*23*

3.9K 40 3
                                    

Patrzę na Andrzeja , który jeszcze śpi ma piękne oczy, cudowne usta ,gdy śpi wygląda jak mały dzieciak . Jest już 11:00 więc myślę , że musi w końcu wstać . Wołam jego imię .
Andrzej... - nie reaguje,  nawet się nie rusza więc próbuje jeszcze raz .
Andrzej....- w końcu porusza się a ja odsłaniam rolety w jego pokoju światło , które wpadło do pokoju zaślepiło Andrzeja . Usiadł na łóżku wpatrując się we mnie
Andrzej: która godzina - pyta
Katina: 11:15 wstawaj , szykuj się pora już wstać .- patrzę na Andrzeja widzę jak jest śpiący , rozciąga się i wstaje z łóżka , wyciąga z szafy ubrania i szykuje się , aby się wykąpać.
Ja wychodzę z pokoju i wstawiam wodę na kawę dziś jeszcze nie piłam a z chęcią wypije o od razu zrobię dla Andrzeja . 15 minut później z łazienki wychodzi Andrzej
Andrzej: dzień dobry slicznotko , ślicznie dziś wyglądasz ale nie tylko dziś bo zawsze odkąd się urodziłas. 
Patrzę na niego i się dziwię bo przez prysznicem był bez chumoru nie zauważyłam żadnych uśmiechów , zmartwień,  smutków nic a teraz się uśmiecha,  ma poczucie chumoru .
Katina: dziękuję , że tak uważasz ale co się wydarzyło w tej łazience ze taki zadowolony jesteś ?
Andrzej: nic tylko ze , gdy patrzę na Ciebie , gdy jesteś przy mnie , gdy się usmiechasz to wtedy jestestem szczęśliwi .
Katina: kocham Cię cieszę ze jesteś przy mnie , gdy Cię potrzebuje nie jako Tatę ale jako chłopaka , mężczyznę którego kocham a on mnie , którego chce mieć przy sobie i tak jest
Andrzej: też Cię kocham ale  muszę coś Ci powiedzieć. ... - ma lekki , cichy głos , nie wiem czy coś się stało ale zaczynam się nie pokoic bo ma wyraz twarzy smutny , ale zarazem pewny siebie .
Katina: czy coś się stało ? Powiedz .
Andrzej: muszę ... - nie może dokończyć zdania chce poznać prawdę która chce mi powiedzieć . Patrzy na mnie z lekko przymrużonymi oczami i zaczyna dalej konczyc zdanie .
Muszę wyjechać.....
Wyjeżdżam jeszcze dziś idę zaraz się pakować , muszę wybacz ale muszę to wszystko przemyśleć..- patrzy na mnie i odchodzi do pokoju ja nie dowierzam co powiedział, ale jak mnie zostawia nie może teraz gdy to się zaczęło , gdy go potrzebuje . Jego słowa nie mają sensu .
Katina: Jak to? - pytam w końcu .
Andrzej : Zamierzam wyjechać na jakiś czas. - tłumaczy.
Coś chwyta mnie za żołądek i zawiazuje go w ciasny supeł.Przychodzą  mnie ciarki , które nie zwiastuja niczego dobrego
Katina: Dlaczego? - Andrzej Szucha głęboko.  Podchodzi do szafy i wyciąga jak najszybciej swoje ubrania .
Andrzej: Za dużo się teraz dzieje - przyznaje. Muszę to wszystko przemyśleć - opiera się o ścianę i milczy.
Andrzej zamyka oczy i spuszcza głowę . Im dłużej milczy tym bardziej się denerwuje i , jak się okazuje , mam mu temu wszelkie podstawy , bo gdy podnosi wzrok na jego wykrzywionej twarzy maluje się ból.
Bo nie chce być blisko Ciebie  - szepcze
Modlę się w duchu obym się przesłyszala.
Katina: o czym ty mówisz ? - z trudem wyduszam z siebie słowa
Andzrzej: nie wiem czy chcę to dalej ciągnąć. - i nagle we mnie wszystko się rozpada . Moje serce przestaje bic .
Katina: Nie powiedziałeś tego-  chrypie .
Andrzej: przepraszam - rzuca pośpiesznie i odwraca się żeby na mnie spojrzeć.  Oczy ma mętnie i próżno w nich szukać złości. - słuchaj muszę już iść . Wyciąga z kieszeni klucze od samochodu i kładzie dłoń dla klamce. Chociaż czuję się sparalizowana , podbiegam do niego i staje między nim a dzwiami . Nie! Nie musisz odchodzić . Proszę ,Proszę Proszę.  Po raz kolejny staje Andrzejowi na drodze i kładę mu rękę na piersi . - Proszę nie rób tego. Andrzej szepcze łamiącym się głosem . Rozchyla usta i oddycha , a zaraz potem kręcąc głową.  Tak bardzo prubuje opanować łzy , że nawet nie próbuje go powtrzymac . Dlaczego nic nie robię, kiedy się odwraca i podchodzi do drzwi. Ani dgrnę. Po prostu patrzę się w podłogę. Nie chce żeby wiedział ,ze płacze , ale gdy słyszę jak otwiera dzwi ,ogarnia mnie nieopisana złość . 
Skrzywdziliśmy mamę bez powodu? - krzyczę . Ale ja Cię kocham - szepcze
A ja Cię potrzebuje -mowi
Bez dalszych wyjaśnień bierze gleboki wdech i wychodzi. Tak po prostu. Zaciska klamę , rzuca mi ostanie spojrzenie i odchodzi. Stoję bez ruchu na środku pokoju . Przez okno widzę na światła do samochodu , ryk silnika . Na ten dźwięk coś chwyta mnie w gardle . " On naprawdę odchodzi" , mysle. Chwile później odjeżdża . Andrzej odchodzi . Wydaje z siebie szloch, nie mogę ustac na nogach opadam na podłogę , podciagam kolana pod brodę i staram się opanować drżenie. Nie wiem co myśleć .

Spotkanie w łóżku z córkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz