CLARA
James miał rację w stu procentach co do tych ludzi. Już na samym wstępie zaczęli grzebać w moim schowku i znaleźli spluwę. Nie wiedziałam, co powiedzieć dlatego tylko ją zabrałam. Ten cały kuzyn, Robert czy jak mu tam, wkurwiał mnie najbardziej. Cały czas wypytywał o nasze sprawy łóżkowe. Przepraszam bardzo, co go to kurwa obchodzi?
― Często to robicie? ― zapytał po kilkunastu sekundach ciszy. ― W jakich pozycjach najczęściej? ― zmarszczyłam czoło.
― Jeszcze jedno słowo, a rozjebie Ci ryj. ― warknęłam do niego. Czemu pozwoliłam mu usiąść z przodu?
― Panienko mogłabyś zatrzymać się w aptece? ― kiwnęłam głową i skręciłam w inną ulicę. Jej wnuczka wysiadła z samochodu, chamsko trzaskając drzwiami i poszła do apteki. Wróciła z jakimiś tabletkami i podała babci. Z piskiem opon ruszyłam w stronę domu Georga.
― Chcesz nas zabić? ― krzyknęła nastolatka. Nie odpowiedziałam nic, po prostu jechałam. Nie zwracałam uwagi na światła ani inne samochody. Temu chłopakowi chyba się to spodobało, a dziewczyna prawie srała w gacie. Co do pani babci to zasnęła. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, ona wybiegła z samochodu jak opętana, Robert poszedł obudzić babcie, a ja poszłam do Jamesa.
Kiedy powiedziałam chłopakowi o tym, co działo się w aucie, pogratulował mi cierpliwości. Widziałam jednak po jego minie, że ten Robercik może nieźle oberwać, co mi bardzo odpowiadało. Lepiej dla niego, żeby zrobił to jego kuzyn niż ja. Georg, który rozmawiał ze swoją siostrą, podszedł do nas.
― Jakim cudem jesteście spokrewnieni? ― zapytałam mężczyzny, na co się zaśmiał, ale nie skomentował tego. W końcu, nie musiał mi tłumaczyć, jak robi się dzieci.
― To tylko tydzień. Wszyscy musimy dać radę, nie patrząc na to, jak bardzo są wkurzający. ― odpowiedział w końcu. ― Nie musisz się martwić, każdy z nich wie, czym się zajmujemy. Powinni być mniej wkurzający, bo powiedziałem mojej siostrze, że żaden gangster ani Ty nie będziecie patrzeć, czy to rodzina, czy nie. ― odetchnęłam z ulgą.
JAMES
Wiedziałem, że Clara nie wytrzyma długo z moim kuzynostwem i ciotką na czele. Z babcią było trochę inaczej, starość, bo starość, ale nie chciała się zbytnio z nami sprzeczać, dlatego prawie nic nie mówiła. Co nie znaczy, że nie grzebała wszędzie, gdzie popadnie, ale ją dało się wytrzymać.
― Chciałbym zobaczyć, jak przystawiasz spluwę któremuś z nich do głowy. ― powiedziałem ze śmiechem. Ona też się zaśmiała i weszła do domu. Poszedłem za nią, bo nie miałem co innego do roboty, usiadłem na kanapie i czekałem, aż do mnie przyjdzie. Przyniosła mi szklankę jakiegoś soku i usiadła mi na kolana.
― Alan zaraz przyjedzie. ― powiedziała, chowając telefon do kieszeni. Po kilku minutach do domu wszedł Alan, stanął przed nami i zmierzył swoją siostrę wzrokiem.
― Jedziemy do domu, nie będziesz z nim spała kilkanaście godzin przed ślubem. ― pokręciłem głową, ale Clara nie kłócąc się, wstała i poszła po coś do pokoju, w którym spałą, kiedy ją porwaliśmy. Wróciła z kilkoma rzeczami, po czym żegnając się ze mną, oboje opuścili dom.
Następnego dnia wstałem wcześnie rano. Musiałem jakoś doprowadzić swoją twarz do porządku. Miałem kilkudniowy zarost, którego szybko się pozbyłem, wszedłem do kabiny prysznicowej i wziąłem bardzo długi prysznic. Po wyjściu wysuszyłem włosy i ułożyłem je. Wróciłem w samych bokserkach do pokoju i ubrałem zwykłe szare dresy. Zszedłem na dół, tam latali z jakimiś kwiatami, garniturami i innymi duperelami.
― Jak tam gotowy na wielki dzień? ― zapytał Tom, który również stał bez koszulki, w samych spodniach. ― Nie chcesz się chyba wycofać? ― zapytał, widząc moją minę.
― Oczywiście, że nie. ― mruknąłem. ― Stresuję się, chciałbym, aby wszystko poszło zgodnie z planem. ― chłopaki, słysząc to, zaczęli się drzeć, że zamiast zamartwiać się jak baba, powinienem zacząć się szykować. Zjadłem małe śniadanie, po czym wróciłem do swojego pokoju.
CLARA
Od samego rana biegałam jak pojebana po całym domu. Wzięłam prysznic, ogarnęłam twarz, bo jak na złość wyskoczył mi jakiś syf i musiałam go jakimś sposobem zakryć. Na szczęście nie musiałam się tłuc po fryzjerach, ani kosmetyczkach. Valeria się wszystkim zajęła. Zrobiłam mi przepiękny makijaż. Z włosami było gorzej, ona chciała mi się spiąć, a ja chciałam mieć rozpuszczone. W końcu zrobiła mi leciutko loki i spięła mi włosy do góry. Wyglądałam ładnie, nawet w zwyczajnych dresach i koszulce Jamesa.
W końcu trzeba było ubrać suknie. Kiedy przejrzałam się jeszcze raz w lustrze, zakręciło mi się w głowie. Bałam się. Sama nie wiem czego, w końcu miałam wyjść za miłość mojego życia. Jednak strach, że coś może pójść nie tak, pozostał. Jeszcze wliczając w to stres, który pożerał mnie od środka, przez co czułam się jeszcze gorzej.
― Masz. ― mój brat podał mi kieliszek pełen wódki. Wypiłam go na raz i od razu poczułam ciepło w środku. Podziękowałam mu i jeszcze raz podeszłam do lustra. ― Rodzice byliby dumni. ― powiedział, przytulając mnie. Chciałabym, żeby byli ze mną i jakoś podtrzymali na duchu. Na szczęście Alan i Valeria robili to za nich. Byłam im za to cholernie wdzięczna. ― Musimy już jechać. ― wzięłam dwa głębokie wdechy.
Wszystko się uda...
######
Jeszcze trzy rozdziały i epilog!
CZYTASZ
To Skomplikowane
Teen FictionII CZĘŚĆ Życie nigdy nie będzie usłane różami. Zawsze musi pójść coś nie tak, przy tym raniąc ludzi, którzy chcieliby być szczęśliwi z osobą, którą się kocha. Teraz wszystko się zmieniło, ja się zmieniłam. #15 dla nastolatków - 09.06. 2017 r. #18...