- Kiedy się zobaczymy? - zapytałam, ocierając zachodzące łzami oczy.
Nie chciałam płakać, nie chciałam utrudniać mu wyjazdu, ale nie dało się. Bo nie istniały dla nas bariery, a nagle pojawiły się, dosyć poważne. Praktycznie nie do przejścia. Bo odległość to największe zagrożenie, zagrożenie dla uczuć.
- Przysięgam, jak najszybciej. Choćbym miał przylecieć na kilka godzin, przylecę. - uśmiechnął się, ściskając moją dłoń.
Gdy na niego patrzyłam, w środku robiło mi się ciepło. Jego jedno słowo potrafiło zwalczyć mój zły humor, o śmiechu nie wspominając. Roświetlał mi najciemniejsze chwile, nawet nie będąc tego świadomym. Był czymś, czego dotychczas mojemu życiu brakowało. Czymś, co je uporządkowało.
I miał wyjechać, rozwijać swoją karierę, zdolności, miał zamieszkać w Anglii. Setki kilometrów od Poznania, porzucić wszystko, co tutaj osiągnął. Bo zaczynał jako nowa osoba, nowy człowiek, jedynie ten sam zawodnik.
Chyba najbardziej obawiałam się, że będzie inna kobieta. Starsza, urodziwsza, zgrabniejsza, zdolniejsza. Bałam się konkurencji, bałam, że ktoś mi go odbierze.
- Zaraz ja sam się popłaczę. - zaśmiał się.
- Wystarczy już jedna płacząca oferma. - parsknęłam.
- Zawsze mogę być dwie. - wzruszył ramionami. - Ale nawiązując do ofermy - błagam cię, trzymaj się z daleka od... wszystkiego.
- Wszystkiego?
- Wszystkiego, bo potrafisz włożyć sobie mikser we włosy. Znaczy, wiesz, ja nie wnikam, ale następnym razem miło by było zobaczyć cię żywą. - przytaknął, kończąc swoją wypowiedź.
I przez co najmniej kilka następnych minut sprzeczaliśmy się o całe wspomniane przez niego zajście. Nie brał pod uwagę, że miałam sześć lat, a ja nie przyjmowałam do wiadomości, że nie posiadam talentu do gotowania. Jednak więcej w tym było humoru niż powagi, jakby nie patrzeć.
Wtedy głos zabrał jego menadżer, stojący kawałek dalej. Powiedział, że to czas, a on przewrócił oczami. Kochałam go takiego.
- Dwie minut. - odparł, łapiąc mnie za ramię oraz wzdychając. - Oprócz omijania wszystkiego, masz jeszcze uwierzyć w siebie, nie spędzać nocy nad książkami i od czasu do czasu skonfrontować się z ludźmi. A ja w najbliższy wolny dzień melduję się w Poznaniu, porywając cię ze szkoły. I aż nie wpadnę na twojego tatę - konsekwencje będę nieistotne. Zakodowałaś, [T.I.]?
- Ale ja cię kocham, Bednarek. - skwitowałam, podśmiewając się. - Ty też jakoś sobie radź, zaaklimatyzuj w tym całym Southampton i wracaj jak najszybciej.
- Wiesz, w zasadzie, byleby do matury, później niewiele cię tu trzyma.
Dostaliśmy kolejne ostrzegawcze spojrzenie od menadżera Janka, na co ten już przytaknął. Musieliśmy się pożegnać.
- Niedługo się zobaczymy. - powiedział, całując mnie w policzek.
- Trzymam kciuki, dasz radę.
Po tych słowach zaczął się wycofywać, a ja po raz kolejny otarłam łzy. Niby płacz nie zdawał się na nic, ale nie potrafiłam w sobie tego dusić. Byłam od niego fatalnie uzależniona, zakochana do szaleństwa. Nie potrafiłam wyobrazić sobie roku takiej odległości, jednak on wydawał się pewien. Pewien, że nam się uda. I to był znak dla mnie.
- Kocham cię! - krzyknął, już praktycznie znikając mi z oczu.
Musiało nam się udać.
I tak stałam, uśmiechając się ze łzami w oczach, ignorując lotniskowy tłum. Bo kochaliśmy się naprawdę.
_________________________________________________
no mam złamane serce przez ten jego wyjazd, no
zostało mi jeszcze kilka zamówień, które idą mi delikatnie mówiąc opornie, ale idą heh
•» i chciałam was bardzo serdecznie zaprosić do książki _Angelixx_ z imagifami, szczególnie ostatniego rozdziału pod tytułem "wakacje z wattpadowiczami"! bardzo spodobał mi się ten pomysł, także zachęcam do zajrzenia❤
miłych wakacji & trzymajcie się!
CZYTASZ
football imagines
Fanfictionpierwsza część krótkich opowiadań o tematyce piłkarskiej! /w trakcie poprawiania/ rozpoczęcie: 22.05.17 zakończenie: 15.12.17 najlepsze notowania: 379 miejsce w #dlanastolatków okładka robiona przez @_Angelixx_