Veintiseis

3.9K 251 30
                                    

ALAN

Tego dnia moja siostra miała wrócić do Hiszpanii, była tutaj dosyć długo, ale nie spędziliśmy razem nawet kilku godzin. Wiedziałem, że będzie mi jej cholernie brakowało, ale mieliśmy zamiar do niej pojechać w najbliższy weekend. Z tego co mi Valeria mówiła, chłopaki z Vegas, też chcieli jechać, a Antonio nie miał nic przeciwko. Cieszyłem się, że trafiła na takich ludzi jak on i reszta jego gangu. W innym wypadku bałbym się o nią bardziej, niż powinienem i na pewno namawiałbym ją, żeby została w mieście na stałe i jeżeli byłaby taka potrzeba, przyjąłbym ją do swojego gangu. 

Niestety w dalszym ciągu Clara i James się nie zeszli. Nie wiedziałem, co ja miałem z tym faktem zrobić, a bałem się wtrącać, żeby bardziej nie namieszać im w głowach. Wiedziałem, że moja siostra kochała go i nikogo innego nie obdarzyłaby takim uczuciem tak, jak jego. Morgan, a co mogłem o nim powiedzieć, był załamany. Był u mnie i powiedział, że wszystko zjebał, obwiniał się o to, że Clara nie chciała wrócić do  niego. 

― Może ja z nim porozmawiam.― zapytała moja dziewczyna. Zastanawiało mnie to, co mu powie, nie chciałem, aby ona coś zepsuła. ―  Przez te dwa lata, spędzałam z twoją siostrą praktycznie każdą wolną chwilę i nie tylko, więc wiem, co ona może czuć.― mówiła. ― Może jakoś złagodzę tę sytuację. 

VALERIA

Po wyjściu z domu zadzwoniłam do Morgana, poprosiłam o spotkanie. Umówiliśmy się w pobliskim parku, kiedy byłam na miejscu, chłopak siedział na jednej z ławek. Włosy odstawały mu na każdą możliwą stronę, co domyśliłam się, oznaczało, że jest załamany. Znaczy wcześniej, jak był u nas, też był, ale myślałam, że w pewien sposób zrozumiał moją przyjaciółkę. 

― Hej James. ― powiedziałam, a on popatrzył na mnie. Wyglądał strasznie. Miał podkrążone oczy i był blady jak ściany w szpitalu. Zaczęłam się martwić, nie sądziłam, że coś takiego mogłoby go doprowadzić do takiego stanu. W końcu jest gangsterem i ten "zawód" do czegoś zobowiązuje. Jednak okazuję się, że to nie jest jak w filmach, że każdemu facetowi wisi, którą akurat laskę będzie pieprzył lub uganiał się za nią. 

― Coś się stało? ― zapytał.  ― Pokłóciliście się, znowu. Lekko moje wargi uniosły się ku górze. Co prawda dosyć często sprzeczałam się z Alanem, a Morgan zawsze nam pomagał. Może dlatego też czułam, że i ja powinnam pomóc mu i mojej najlepszej, w sumie jedynej, przyjaciółce. 

― Nie, ale chciałam porozmawiać z Tobą o Clarze. ― wyczułam, że chłopak się spiął i bardziej posmutniał.  Dotknęłam jego ramienia, aby jakoś go pocieszyć. 

― Nie ma o czym gadać. ― wyciągnął paczkę papierosów. ― Nie chce ze mną być i tyle. Tylko nie rozumiem, czemu mi tego nie powie wprost. W końcu oboje jesteśmy dorosłymi ludźmi. ― zaciągnął się. ― zapytałam, czy dała mu to do zrozumienia. ―  W pewnym sensie tak. Gdyby chciała, to nie wyjeżdżałaby i wznowilibyśmy nasz ślub. 

― Wiem, że nie byłam przy żadnej z waszych rozmów, ale za dobrze ją znam... ― zaczęłam. ― Ona nie zakochuje się na chwile, zraniłeś ją tym, że odwołałeś ślub. Wyjechała, żeby nie cierpieć, ale teraz wróciła, każdy z nas dowiedział się, kim teraz jest, ale to dalej jest ta sama Clara. ― wyrzucił peta i cały czas patrzył mi w oczy. 

―  Człowiek nie zmienia się tak szybko, okej może i jest w tym samym fachu co Ty i Alan i może jest najgroźniejszym gangsterem na świecie, ale to dalej ona. Oboje dobrze wiemy jaka była, pod ogromną ścianą pewności siebie i obojętnością w różnych sprawach, kryje się nieśmiała, wrażliwa dziewczyna. ― czarnowłosy uśmiechnął się, zapewne przypominając sobie jakąś chwilę spędzoną z Clarą. ― Teraz też tak jest, ona się po prostu boi. Boi się tego, że jeśli znów coś się stanie, straci Cię, a wtedy się załamie i to milion razy gorzej niż wtedy. Ona Cię kocha i mogę za to dać rękę uciąć. Dlatego nie rezygnuj z niej, tylko walcz. Może i ona nie daje za wygraną, ale w ten sposób uświadomisz ją, że cholernie za Tobą tęskni i chce z Tobą być, póki będzie mogła. 

― Może i masz rację. Jest wrażliwa i to widać na pierwszy rzut oka. ― westchnął i milczał przez dwie minuty. ― Dam jej czas, tyle ile będzie chciała, ale na pewno z niej nie zrezygnuje. Byłbym chyba skończonym kretynem, myślącym tylko i wyłącznie o sobie. 

― Niedługo lecimy z Alanem do Madrytu. Poleć z nami, zrób dla niej niespodziankę. Ponownie się oświadcz. Zrób cokolwiek, ale spraw, żeby do Ciebie wróciła. 

― Dziękuje. ― przytulił mnie. ― Bez Was chyba bym się stoczył. ― zaśmiałam się, mówiąc, że gdyby doprowadził się do upadku, to udusiłabym go gołymi rękoma. 

Miło się patrzy, gdy bliskie osoby uśmiechają się i doceniają najmniejsze rzeczy, które dla nich robimy. Zwłaszcza jeśli chodzi o coś takiego, sama sobie nie wybaczyłabym gdybym nie próbowała z nim porozmawiać. Cieszę się, że jakoś podniosło go to na duchu i będzie o nią walczył.

#####

To SkomplikowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz