CLARA
Byliśmy na Malcie od ponad dwóch tygodni. Niestety od kilku dni okropnie się czułam i na nic nie mam ochoty. Od dwóch dni nie robiłam nic innego, oprócz biegania do łazienki i z powrotem. Nic nie jadłam, piłam tylko wodę. James cały czas siedział ze mną i próbował pocieszać, że to tylko zatrucie i mi w końcu przejdzie. Wkurzało mnie to, że mimo tego, ciągle pytał, jak się czułam. Pewnego dnia chłopak poszedł zrobić zakupy, a ja próbowałam zasnąć, gdyby nie klimatyzacja, oszalałabym z gorąca.
― Wróciłem. ― krzyknął, po czym przyszedł do naszej sypialni. ― Masz. ― podał mi test ciążowy.
― Po co mi to? ― zapytałam jak głupia. ― Sam mówiłeś, że to tylko zatrucie. ― oburzyłam się, miałam ochotę go uderzyć.
― Słonko, nie denerwuj się. ― poprosił. ― To na wszelki wypadek. Chcę mieć pewność. ― Nie chciałam się z nim spierać o to czy byłam w ciąży, czy nie. Miałam nadzieje, że nie, ale w sumie mógł mieć rację. Szybko zrobiłam ten test i wróciłam do chłopaka, wyniku jeszcze nie było widać, ale wolałam, żeby to on go pierwszy zobaczył.
― I co? - zapytałam chwilę później? ― Będzie stworek czy nie? ― chłopak zarechotał i pocałował mnie w skroń.
― Tak będziesz nazywać nasze dziecko? ― zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha. ― Dwie kreski. ― powiedział, a mi się zrobiło słabo. Usiadłam na łóżku i zakryłam dłonią usta, czarnowłosy podał mi test. Rzeczywiście były dwie kreski. Popatrzyłam na nadal uśmiechniętego chłopaka i jedna łza spłynęła mi po policzku. On ją starł i mocno mnie przytulił. ― Nie płacz, poradzimy sobie.
JAMES
Ucieszyłem się kiedy zobaczyłem dwie kreski na teście, niestety reakcja Clary dawała dużo do życzenia, ale co się dziwić. Od samego początku była sceptycznie nastawiona co do dzieci, ale nigdy nie powiedziała mi wprost, że ich nie chciała. Tak samo jak ona nie spodziewałem się, że pierwszy stworek. - jak to ona nazwała - pojawi się tak szybko. Byliśmy niecały miesiąc po ślubie, do tego na miesiącu miodowym, a tu taka niespodzianka.
Brunetka popłakała się, co nie było częstym widokiem. Próbowałem ją jakoś uspokoić i po kilkunastu minutach udało mi się. Ona popatrzyła na mnie jeszcze z zaszklonymi oczami i lekko pocałowała w usta. Nie bardzo wiedziałem, o co mogło chodzić.
― Przepraszam. ― powiedziała, a ja uniosłem brew. ― Za moją reakcję. ― dotknąłem jej brzucha i lekko go pogłaskałem, mówiąc, że nie musiała tego robić. Rozumiałem ją, nie była na to gotowa. ― Cieszę się. ― dotknęła mojej ręki, która cały czas była na jej nagim brzuchu.
Ucieszyło mnie, kiedy to usłyszałem. Myślałem, że nie będzie mogła się z tym pogodzić i zamknie się w sobie lub będzie robić wszystko, żeby stracić to dziecko, ale na szczęście było inaczej. Wiedziałem, że będziemy dobrymi rodzicami i wychowamy nasze dziecko, najlepiej jak umiemy.
*KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ*
Pojechałem po łóżeczko dla naszego małego łobuza. Tak, nasze pierwsze dziecko będzie chłopcem. Cieszymy się z tego oboje. Pozwoliłem sobie kupić inny kolor niż niebieski tak, jak połowa świata. Wybraliśmy zielony, cały pokoik miał być w różnych odcieniach tego koloru.
James: Co się stało kochanie?
Zapytałem od razu kiedy odebrałem telefon.
Clara: Pamiętaj, żeby kupić farbę. Trzeba pomalować ten pokój.
James: Jaki odcień?
Clara: Wiosenna zieleń.
James: Coś jeszcze potrzebujesz?
Clara: Raczej nie, ale jak coś będę dzwonić.
James: Kocham Cię.
Clara: Ja Ciebie też.
Rozłączyłem się.
Kilkanaście minut później załadowałem łóżeczko do samochodu. Na szczęście nie musiałem dzwonić po nikogo, żeby przyjechał większym samochodem. Po upływie kolejnych minut stanąłem przed ogromną aleją farb i szukałem odpowiedniego koloru. Kompletnie nie znałem się na odcieniach, więc szukałem frazy, którą powiedziała moja żona.
CLARA
James z moim bratem od samego rana robili pokój dla dziecka. Fajnie było popatrzyć, jak robili inne rzeczy, niż oglądanie telewizji czy zajmowaniem się sprawami gangów. Zawsze, gdy James robił coś, co nie miało związku z wyścigami, bronią ani narkotykami sprawiało, że cały czas się uśmiechałam. Czasami nawet zapominałam o tym i zachowywałam się, jakbym nie miała o tym zielonego pojęcia. Niestety zawsze w takich chwilach ktoś to rujnował.
Ustaliliśmy, że kupimy nowy dom, gdzie będzie mieszkała tylko nasza trójka. Nie chcieliśmy, aby nasz syn od najmłodszych lat wychowywał się wśród broni, narkotyków i śmierci. Chcieliśmy dać mu normalne dzieciństwo. Jeżeli chodzi o dziecko, to nie było z nim żadnych problemów. Lekarz mówił, że rozwija się prawidłowo i nie ma żadnych podejrzeń, że będzie chore.
― Kochanie! Przyniosłabyś nam butelkę wody?! ― krzyknął James.
― Już idę! ― wzięłam butelkę gazowanej cieczy i poszłam na górę. Zaśmiałam się, widząc czarnowłosego i bruneta ubrudzonych farbą. Słodko wyglądali.
#########

CZYTASZ
To Skomplikowane
Teen FictionII CZĘŚĆ Życie nigdy nie będzie usłane różami. Zawsze musi pójść coś nie tak, przy tym raniąc ludzi, którzy chcieliby być szczęśliwi z osobą, którą się kocha. Teraz wszystko się zmieniło, ja się zmieniłam. #15 dla nastolatków - 09.06. 2017 r. #18...