawiając nas samych.

Erik zawołał nas gdy tylko wyczuł, że za drzwiami znajduje się człowiek (Harry). Otworzył je mocnym kopniakiem zaraz po wejściu do pokoju nie wiedziałam że zobaczę coś takiego.

Harry posiadał na sobie tylko t-shirt za to Mia była całkiem naga. Uprawiali seks cały ten czas gdy mnie bito, pobierali ze mnie krew a nawet kłamano w żywe oczy! Normalny dom wariatów.
Dopiero gdy zauważyli, że jesteśmy tutaj i patrzymy na nich postanowili wstać zasłaniając się tym co było pod ręką. Bliźniak do ręki chwycił poduszkę z kolei Mia szybkim ruchem zdołała okryć się cienkim szlafrokiem ledwo dosięgającym do połowy uda.

- Harry! - wymknęło mi się z ust.

- Zasłoń na chwilę oczy! - odparł, odwróciłam się wtulając głowę w pierś Dantego. - Już.
Zdążył wciągnąć na siebie bokserki i to w kolorze różowym.

- Co to przed chwilą było? - zapytałam idąc powoli w jego kierunku.

- Co to nie widziałaś?! Zafundowałam twojemu bratu najlepszy seks na świecie, rozumiesz? Czyli taki jaki nie da ci twój.. Martwy - zaśmiała się głośno.

- Zamknij się - nie wiedzieć kiedy prawą dłonią uderzyłam ją w nos.
Opadła na łóżku, zauważyłam jak z jej nosa leci krew, spojrzałam na Dantego który widział to samo był opanowany tak jak Seba i Erik. Obserwowali moje zachowanie, każdy jeden widział jak podchodzę, siadam i palec zamaczam we krwi, oblizuję. Krew miała słodką jak na taką żmiję.

- Możemy już iść? - odezwał się Harry.

- Tak idziemy - powiedziałam równocześnie z Dantem.

Nikt przrz całą drogę nas nie zaatakował. Nie widzieliśmy ani Collina, Calusa a nawet żadnego z chłopców na posyłki wampira.
Collin pojawił się dopiero stojąc przy drzwiach, zagradzając nam drogę ucieczki.

- Już nas opuszczacie? - zapytał. - Sophi wiesz dlaczego na początku cię podrywałem?

- Nie, tylko czy ja bym chciała to wiedzieć..

- Wydawałaś się dobrą dupą, mała - znowu to słowo.

Podeszłam w jego kierunku z lekkim uśmieszkiem, gdy byłam tuż przy nim uznałam że tak będzie lepiej gdy kolejnej osobie coś zrobię. Stanęłam w miejscu uśmiechnęłam się i kopnęłam go z całej siły w krocze. Nie spodziewał się tego tak jak podczas naszych treningów.
Na twarzy chłopaka malował się gniew oraz wściekłość, lecz nie widziałam na niej ani trochę wzruszenia.

- Masz swoją małą, idioto - zwróciłam się do kulącego się pod ścianą chłopaka. - Idziemy.

Harry wyszedł pierwszy i zaraz za nim zrobili to samo Erik oraz Seba. Zostałam chwilę razem z Dantem zastanawiając się co dalej zrobimy. Przecież nie możemy od tak wyjść i udawać że nic się nie działo.

- On nie przestanie, będzie cię ścigał aż zdobędzie to co mu potrzebne..

- Proszę bardzo.. Przekaż mu że następnym razem gdy się spotkamy nie będę miła tak jak teraz tylko nadzieję sobie ten jego durny łeb i powieszę nad kominkiem - zagroziłam.

Wyszłam na zewnątrz. Padał deszcz. Czyli pogoda taka jaką najbardziej lubię. Z każdą chwilą stania w deszczu czułam jakby każdy mój zły czyn zostawał zmyty.
Na podjeździe stał samochód terenowy, w którym znajdowali się pozostali. Pośpiesznie wsiadłam do samochodu, siadłam obok Harrego.

- Nie nawidzę cię - mruknął.

- Ja cię też - odparłam.

Chwilę po tym przyszedł Dante, zabrał mnie na kolana i pocałował kilka razy. Obiecał że wynagrodzi mi każdą minutę czy to jest częścią wynagrodzenia?
Jeżeli tak to godzę się na wszystko.
Erik odpalił silnik, zdążyłam się odwrócić i zobaczyć jak w progu stoi Calus z tajemniczym wyrazem twarzy.
Odwróciłam oczy gdy w głowie usłyszałam słowa wypowiedziane przez palanta ''To jeszcze nie koniec''.
Pomyślałam '' Owszem, ale dla mnie to koniec''.
Wtuliłam się tak mocno, że nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

---------------------------------------------------
(890)

---------------------------------------------------(890)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podoba się piosenka?
Pozdrawiam gorąco Jellys123 😍

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz