25

172 6 0
                                    

Ślub
Dwa tygodnie później

Muzyka zaczęła grać gdy zaczęłam iść w kierunku ołtarza. Przed nim stał mężczyzna moich marzeń odwrócony do mnie plecami.
Ławki zostały zapełnione przez tłum gości. Wszyscy cieszyli się i radowali. Z jednej strony usiedli moi wszyscy krewni, z drugiej cała rodzina Dantego. Każdy wzrok spoczywał na mnie, poczuć mogłam się jak gwiazda na czerwonym dywanie.
Sukienka, którą miałam na sobie była wyśniona jak ze snu. Suknia balowa była specjalnie dla mnie szyta, góra była ślicznie ozdobiona drobnymi kamieniami.
Idąc dalej w głąb kościoła coraz bardziej cieszyłam się, że będę miała do końca życia osobę na której mogę polegać, poprosić o pomoc w razie jakiego kolwiek problemu.

Drużbą Dantego został Harry, Seb oraz Erik. Za to po mojej stronie stała Denise, powiedziałam jej że będę szczęśliwa jeżeli to ona będzie móją druhną. Vic nawet nie zaprosiłam.

Stanęłam na przeciwko Dantego, uśmiechnęłam się jak zawsze gdy się denerwuję. Złapał mnie za rękę i nie puszczał.

Ceremonia szła jak po gruzie, był to pierwszy ślub który widzę na oczy jak również w którym biorę udział.

- Czy ktoś zna powód, dla którego tych dwoje nie powinni być razem? Niech przemówi teraz bądź za milknie na wieki - powiedział donośnym głosem nasz ksiądz, walczyłam z sobą by tylko nie obrócić się za siebie. Czekaliśmy może z minutę, ciągła się niemożliwie długo.

- Ja znam! - przemówiła Vic. Przerywając w ostatniej chwili.
Weszła jak do siebie. Obcisły strój i do tego 8 cm szpilki. Pewna siebie szła do przodu.

Stałam jak sparaliżowana, nie wiedziałam co ona tak właściwie planuje.
Patrzałam jak dumnie stoi i przygląda się mi.

- Sophi co właściwie robisz z Dantym?

- Victorio jakbyś nie zauważyła bierzemy ślub - powiedział Dante, jak zawsze spokojnie.

- Na który nie zostałam nawet zaproszona?! Dlaczego nie zaprosiłaś własnej kuzynki na ślub z chłopakiem którego kochałam? - mówiła przez żal, chciało jej się płakać. Znaliśmy ją wszyscy za dobrze.

- Po tym co wydarzyło się ostatnio nie chciałam cię widzieć. Skąd właściwie dowiedziałaś się o ceremonii? - zapytałam, stałam dalej przy Dantym, chodź miałam pchotę znowu ją uderzyć.

- Oj Sophi, Sophi.. Myślałam że podczas wyścigu Calus ciebie wykończy, ale jak widać nie wywiązał się z obietnicy.

- O czym ty wogóle mówisz? - zaczęłam sobie układać w głowie każdy element układanki. To jak Collin ze mną flirtował zamiast nauczać. To jak w lesie od razu zaatakował mnie Calus. Nawet to jak oboje mieszali mi w głowie i pobierali krew. - Chciałaś się mnie pozbyć?!

- Chciałam - powiedziała to szczerze patrząc mi prosto w oczy - nawet nie wiesz jak bardzo, zazdrościłam ci twojego życia.. A teraz mam okazję się ciebie pozbyć na własną rękę.

- Córciu co robisz? - odezwał się wujek, ojciec Vic.

- Zamknij się frajerze - odparowała mu.

W jej prawej dłoni zagościł srebrny pistolet wymierzony prosto w moje serce. Ręka lekko jej drżała.

- Co teraz zrobisz, mała? - nie bałam się jej, przez ten czas nauczyłam się jak hamować uczucie bania się. Widać było że chciała to zrobić.

- Strzelaj.. Nie boję się - wypowiedziałam słowa, chwilę później nacisnęła spust.

W moim kierunku leciała srebrna kula. Wszyscy zamarli gdy nabój zamiast trafić mnie dokładnie w serce zatrzymał się przed największym kryształem kolii. Cała rozbłysła roztrzaskując pocisk na drobniutkie kawałeczki.
Wszyscy zrobili duże oczy w tym ja.
Światło oślepiło Vic, która upadła na ziemie.

- Straż! - głos Erika rozbrzmiał w całym kościele głośnym echem.. - Zabrać ją.

W momencie Vic została zabrana i wyniesiona do aresztu w zamku Erika ze względu na to, gdyż znajdował się najbliżej.

- Wróćmy może do ceremoni - zaproponował Dante.

- Dobra sugestia - poparłam go.

- Obrączki. Możecie się pocałować - ogłosił ksiądz.
Na palcu zagościła złota obrączka wysadzana kamieniami. Zbliżyłam swoje usta do wampira ten nachylił się trochę w moim kierunku. Nasze usta się spotkały.
Było tak jakby to było za pierwszym razem. Tak jakby świat stanął w miejscu gdzie liczyło się tu i teraz.

Oderwaliśmy się od siebie, wszyscy zaczęli wiwatować i krzyczeć nasze imiona.

Wszystko poszło tak jak miało być. Zaraz po ślubie urządziliśmy małe wesele dla naszych rodzin.

- Siostra, chodź na chwilę - do moich uszu dobiegł głos Williama.

- Zaraz przyjdę - zwróciłam się do Dantego, nie wiem czy usłyszał, był strasznie pochłonięty rozmową z moim ojcem.

Usiedliśmy na zewnątrz namiotu, w którym rozgrywała się impreza.

- Nie wiedziałem, że będziesz tak piękną panną młodą.

- No wiesz.. Dzięki - pięścią uderzyłam go lekko w przedramię.

- Jak wam się układa? - zapytał.

- Wspaniale, nie myślałam że będzie aż tak dobrze - odparłam- jak tobie i..

- Rosemary - wypowiedział jej imię, patrzał w podłogę jego dłonie zacisnęły się w pięści.

- Nie jesteście już razem- stwierdziłam, sądziłam tak po jego reakcji.

- Nie wiem dlaczego.. - brat rozpaczał nad stratą. - Byliśmy na kolacji, wszystko zapowiadało się świetnie. W kieszeni miałem pierścionek, byłem na to gotowy.

- Willi, co ona zrobiła?

- Gdy chodziliśmy po ogrodzie upadła na ziemię, sztywna, ledwo oddychała. Usiadłem obok niej i zabrałem na kolana starając się jej pomóc. Spojrzała na mnie i powiedziała 'Dziękuję ci i przepraszam'. Zaraz po tym opuścił ją duch a ona sama rozpłynęła się w moich ramionach.

- O rany! - ludzie nie rozpływają się od tak sobie, przecież to nie możliwe. - Jak to możliwe?

- Sam się nad tym głowiłem przez parę dni. Powinnaś wracać do Dantego - stwierdził na koniec.

- Czemu tak twierdzisz?

- Będzie ciebie szukał.. Poza tym jest zakochany do szaleństwa w mojej siostrze.. W siostrze.

- Chciałeś mi coś jeszcze powiedzieć?

- Tak.. Nie chce władać naszą krainą.

- Co? Dlaczego? Przecież jesteś pierwszy do tronu.

- Nie nadaje się, mogę mieć tam te swoje lata, ale co mi po nich? Wiem że na moim miejscu powinien być kto inny lub powinna.

- Nie mogę, ja odpadam - odparłam od razu.

- Harry też nie.. - przez chwilę miałam okazję przerwać mu, jednak on powstrzymał mnie dźwignięciem dłoni. - Słyszałem o tym.

- Powinniście pogadać jak brat z bratem.

- Spróbuję.

Zaraz po tym uściskałam brata i wróciłam do gości i męża.

-----------------------------------------------------
(945)

Odpowiada wam taki rozdział?

Odpowiada wam taki rozdział?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pozdrowionka Jellys123

Kajdany Wieczności Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz