marco reus [2] ❃

839 51 4
                                    

dla bandamka_ashtona! ☀️

- Popłakałam się. - parsknęłaś, ocierając łzy szczęście.

- [T.I.] - westchnął bezsilne, jednak mimo to sam się zaśmiał. Mógł zaprzeczać, ale cieszył się. - Nawet nie wiem co powiedzieć, nie wierzę, że niedługo wrócę na boisko.

- Nie mów nic, po prostu nie przestawiaj się uśmiechać. Dawno tego nie robiłeś.

Faktycznie, od kilkunastu tygodni było ciężej. Odkąd Marco doznał kontuzji, pewne rzeczy się pokomplikowały. Stracił energię, jego entuzjazm gasł, zapomniałaś nawet, jak brzmiał jego śmiech. Wam obojgu było trudno, ale jakoś się wspieraliście, każdego dnia rozmawiając przez kretyński FaceTime. Kilometry robiły swoje, ale dało się je pokonać nawet w takiej sytuacji.

Mieszkałaś w Polsce, on w Dortmundzie i z dnia na dzień więcej myślałaś o tym, by zdecydować się na większy krok. Po tym roku znajomości dorosłaś do tego, by przeprowadzić się do niego i zacząć normalne życie. Jak prawdziwa para.

Widziałeś problem jedynie w porzuceniu pracy i życiu na jego rękę, ale on za każdym razem mówił, że to będzie jedynie przyjemności. I chyba mu uległaś.

- Jesteś najcudowniejsza, wiesz?

- Wiem. - zaśmiałaś się. - Mówiłeś setki razy.

- I będę jeszcze co najmniej dwa razy tyle.

Po tych słowach uśmiechnęłaś się, doceniając go z całego serca. Uwielbiałaś to, że oboje byliście w siebie bez końca zapatrzeni i pomimo gorszych chwili wasza miłość nie ulatywała.

- Marco, trochę myślałam o tej przeprowadzce i-.

- I co? - wypalił, tym samym przerywając ci.

Wzięłaś jeszcze jeden głęboki oddech, wygodniej chwytając telefon.

- Chyba jestem gotowa.

Jego mina w tamtym momencie była nie do pobicia. Uśmiechał się tak, że twoje serce praktycznie eksplodowało. Nie miałaś pojęcia, że Niemcowi sprawi to aż tyle radości. W innym wypadku już dzieliłabyś z nim mieszkanie.

- To... to genialnie, [T.I.], jestem... nawet nie wiesz, jak się cieszę! - wybuchł, unosząc się na kanapie.

Zareagowałaś śmiechem. Twój humor od razu znacznie się poprawił. I pomyśleć, że wystarczyło ci tylko pięć minut rozmowy z nim.

- Także w ciągu dwóch tygodni będzie po sprawie. - powiedziałaś.

- Wreszcie będę mógł zabrać cię na normalną randkę?

- Kiedy tylko zechcesz. - skinęłaś.

Na jego twarzy pojawił się kolejny entuzjastyczny uśmiech, a zaraz potem kolejny potok słów, wyrażający jego szczęście.

Jego słowa, głos, on — to było najlepsze, co cię spotkało. Nie potrafiłaś wyobrazić sobie swojego życia, bez blondyna poznanego na Ibizie. Nie potrafiłaś wyobrazić sobie, co stałoby się, gdyby wtedy nie podszedł, pod pretekstem rozmienienia pieniędzy albo raczej, co by się nie stało. Twoje życie dalej byłoby takie monotonne i zwyczajne.

Dlatego każdego dziękowałaś za to, że pojawił się w twoim życiu. Czym sobie zasłużyłaś?

- Nauczę cię niemieckiego, poznasz resztę drużyny, zrobimy sobie maraton tych twoich ckliwych romansów i będzie idealnie.

- Będzie. - odparłaś, coraz bardziej rozczulona. Łzy aż zaczynały zbierać ci się w oczach.

Miało być idealnie i cóż, było.



miłego wieczoruu i jutrzejszej
wygranej pszczółek he☀️

football imaginesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz