Poleciłem jej się schować.
Nie chce żeby dostała się w łapska Calusa i jego ludzi.
Zabili by ją nie patrząc nawet na jej urodę i to co łączy ją z lafrosami.- Dante, gdzie ona jest! - zapytał.
- Wal się, nie powiem ci- Calus walnął mi z pięści.
- Trudno sprawdźcie, jeszcze raz! Skończeni kretyni.
- Jeżeli bym ci powiedział co bym z tego miał? - zapytałem z ciekawości.
Siedziałem przykuty do fotela. Przy mnie stało jeszcze dwóch wampirów.
Swoim pytaniem zwróciłem uwagę chłopaka, nadzorującego poszukiwania Księżniczki.- Jeżeli powiesz mi to uwolnie cię i nie zaatakuję- odparł kucając przy mnie.
- To wiesz przemyśle twoją oferte i dam ci znać- jego mina tego nie pochwalała. Dostałem w policzek, krzywiąc się. - Jak widać nie.
- Uciekła- odezwała się rudowłosa dziewczyna, ta sama co wtedy przyszła do naszych cel.
- Goń ją suko! - krzyknął Calus, wskazując którędy ma iść. - Dante, co ona ma wspólnego z ludźmi wody?
Siedziałem cicho, nie powiem im przecież, że jest związana z Lafrosami nie rozerwalną więzią. Że jest jedną z osób mającą jakie kolwiek znaczenie w wszechświecie.
Jest w niej coś wyjątkowego co mogli by wykorzystać.
Krew...
Jeżeli ma coś z nimi wspólnego, będzie miała kłopoty.Po chwili zostałem sam w chacie. Jakimś cudem udało mi się uwolnić z łańcucha.
Znając Sophi na tyle dobrze zrobiła coś czego nie miała.*
Szłem ostrożnie drogą, którą wcześniej podążała dziewczyna.
Ślad się urywał w miejscu spotkania stworów.- Wampirze - usłyszałem głos kobiety.
Odwróciłem się. Ziemia rozstąpiła się uwalniając tafle wody, kobieta podpłynęła przyglądając mi się z uwagą.
- Gdzie jest?
- Spokojnie, żyje. Zabrałam ją na chwilę by mogła zobaczyć to czego nie wiedziała.
- Gabriele czy ona ma z wami coś wspólnego? - zapytałem siadając nad brzegiem.
- Ohh.. Dante wiedziałam już pierwszego dnia. Więź twoja i jej wzmocniła się, czuję to.
- Możesz powiedzieć mi czy nasza przyszłość maluje się tymi samymi kolorami?
- Daj rękę.
Podałem jej dłoń, pogładziła ją by po sekundzie wbić w nią ostry przedmiot.
Ból był do zniesienia.- Hmm.. Na samym początku mieliście piękne chwilę. Powiem tak będzie trudno ale powinniście dać rade. Nie jest pewna co do ciebie czuje..
- Dziękuję.
Odszedłem z tamtego miejsca tak szybko, jak było to możliwe.
Moje zmysły wariowały, wyczuliły się tak bardzo że czasami miałem wrażenie, jakby stała przedemną Sophi płacząc.
Chcąc ją przytulić wpadałem na drzewo.Musiałem coś zjeść.
Minute później do moich uszu dobiegł dźwięk łamanej gałęzi, spojrzałem na korony.
Na ostatniej gałęzi wisiała czarnowłosa dziewczyna.W ułamku sekundy przygwoździłem ją do pienia drzewa.
Dziewczyna nawet nie była zdziwiona, widać nie miała konkretnego treningu.
Wiedziała że to koniec. Wgryzłem się szybko i łapczywie pijąc życiodajny płyn, który smakował wybornie.W ostatniej chwili przed zabiciem dziewczyny , postanowiłem darować jej życie.
Znałem moje dobre serce.Dziewczyna osunęła się na ziemię, zdziwiona moim ostatnim ruchem.
Odwróciłem się i odszedłem z miejsca zdarzenia.
Wróciłem z powrotem do Gabrielle, będąc ciekawy czy znajdę Sophi na brzegu.Tak jak zakładałem leżała na brzegu nie przytomna, z dziwnym przedmiotem w ręku.
Skoro zawieszają wyścig, lepiej będzie jak zabiore ją w bezpieczne miejsce. Jedyne miejsce gdzie Sophi poczuje się spokojnie to jej dom.
*
Nie pojechaliśmy sami, gdyż z nami zabrał się Seb.
Po kilku godzinach znaleźliśmy się w Furmanii.Królowa akurat przechadzała się w ogrodzie i zauważyła naszą trójke.
W mgnieniu oka znalazła się przy nas, oglądając Sophi czy nic jej nie jest.- Zabierz ją do naszego lekarza, południowe skrzydło- nic więcej nie wydusiła z siebie.
Po tych słowach pokazała mi w którym kierunku iść.
Samo wnętrze korytarzy było dobrze oświetlone, z licznymi obrazami powieszonymi na ścianach. Na przeciwnej stronie obrazów, znajdowały się wysokie na 2,5 metra okna, zdobione witrażem.Po chwili znaleźliśmy się w szpitalu, tak jak mówiła Izabell.
Położyłem Sophi na leżance i zwróciłem się do lekarza, chwytając go za ubranie.- Zrób wszytko, ale ona ma się obudzić- na początku nie wykazywał zrozumienia. Dopiero kiedy pokazałem, mu że nie żartuje kiwnął głową.
Wyszedłem, siadając na ławce razem z Sebą.
- Seb, ja nie potrafie wyjaśnić..
- Spoko, stary! Wiedziałem od początku, spytałem o ciebie Gabriell. Nie była zadowolona, myślała że będziesz z poprzedniczką, ale ty tym czasem zabiegasz o Sophi.
- Myślałem, że Vic, będzie ze mną do końca.. Jej ostatnia decyzja złamała mi serce. Nie miałem po co żyć, każdy dzień stawał się nieskończonością. Dopiero kiedy świerza krew dostarczyłam mi 'tego czegoś' wiedziałem, że z Sophi będzie ciekawiej.
*
Czekałem razem z bratem Sophi - Harrym. Mieliśmy okazję lepiej się poznać, na początku nie był skłonny do rozmowy, ale po jakimś czasie przemógł się.
----------------------------------------------------
(733)
Sorka, że nie było rozdziału.
Brak weny twórczej.
Po tym rozdziale pojawi się kolejny, pisze już końcówkę.
CZYTASZ
Kajdany Wieczności
VampireBudząc się rano miałam nadzieję, że ten dzień będzie taki jak każdy inny. Chciałam spędzić go na obijaniu się. Tym czasem po śniadaniu dowiaduję się, że będę brała udział w wyścigu w którym mogę zginąć. Co zrobię gdy moim nauczycielem będzie wysp...