marc bartra & erik durm [3]

510 26 12
                                    

dla _yuliex_ & may-vibes!⚘

Marc po prostu siedział i zganiał się w myślach. Zapomniał, zapomniał o urodzinach jednej z ważniejszych osób w swoim życiu. Takiej, która zawsze dla niego była, wspierała go mimo wszystko, mimo odległości. Zapomniał o Eriku.

Czuł się z tym, jak kretyn, ale nie potrafił cofnąć czasu, mógł to sobie jedynie wyrzucać. Minęły dwa dni, a on był tak pochłonięty wirem nauki, że nie mógł nawet odetchnąć. Szkołę stawiał najwyraźniej za wysoko, ale zależało mu i najwyraźniej w tym tkwił błąd.

Erika poznał ponad rok wcześniej w wyniku jakiejś beznadziejnej kłótni w komentarzach na Facebook'u. I jakoś tak wyszło, że przeszli na wiadomości prywatne, co stało się codziennością, pisanie o byle czym. Bo z jasnowłosym każdy temat miał w rzeczywistości sens. Większy, mniejszy — ale miał.

Między nimi a prawdziwą przyjaźnią stały jedynie granice. W końcu Hiszpania, a Niemcy to nie było byle co. I właśnie w tym tkwił problem, nie mieli szans, by pogadać, grając w Fifę, jedząc pizzę czy na meczu dumy Katalonii. Los im nie sprzyjał, najzwyczajniej w świecie.

Jednak mimo to ich więź była silna. Uwielbiali się, być może przez bijące podobieństwo, może przez identyczne zainteresowania. Istotne było to, że byli dla siebie zawsze, zawsze służąc sobie pomocą, a gdy Bartra został postawiony pod ścianą przez słabe oceny, musiał coś ograniczyć. I padło na Durma.

Musiał skupić się na tym, co miało pozostać jego zapasową opcją, gdyby nie wyszło mu z piłką nożną. Niestety nie był to Erik, a szkoła. Więc decyzja była jasna i zrozumiała.

Tylko zaszło to za daleko. Kładł się spać w okolicach dziewiątej i wstawał wcześnie, by pogodzić to wszystko. Popołudniowe treningi, szkołę i naukę. Wiedział, że nie będzie to łatwe, ale i tak wydawało się mniej skomplikowane. A było bardzo, do tego stopnia, że zarówno fizycznie, jak i psychicznie ledwo się trzymał. Jednak oceny powolutku wzrastały i było to nie lada motywacją.

Niestety ucierpiał na tym jego internetowy przyjaciel.

I Marc siedział tak, w piątkowy wieczór załamany tym, jak go skrzywdził oraz co zrobił. A raczej czego nie zrobił.

Tylko co mógł zrobić po fakcie? Udać, że nic się nie stało? Lepiej byłoby zapomnieć.

Jeszcze raz przejrzał jego profil na Twitterze i uderzył w biurko z tych wszystkich emocji. Zjebał i nie wiedział jak to naprawić.

Pisał, że pewnie przypomni mu o tym powiadomienie z Facebooka, że czekał tylko na wiadomość od niego, a Marc był w stanie tylko przetrzeć twarz rękoma. Niemalże był na skraju załamania, kompletnie nie wiedział co robić. Chciał płakać, zawinąć się w kołdrę i nigdy nie wyjść. Prawdopodobnie było to najlepsze wyjście, ale wmówił sobie, że weźmie to na klatę.

Chciał być mężczyzną, nie uciekać od odpowiedzialności. Trzymał się tego, że Maria, jego dziewczyna byłaby dumna. Zresztą z nią wszystko było równie skomplikowane, jak z Erikiem, ale ona rozumiała więcej. Sama dzieliła szkołę z pasją, tylko szło jej to znacznie lepiej, wychodziła z tego żywa.

Biorąc głęboki oddech, Marc otworzył dymek czatu i szybko wystukał wiadomość do Durma, po czym niewiele myśląc, wysłał ją.

marc: przepraszam, przez ostatnie dni miałem istne urwanie głowy

marc: cholernie spóźnione życzenia! mam nadzieję, że niedługo zobaczymy się w jakimś prestiżowym klubie haha

Po niecałej minucie wiadomości wyświetlił Erik, przez co serce Hiszpana zabiło szybciej.

erik: po co się kłopotałeśXDD

erik: wiesz co, nie pisz do mnie

erik: tracisz czas

erik: było przeuroczo, pozwoliłeś mi się czuć chcianym, nawet lubianym i w ciągu ostatnich tygodni po prostu się znudziłeś

erik: pisałeś tylko by opowiedzieć mi o swoim dniu, wyżalić się, nawet nie zapytałeś co u mnie

erik: a ja nie chcę być tym ostatnim, bo ty byłeś u mnie pierwszym

erik: zakochałem się w tobie i teraz żałuję, że kiedykolwiek na siebie wpadliśmy

erik: więc uszanuj moją decyzję i uczucia, nie dzwoń, nie pisz, nie szukaj mnie, pomóż mi skończyć tę toksyczną znajomość, zablokuj mnie, żebym przypadkiem nie napisał

Marc patrzył, szerzej otwierając oczy, pocąc się ze stresu i tracąc zdolność racjonalnego myślenia. Po prostu wpatrywał się w nowe wiadomości od Durma, nie mogąc nacisnąć żadnego z klawiszy.

A gdy już mu się udało, było za późno.

marc: erik uspokój się, nie jesteśmy toksyczni

erik: podjąłem decyzję, jesteś mi zbędny

marc: nie jestem, wiesz to erik

marc: nie chcesz tego

erik: chce, chce być normalny, a miłość do ciebie taka nie jest

Nie możesz odpowiedzieć na konwersację.

I tyle, tyle było po jego Eriku.

Na początku w panice próbował innych portali, a gdy nie wyszło i to, zaczął pisać do bliższych znajomych Niemca, którzy jednogłośnie odradzali mu ratowanie tej relacji. Podobno męczyła ona Durma, a Marc tego nie chciał. Nie chciał go ranić, ale nie potrafił go pokochać, więc pozostawało porzucić wszystkie te miesiące nocnych rozmów, konwersacji.

I Katalończyk nie miał nic do powiedzenia, mógł jedynie przytaknąć.

Przytaknąć i ruszyć dalej.

Tylko pytanie brzmiało jak?

miłego dnia słońca☀️

football imaginesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz