Łukasz Piszczek

1.2K 64 29
                                    

dla @/wszystkich, chociaż wszystko jest dla wszystkich, ale whatev
generalnie to poczujcie się kochane przez ukasza kk


Z uśmiechem stanęłaś naprzeciwko Łukasza, po czym po prostu rzuciłaś się w jego rozłożone ramiona. Było idealnie.

- Wygrałeś, Łukasz, wygraliście. - wyrzuciłaś z siebie.

- Wygraliśmy.

- Jestem dumna, jestem tak cholernie dumna. - powiedziałaś, odsuwając się od niego.

Pokręcił głową, z tym perfekcyjnym uśmiechem, po czym złapał twoje dłonie i ponownie przyciągnął do siebie. Może i warunki, i jego przepocone ubrania, nie były przekonujące, ale okoliczności jak najbardziej. Zdobył Puchar Niemiec, najprawdziwszy, najbardziej zasłużony. Po najtrudniejszym sezonie, jaki przyszło mu rozegrać. Wszystko za sprawą jedenastego kwietnia, jednak o tym pamiętać nie chciał nikt.

- Teraz możesz się pochwalić. - powiedział.

- Ale-

- No dalej, już zdążyłem dojść do wszystkiego sam. Chcę to usłyszeć od ciebie. - poinformował, a ty zbladłaś. Wiedział.

- Jaki mam ująć to w słowa?

- Prosto z mostu, dawaj. - zaśmiał się.

Wzięłaś głęboki oddech, jeszcze przez chwilę analizując i ostatecznie zdając się na swoją zdolność spontanicznego wypowiadania. Skoro od tygodnia nie wymyśliłaś nic, co wtedy byś wskórała?

- Będziesz ojcem.

- Kocham cię, kocham cię najbardziej na świecie. - powiedział, mocniej cię przytulając. Praktycznie dusząc, no ale pomińmy, będąc jego rozmiarów jest się nieczułym jak cholerny Hulk. - Czekałaś na finał czy wygraną?

- Na wygraną. - rzuciłaś szybko, tak naprawdę improwizując.

Nie czekałaś na nic, nie wiedziałaś jak mu to wyznać, ale chyba taka odpowiedź by go nie usatysfakcjonowała. Czasem lepiej jest ściemnić.

- To całe szczęście. - uśmiechnął się.

Objęłaś go ponownie i odetchnęłaś z ulgą, stresowałaś się. Obawiałaś, że zareaguje zupełnie odwrotnie, że tego nie zaakceptuje, chociaż zdecydowanie nie byłoby to w jego zwyczaju. Ale cóż, miałaś tendencje do panikowania. Dlatego było to trudniejsze, co najmniej kilkukrotnie.

- Czy ja dobrze słyszałem? - przed wami znikąd pojawił się Marco Reus. A jego uśmiech mówił tyle, że było to pytanie czysto retoryczne, a on wszystko doskonale słyszał. - Gratulacje, Łukasz! [T.I.]!

Przytulił waszą dwójkę, po czym zerknął na ciebie i twój jeszcze niewidoczny brzuszek, ewidentnie nie dowierzając. Po czym cóż, przytulając cię po raz kolejny.

- Co to za szał macic? Czemu nikt mnie nie zaprosił? - wtrącił się Aubameyang, teatralnie obrażony.

- Będzie kolejne dziecko w Borussii! - odparł, podekscytowany Niemiec, a Gabończyk zaraz podłapał temat i prawdopodobnie obmyślili już, co za piętnaście lat będziecie robić z Piszczkiem.

- Ale dla dobra tego dziecka — niech ono ich nigdy nie pozna. Jeszcze głupota okaże się zaraźliwa i co wtedy? - powiedział Łukasz, zerkając na ciebie.

- Bardzo ochoczo się zgodzę. - przytaknęłaś, podśmiewając się.

- I jeśli będzie chłopcem, ma być Łukaszem Juniorem, pamiętaj.

- Tak, a dziewczynka Łukaszka? Co jeszcze? - parsknęłaś.

Mężczyzna odpowiedział ci śmiechem i pokręceniem głowy, ale koniec końców staliście tak we dwójkę, niewzruszeni reporterami stojącymi za wami, niewzruszeni niczym. Pogrążeni w rozmowie i cóż, szczęściu, bo Puchar byle czym nie był.

Natomiast zdecydowanie był jedynie jednym wydarzeniem, z późniejszej serii tych pozytywnych.

__________________

w ogóle to
ostatnio jestem zauroczona chorobami genetycznymi
tak, nieważne, lmao
ale
mam spoko imagina
o
igorze łasickim
jest smutny chyba
i
ziomki poziomki
potrzebuję go komuś zadedykować, więc generalnie to
no.
dajcie znać or somethin <333

trzymajcie się!❤




football imaginesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz