CLARA
Tego dnia nie wychodziłam z pokoju. Nie chciało mi się, wciąż okropnie bolała mnie głowa i James zabronił mi wychylać nos poza drzwi. Tak więc on musiał skakać przy mnie jak służąca. Robiłam to specjalnie, bo miałam wiele frajdy przy tym. W pewnym momencie przyszedł Pedro, który położył się obok mnie i zaczął nawijać o tym, że w końcu nacieszy się wolnością. Oczywiście to był tylko żart, ani on, ani ja nie chcieliśmy się na długo rozstawać, ale nie mogłam zostać w Madrycie. Miałam nadzieję, że będziemy się widywać w miarę często i codziennie rozmawiać przez telefon. Kilkanaście minut później przyszedł Saul, który zaproponował, abyśmy obejrzeli wszystkie nasze zdjęcia. Chciał powspominać i spędzić ze mną te ostatnie dni. Było przy tym dużo śmiechu i płaczu. Niektóre wspomnienia wywoływały u mnie wzruszenie i nie musiałam już tego ukrywać.
Następnego dnia obudziłam się obok Jamesa. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc jego zaspaną twarz. Cieszyłam się, że będę ją oglądać już do końca moich dni. Lekko go pocałowałam, po czym wstałam i poszłam się ogarnąć. W łazience zrobiłam makijaż i ogarnęłam włosy. Później poszłam się ubrać, wybrałam zwyczajne czarne jeansy i tego samego koloru bluzę z kapturem, która należała do mojego chłopaka.
― To moja bluza? ― kiwnęłam głową, po czym wskoczyłam na niego, jednocześnie całując go w usta. ― Leć już, bo się spóźnisz w swój ostatni dzień tutaj. ― westchnęłam. ― Przyjadę po Ciebie.
― Zwolnij mnie z dwóch ostatnich. Nie chce mi się siedzieć na wychowaniu fizycznym. ― kiwnął głową, po czym odwrócił się na bok. Wzięłam swoją torbę i wyszłam z pomieszczenia.
JAMES
Przed wyjściem, poszedłem do Antoniego, aby poinformować go o tym, że Clara wróci szybciej. Nie wiedziałem, jakie dokładnie panowały tam zasady, a wolałem się nie narażać. Nie wtedy, gdy wszystko zaczęło nam się układać. Mówiąc szczerze, to sądziłem, że będzie mi kazał zostać i pojechać dopiero kiedy skończy wszystkie lekcje, ale on kazał mi pójść do jego bata, który był dyrektorem szkoły i wziąć jej wszystkie papiery.
Tak zrobiłem. Pojechałem do szkoły i szukałem gabinetu, a gdy nie znalazłem, zadzwoniłem do Clary, która jak się okazało, cały czas mi się przyglądała. Zaprowadziła mnie pod odpowiednie drzwi i wyjaśniła, gdzie miała lekcje. Powiedziała, żebym się pośpieszył, bo miała dość tych wszystkich gapiów.
Zapukałem do drzwi, przywitałem się ze starszą kobietą, która pozwoliła mi wejść do dyrektora, który jak się okazało, rozmawiał z jakąś blondynką. Mężczyzna kazał mi poczekać i zaczął po niej jechać, że jeśli jeszcze raz usłyszy, że pieprzyła się w szkolnym kiblu, to ją wywali ze szkoły. Chyba w każdej szkole są takie laski, które absolutnie siebie nie szanują. Cóż, ten świat zaczął schodzić na psy.
― Usiądź, proszę ― powiedział, kiedy ta wyszła. ― Mój brat powiadomił mnie o przeprowadzce Skyler. Słyszałem też, że masz zamiar ją zaobrączkować. ― kiwnąłem głową. ― Gratuluję. ― podałem mu rękę. ― Masz być dla niej dobry.
― Będę. ― powiedziałem, poważnie. Mężczyzna dał mi wszystkie papiery i powiedział, że Mike o wszystkim już wiedział, więc nikt nie musiał męczyć się z tą papirologią. Wystarczyło je tylko zanieść. ― Dziękuje. Do widzenia. ― wyszedłem z pomieszczenia i żegnając się ze starszą kobietą, poszedłem poszukać klasy, w której brunetka miała lekcje.
CLARA
Siedziałam na angielskim z moją wychowawczynią. Strasznie się nudziłam, do tego te trzy dziwki patrzyły na mnie, jakby chciały mnie zabić. Pocieszało mnie to, że za chwilę miał przyjść James, który będzie zwiastował absolutny koniec mojej edukacji w tym budynku. Do klasy weszła spóźniona Margaret, która była największą dziwką w tej szkole. Usiadła koło swoich psiapsiółek i zaczęła nawijać, jakie to ciacho będzie chodzić do naszej szkoły. Kolejny typ, którego chce zaliczyć. Parsknęłam śmiechem kiedy go opisała i dodała, że widziała go u dyrektora. One zmierzyły mnie wzrokiem, ale nic nie powiedziały. Bały się mnie, nie jeden ani nie dwa razy porządnie ode mnie oberwały.
Nie minęło nawet kilka minut, a ktoś zapukał do drzwi. To był nie kto inny jak James. Przywitał się z nauczycielką i powiedział, że po mnie przyszedł. Zaczęłam chować wszystkie swoje rzeczy, czułam wzrok wszystkich na sobie, ale nie przejmowałam się tym. Śmiałam się pod nosem, bo Pedro i Saul zaczęli wypytywać Morgana, czy ich też zabierze. Mój chłopak stwierdził, że nie potrzebuje mieć na głowie wyrośniętych dzieciaków.
Jeśli chodzi o te cztery krowy, to uważnie się przyglądały Jamesowi, co mi nie odpowiadało. Nachyliłam się nad nimi i powiedziałam, że jeszcze przez sekundę będą się na niego gapić, to wydłubię im oczy. A kiedy Margaret mi odpowiedziała, tym mnie wyzywając, kazałam chłopakom otworzyć okno. Wystawiłam jej tleniony łeb i zapytałam, czy wciąż była taka cwana. Przeprosiła mnie od razu.
Nauczycielka po tym, prowiedziała klasie, że ten dzień był moim ostatnim w tej szkole, bo wracałam do Stanów. Od niechcenia się ze wszystkimi pożegnałam, w tym wymieniłam się kąśliwymi uwagami z braćmi, po czym opuściłam klasę wraz z moim przyszłym mężem, który stwierdził, że do szaleństwa wiele mi nie brakowało.
#######

CZYTASZ
To Skomplikowane
JugendliteraturII CZĘŚĆ Życie nigdy nie będzie usłane różami. Zawsze musi pójść coś nie tak, przy tym raniąc ludzi, którzy chcieliby być szczęśliwi z osobą, którą się kocha. Teraz wszystko się zmieniło, ja się zmieniłam. #15 dla nastolatków - 09.06. 2017 r. #18...