Bartek Kapustka

863 36 16
                                    

dla @Kajka04!❤


Podniosłaś się z leżaka, słysząc, że domku ewidentnie jest jakieś zamieszanie.

Tak więc niechętnie ruszyłaś do środka, zmuszona zrezygnować z wypoczynku przy zachodzącym powoli słońcu. Zastanawiałaś się, co tym razem opętało Bartka.

- Zakładaj to i... to. Muszę co coś pokazać. - powiedział, rzucając w ciebie ubraniami i wręcz wpychając cię do łazienki, zamknął drzwi.

Lekko zdziwiona zerknęłaś na ubrania, stwierdzając, że nie ma tragedii, po czym błyskawicznie przebrałaś się w wybrane przez niego mom jeans i zwykłą czarną koszulkę na ramiączkach.

- Co tak długo? - zapytał chłopak, ewidentnie się niecierpliwiąc.

- Już, oddychaj. - westchnęłaś, przewracając oczami i już chwilę później stojąc naprzeciwko niego.

- Chodź. - skwitował, łapiąc twoją dłoń, po prostu ciągnąć cię przed siebie.

Przemierzaliście egzotyczny las, a w twojej głowie pojawiały się wszystkie te czarne scenariusze, w których znowu zabiera cię na kort tenisowy i ponownie pozbawia chęci do życia. Bo nie mógł przyswoić faktu, że to bezsensowne, bo ani nie szło ci granie, ani nie było żadnych postępów. Jedynie załamywałaś waszą dwójkę. A w końcu wakacje na Maguhdhuvaa miały być swojego rodzaju odpoczynkiem od codzienności w wielkim mieście.

W zasadzie to każdego dnia wyciągał cię w inne miejsce, korzystając z tego, że na wyspie było naprawdę sporo atrakcji, jak na kompletne odludzie.

Jeśli nie na kort, nie gra w siatkówkę na plaży, to do malutkiego wesołego miasteczka w głębi malediwskiej wyspy. Natomiast gdy był bardzo zdesperowany, decydował się na rejsy po oceanie, czasem całodniowe, podczas których myślałaś tylko o tym, jak biedak straci życie. Widoki były cudowne, ale czas spędzony na wodzie przyprawiał cię o mdłości. A Kapustka doskonale tego świadomy, mówiąc, jak bardzo to cię on nie kocha, nadal fundował ci spore dawki adrenaliny.

Jednak gdy ominął kort i plażę zastygłaś. Byłaś kompletnie zbita z tropu.

Zaczynało się ściemniać, a nie zwalniał, jedynie brnął przed siebie, zapominając, że jesteś w znacznie słabszej kondycji. Albo to przez stres dostał jakiejś tajemniczej energii. Tak, widziałaś, jak zaciska zęby, jaki rozdrażniony i niespokojny jest.

I automatycznie miałaś w głowie to, że się zgubiliście.

- Bart-.

- Nie, nie zgubiliśmy się, nie panikuj. - przerwał, zerkając na ciebie z litością.

Byłaś aż tak przewidywalna?

Faktycznie, kilka minut później staliście już w drzwiach restauracji, która znajdowała się na szerokim molo. Kapustka zerknął na ciebie kątem oka, po czym rzucił coś w nieznanym ci języku do kelnera.

I mogłabyś założyć się, że był to malediwski, ale wolałaś nie wnikać. Po prostu nie.

- Siadaj. - wskazał na stolik w kącie lokalu, chwilę później już odsuwając ci krzesło.

Była to zwykła kolacja, która mimo oporów zjadłaś. Dotychczas przyrządzaliście sobie drobne posiłki w hotelu, a w tamtym momencie patrzyłaś na tradycyjne potrawy, które nie za bardzo zachęcały. Jednak za namową chłopaka spożyłaś je, wcale nie żałując. Problem pojawił się, gdy podano ci zupę garudhiya z dosyć nieapetycznymi kawałkami tuńczyka. A Bartek mówiący, żebyś uważała na oczy ryby, wcale cię nie zachęcił.

Polak zerwał się z krzesła zaraz po zebraniu talerzy, przez jednego z kelnerów, a ty już miałaś przed oczami drogę powrotną. Co zabawne, w kompletnej ciemności.

Jednak po złączeniu waszych dłoni skierował się na pomost.

Przez światło padające z pobliskich latarni, byłaś w stanie dostrzec swojego chłopaka, który patrzył prosto na ciebie.

Byliście tylko we dwoje, w zasięgu twojego wzroku nie było żadnej żywej duszy. Dodatkowo panowała idealna cisza, przerywana jedynie rytmicznym szumem oceanu, który działał na ciebie kojąco, po miesiącach spędzonych w wielkim mieście.

Wakacje ma Maguhdhuvaa były cudowne, a lada chwila miały się stać jeszcze lepsze.

- [T.I.], jesteśmy razem już wystarczająco długo, wystarczająco dobrze cię znam i chciałbym zapytać - wziął głęboki oddech, klękając - czy wyjdziesz za mnie?

Momentalnie twoje mięśnie stały się giętkie, skóra nienaturalnie ciepła, a oddech niespokojny. Kochałaś go, ale podświadomie panikowałaś. Był to ogromny krok w twoim życiu, poważna decyzja.

Jednak odpowiedź była jasna, niebudząca żadnych wątpliwości. Zgodziłaś się.

- Tak, tak, tak! - odparłaś, entuzjastycznie wykrzykując te słowa.

I chyba nie trzeba dodawać, że rok później stałaś przed ołtarzem, składając mu jedną z najważniejszych obietnic w swoim życiu. Trwającą do końca.

___________________________________
maguhdhuvaa, bo to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie, z najpiękniejszymi apartamentami i najpiękniejszymi restauracjami i w ogóle najpiękniejsze, so bye

a jeśli wam życie niemiłe to poczytajcie sobie o garudhiyaXDDD dobra zupa, do mometu w którym nie pojawia się wisienka na torcieXD mnie automatycznie zwraca ble ew

also kocham was, miłego dnia!!❤

football imaginesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz