Veintiuno

4.5K 294 32
                                        

JAMES

Myślałem, że wyrwę sobie wszystkie włosy. Ten jebany fiut porwał Clarę, wcześniej, zanim dowiedziałem się, że to ona, to były tylko domysły, ale w tamtej chwili miałem ochotę wszystko rozjebać. Kiedy w końcu wszystko mi powiedzieli, Alan zapytał, gdzie moje kule. Nie były mi potrzebne, mogłem już jakoś chodzić i stałem na prostych nogach. Po jakimś czasie przyszła Valeria, która pewnie obudziła się przez nasze wrzaski i mnie opierdoliła. Kazała mi iść rano do lekarza i powiedziała, że nawet sama mnie zawiezie.

― Porwali Clarę. ― mruknąłem w końcu. ― Myślisz, że teraz myślę o tej jebanej nodze, kiedy ona może zginąć!? ― byłem wściekły. Alan kazał blondynce się nie wtrącać, bo nie chciał, aby i ją ktoś uprowadził.

CLARA

Wyścig się rozpoczął, byłam na prowadzeniu, bo na pewno każdy z zawodników zagapił się na sztuczne cycki jakiegoś tlenionego plastiku. Po jakieś chwili jeden z nich mnie wyprzedził, a jeszcze inny siedział mi na ogonie. Nie chciałam dać wygrać żadnemu z nich. Chciałam być pierwsza. Tak też było. Skończyłam wyścig na pierwszym miejscu, ucieszona wysiadłam z samochodu, a wokół mnie zebrało się ogrom ludzi. Nie wiedziałam co zrobić, wsiąść do samochodu czy czekać na rozwój wydarzeń. Wybrałam drugą opcję, co było największym błędem, bo po chwili poczułam straszny ból z tyłu głowy.

Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu, złapałam się z głowę, bo zaczęłam mieć mroczki przed oczami. Kiedy mi troszeczkę przeszło rozejrzałam się wokół. Na moje szczęście nie było kamer. Przynajmniej żadnej się nie dopatrzyłam, przypomniało mi się moje szkolenie, Antonio zamknął mnie w hangarze, gdzie przetrzymywali jeńców. Moim zadaniem było uwolnienie się, oczywiście dowiedziałam się o tym po fakcie. Na początku myślałam, że mnie porwano tak, jak w tamtej chwili. Ułożyłam się na ziemi tak, żeby wyciągnąć telefon. Zdziwiło mnie to, że nikt nie raczył mi go zabrać. Czyżby mnie nie przeszukali? Amatorzy!

Minęła godzina albo nawet niecałe dziesięć minut, a do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich na oko miał metr osiemdziesiąt wzrostu, miał blond włosy i był dobrze zbudowany. Wyglądał na maksymalnie dwadzieścia sześć lat. Drugi miał co najmniej metr siedemdziesiąt pięć wzrostu, miał brązowe włosy i tak samo jak jego kolega, był dobrze zbudowany. Nic nie powiedzieli, tylko na mnie patrzyli, ja robiłam to samo. Pierwszy, raz ich widziałam, co bardziej mnie zdziwiło. Nie wyglądali na gości, którzy handlują żywym towarem, a nawet gdyby, to na pewno nie szukaliby w gronie uczestników nielegalnych wyścigów.

― Obudziła się? ― zapytał dość znajomy mi głos. Do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak William Hetfield. Nie wiedziałam, czy miałam coś powiedzieć, czy nie. ― Witaj Claro. ― uniosłam brew i spojrzałam na niego. Wiedział, że to ja, więc pewnie był świadomy również tego, że Santos pomaga go odnaleźć. ― Wiesz, czemu tu jesteś? ― wzruszyłam ramionami. ― Może zacznę od początku, dowiedziałem się o Tobie kilka przydatnych dla mnie informacji. Wiem o Twoim rozstaniu z Morganem, o dołączeniu do Santos. ― wymieniał tak przez kilka minut. ― Moi ludzie obserwowali Cię i jego. Dobrze wiem, że wciąż Cię kocha i zrobi wszystko, by tylko Cię uratować. Nawet jeśli sam miałby zginąć. To samo tyczy się Twojego kochanego braciszka, gangu Santos. Jesteś ich najsłabszym punktem.

― I co? Zabijesz mnie? Będziesz torturował? Wyślesz mnie do nich w kawałkach? ― uniosłam brew. Byłam przerażona, ale nie chciałam dać po sobie tego poznać. On się tylko zaśmiał, po czym wyszedł z mojej celi.

ALAN

Od samego rana omawialiśmy plan odzyskania mojej siostry. Ta cała sytuacja przyśpieszyła tylko nasz plan zabicia Hetfielda. Nie mogłem też dać wiary, że była taka głupia, aby pojechać na te wyścigi. Miała spędzić czas z przyjaciółmi, a nie popisywać się swoimi umiejętnościami. Może i mówili, że była najlepsza i Pedro razem z resztą powtarzali, że na pewno da sobie radę i się uwolni, ale kurwa! To moja młodsza siostrzyczka! Miałem się o nią nie martwić tylko dlatego, że to Muerte!? Dobre sobie...

W końcu musiałem wziąć się w garść, w rozsypce mogłem coś zjebać. Jakbym wpadł tam, jak wariat, to szybko bym padł, jak martwa mucha.

JAMES

O dwunastej Valeria zawiozła mnie siłą do szpitala, żeby Joel mógł sprawdzić to jebane kolano. Sądziłem, że uziemi mnie na jeszcze dodatkowych kilka tygodni, bo za szybko wstałem na równe nogi, ale nie. Dał mi jakiś opatrunek, który miał usztywnić tę nogę i maść, która zmniejszy ból. Co prawda, nadal mnie kurewsko bolało, ale nie dawałem po sobie tego poznać. Teraz liczyła się wyłącznie Clara i to, żeby zabić tego skurwysyna i każdego innego, kto stanie nam na drodze.

Wiedziałem, że Alan nie trzyma się zbyt dobrze, ale rozumiałem go. To jego siostra i naturalne jest to, że się martwił. Na moje nieszczęście ze mną było sto razy gorzej, cały czas trząsłem się z nerwów, a przez moje myśli przechodziły najczarniejsze sceny.

Każdy z nich dotyka Clarę, gwałcą bez opamiętania, potem tną jej skórę, dopóki z jej ciała nie wyleci ostatnia kropla krwi..

Nie mogłem tak myśleć, ale za chuja nie mogłem powstrzymać tego. Kiedy próbowałem sobie powtarzać, że wszystko się ułoży, że znów będę mógł ją przytulić i pocałować, do mojej głowy przychodziły jeszcze gorsze scenariusze.

To SkomplikowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz