Diecisiete

4.7K 304 38
                                        

CLARA

Po powrocie do domu musiałam znów iść do Antoniego. Był wściekły, że pobiłam rudą, ale o dziwo nie oberwało mi się, kazał mi się tylko pilnować i pozwolił iść do pokoju. Położyłam się na łóżku, zaczęłam się zastanawiać, gdzie zrobiłam błąd. Już prawie wszyscy wiedzieli, kim byłam. Tylko moja rodzina o niczym nie wiedziała i chłopaki z Vegas. Nie wiele myśląc, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Aarona. Gdy odebrał, serce zaczęło mi mocniej bić. Tęskniłam za nimi chyba najbardziej, to im zawdzięczałam moją pierwszą przemianę. Gdy dotarło do niego, że to ja, zaczął mnie opieprzać, że tak bez słowa zniknęłam. Przepraszałam go i zapytałam, czy mnie nienawidzili. Na szczęście tak nie było, powiedział, że tęsknią za mną i chcieli się ze mną, jak najszybciej spotkać. Powiedziałam mu, że za chwilę oddzwonię i pobiegłam do Antoniego. 

― Mogę jechać do Vegas? ― zapytałam, nie owijając w bawełnę. Mężczyzna popatrzył na mnie, wyczekując wyjaśnień. ― Skoro już wszyscy z mojego poprzedniego życia wiedzą kim jestem, chciałabym odwiedzić moich przyjaciół. ― westchnął. ― Proszę. ― uśmiechnął się miło. 

― Niech już stracę. ― ucieszyłam się, jak głupia. ― Masz być cały czas pod telefonem i bez żadnych numerów mi tam. ― pokiwałam głową i biegiem wróciłam do pokoju. Oddzwoniłam do Aarona i powiedziałam, że będę u nich już kolejnego wieczora. 

Gdy się rozłączyłam, zaczęłam się jeszcze bardziej cieszyć. Do mojego pokoju wpadło kilkoro chłopaków i zaczęli wypytywać o mój nagły wybuch szczęścia. Powiedziałam im tylko, że "nie mam czasu"i poszłam się pakować. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, byłam pewna, że dłużej niż tydzień nie będę w Vegas. Nie wiedziałam nawet kiedy Saul pojawił się obok mnie, zaczął wypytywać, czemu się pakowałam. Bał się, że uciekam. 

― Jadę tylko do Vegas. ― powiedziałam. ― Wrócę za jakiś tydzień, a jak się uda, to będę za dwa. ― mówiłam z wielkim uśmiechem na twarzy. On czekał, aż coś jeszcze powiem. ― Jadę do piątki moich durnych braci, za którymi tęsknie. ― powiedziałam zgodnie z prawdą. Chłopak, jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. 

SAUL

Wyszedłem z jej pokoju i smutny poszedłem do swojego. Nie wiedziałem dlaczego, ale coś zakuło mnie, kiedy powiedziała, że jedzie do swoich braci. Wiedziałem, że to działało na tej samej zasadzie, co ja, Pedro i ona. Mój brat wszedł do pokoju i zaczął się wypytywać, o co chodzi ze Sky. Powiedziałem mu, o co chodziło, zaczął mi tłumaczyć, że ona nas nie porzuci. Kochała nas tak samo, jak swojego rodzonego brata, o ile nie bardziej. Mówił, abym zaakceptował fakt, że wcześniej miała inne życie i innych przyjaciół. Po jakimś czasie przyszła Skyler. Nie powiedziała ani słowa, tylko mocno mnie przytuliła. Dobrze wiedziała, że była dla mnie, jak rodzona siostra, za dużo ze sobą przeżyliśmy, aby była mi obojętna. 

― Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. ― powiedziała w końcu. ― Jeszcze będziesz chciał się mnie pozbyć. ― zaśmiała się i cmoknęła mnie w policzek. ― Mam do Was jeszcze prośbę. Możecie powiedzieć wszystkim prawdę pod moją nieobecność? Alan i James już wiedzą, nie chcę już tego ukrywać, ale boję się im spojrzeć w oczy. ― zgodziliśmy się od razu. ― Dobra, to podnoście tyłki, jedziemy do Alana. Muszę czegoś poszukać, a sama będę to robić kilka godzin, a chciałam dzisiaj wyjechać.

ALAN

Morgan robił mi wyrzuty, że nie powiedziałem mu o Clarze. Zaczął wypytywać mnie, dlaczego nie chciała wrócić do niego, do tego, co było, zanim pojawiła się Taylor. Nie trudno było się domyślić, od nas wyniosła same rany, a w Madrycie była szczęśliwa i dobrze to było po niej widać. Powiedziałem mu, aby sam z nią pogadał, a kiedy przyznał, że dała mu już kosza, zacząłem się śmiać. Był jak dzieciak, poradziłem mu, aby starał się tak samo, jak ją dopiero poznał. Nie trzeba było być Sherlockiem, aby wiedzieć, że wciąż była zakochana. James był po prostu ślepy. 

Kiedy znów miałem coś powiedzieć, zadzwonił mój telefon. To była moja siostra, która kazała mi natychmiast wrócić do domu, bo potrzebowała klucza od swojego pokoju. Zaczęła się wydzierać, żebym się pośpieszył, bo nie miała czasu. W innym wypadku zagroziła, że wyważy te drzwi i narobi takiego syfu, że nigdy się z niego nie wygrzebie. Gdy powiedziałem, że będę za kilka minut, rozłączyła się. Przeprosiłem Morgana i chciałem już wychodzić, ale on uwziął się, że pojedzie ze mną. Chciał jeszcze raz spróbować pogadać z moją siostrą. Stwierdziłem, że będzie się wściekać, mimo że przez telefon wydawało się, że miała dobry humor. 

Gdy byliśmy już w moim domu, nawet nie zwróciła na Morgana uwagi. Kazała dać jej "ten pieprzony klucz" i zaciągnęła mnie do mojego biura, gdzie trzymałem ten klucz. Szczęśliwa pobiegła do swojego pokoju, gdzie słychać było Pedra i Saula. 

CLARA

Kiedy otworzyłam drzwi do swojego pokoju, wszystkie wspomnienia wróciły z podwójną siłą. Każdy mebel, każdy kąt w pokoju o czymś mi przypominał. Chciało mi się płakać, ale jakoś udało mi się powstrzymać łzy i zabrałam się za szukanie albumu ze zdjęciami. Miałam ich kilka, ale na tamtą chwilę potrzebny był mi ten z chłopakami. Nakazałam chłopakom poszukać w szufladach i innych zakamarkach i sama zabrałam się za przeszukiwanie szafy. Wytłumaczyłam braciom, że z każdym mi bliskim mam osobny album ze zdjęciami. Z nimi też miałam, o którym dowiedzieli się właśnie w tamtej chwili. 

― Szukałam tego! ― mruknęłam, wyciągając mój ulubiony top, który się zapinał zamkiem. Oni zaczęli się nabijać, że baba zawsze zostanie babą, nawet gdy "z zawodu jest mordercą". 

Po kilkunastu minutach znalazłam to, czego szukałam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam go przeglądać, co chwilę wybuchałam niekontrolowanym śmiechem. Brakowało mi tych chwil z nimi. Kilka chwil później schowałam album i zaczęłam rzucać na łóżko moje stare ubrania, zaczęłam wołać Alana. Gdy stanął w drzwiach, kazałam mu wszystko wyprać na za tydzień. Nie wdział w tym problemu, co mnie bardzo cieszyło. 

Dopiero gdy zeszłam na dół, zauważyłam Jamesa. Przełknęłam ślinę, kiedy wstał i do mnie "pokicał". Nie chciałam się znów wdawać z nim w dyskusję. Raniłam go i siebie, najlepiej byłoby gdybyśmy unikali siebie, jak ognia. Dokładnie patrzyłam, co robił, stał bardzo blisko mnie i patrzył mi głęboko w oczy, nie minęły nawet dwie sekundy, a on wpił się w moje usta. Po kilku kolejnych sekundach stania bezczynnie odwzajemniłam pieszczotę. Uśmiechnął się, nie przerywając pocałunku. 

Byłam świadoma tego, że wszyscy na nas patrzyli, ale dla mnie liczył się tylko i wyłącznie on. Przed tym nie sądziłam, że aż tak mi brakowało bliskości Morgana. Wpadłam, jak kamień w wodę. Kiedy się odsunął, wyszłam z domu bez słowa. Wsiadłam do samochodu i czekałam na swoich przyjaciół. Jednak zanim oni przyszli, James zapukał w szybę. Niepewnie otworzyłam drzwi. 

― Przemyśl to jeszcze. ― powiedział z bólem w oczach. ― Kocham Cię. ― po tych dwóch słowach wrócił do mojego rodzinnego domu. 

#######

To SkomplikowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz