dla xMartikax ♥️ oby ci się spodobało!
Byliście dzieci, gdy zaiskrzyło. Nie wiedzieliście nic o miłości, doświadczając jej na sobie, wpadając w jej sidła głębiej i głębiej. A wszystkie nieśmiałe, malutkie gesty były czymś, co pozostało najlepszym wspomnieniem tamtych dni. Gdy pożyczał ci własną bluzę, gdy pukał w twoje okno o drugiej w nocy, zabierając cię na długie spacery, sprawiając te noc niezapomnianymi.
Mając te kilkanaście lat przeżyłaś najlepszy rodzaj miłości z możliwych. Może nie ten zobowiązujący z zasadami, nie ten poważny, odważny, ale lekki, spokojny. W którym całowaliście się, a on unosił cię, abyś nie musiała stawać na palach, w którym romantyzm zdecydowanie przeważał.
Ale nie skończyło się tak, jak wszyscy tego oczekiwali.
Doszło do kłótni, z pozoru niewielkiej, ale jak wiele zmieniającej między wami. Nie rozmawialiście przez tygodnie, aż pewnego dnia przepadł. Już nie widywałaś go na szkolnych korytarzach, nie widywałaś jak gra na pobliskich boiskach. Wyjechał.
I wtedy przepadliście, na zawsze, bo chłopak nie pozostawił po sobie śladu. Wyjechał wraz z rodzicami, siostrą. Nikt nie wiedział o nim nic, zostawił wszystko z dnia na dzień. Nie pożegnał się z przyjaciółmi, z tobą. Zniknął, zostawiając was w ruinie, a słuch o nim zaginął.
Mijały lata, podczas których wbrew pozorom zapomniałaś o swojej pierwszej miłości. Miałaś przez ten czas kilka przleotnych związków, raz nawet byłaś już po oświadczynach, ale żadna relacja nie była trwała. Coś zawsze się psuło, komplikowało, jakby ta cała miłość nie była już dla ciebie.
Wtedy zdecydowałaś się na spory krok w swoim życiu. Spakowałaś swoje rzeczy, samolotem udając się do niemieckiego Dortmundu, w której kilka dni temu znalazłaś malutki apartament, na który pozwalała ci twoja pensja. Chciałaś wszystko zostawić w tyle, każdy problem, wszystko, co ci się nie udało, każde złe wspomnienie.
Z przeprowadzką nie było problemu, znałaś język, znalazłaś pracę, znajomych. I raptem po dwóch miesiącach się ustatkowałaś. Odnalazłaś swoje miejsce, swój mały zakątek na świecie, w którym już nie było burz, huraganów. Żyłaś, funkcjonowałaś lepiej niż w Polsce, Warszawie, Lesznie. Wreszcie wstając uśmiechałaś się, robiłaś to z ochotą, przyjemnością. Znalazłaś tam prawdziwy dom, a spontaniczną ucieczkę z kraju mogłaś nazwać najlepszym co cię spotkało.
Pewnego dnia wracając z pracy wstąpiłaś po kawę do pobliskiej kawiarni, a następnie udałaś się w stronę stolików przed lokalem. Przeszkodził ci w tym wysoki mężczyzna, w pośpiechu kierujący się do środka budynku. Co prawda nie wylał na ciebie kawy, jak w romansiadle, bo zwinnie temu zapobiegłaś, ale było niezwykle blisko.
Nie zamierzałaś krzyczeć, twój humor był tak dobry, że było to bezsensowne. Nie widziałaś sensu by sobie go psuć jakimś zabieganym kolesiem, którego nigdy więcej nie spotkasz. A jednak, myliłaś się.
Unosząc na niego wzrok oniemiałaś.
Początkowo w myślach wypierałaś się tego, że stoi przed tobą sam Robert Lewandowski, ale stał. Doskonale go zapamiętałaś, nie byłabyś w stanie zapomnieć.
On też cię pamiętał, był niemniej zdziwiony.
- [T.I.]? Co do cholery-.
- Robert-.
Przerywaliście sobie nawzajem, do momentu, w którym mężczyzna nie złapał twojej torebki, która pod wpłyem całego wypadku zsunęła ci się z ramienia. Następnie wziął od ciebie kawę i skinął na stolik, jakby pytając, czy możecie usiąść.
I z kilku minutowej wymiany zdań, jak sądziłaś, wynikła kilkugodzinna rozmowa, podczas której setki razy wyrażał swój żal.
Mówił, że zamierzał ci powiedzieć o przeprowadzce, ale doszło to tej nieszczęsnej kłótni i przerosła go złość. Wyjechał, jeszcze przez długi czas dusząc w sobie poirytowanie, ale któregoś lata, po śmierci ojca, nie dawało mu to spokoju. I tak powrócił do Leszna, ale nie zastał cię tam. Historia się powtórzyła, nikt nie potrafił mu posiedzieć, gdzie się podziałaś, wyprowadziłaś. A później znalazł cię na portalach społecznościowych, ale wydałaś mu się szczęśliwa, zakochana w kimś innym i odpuścił. Zapomniał o tobie, tak jak ty zrobiłaś to z nim. Otworzył nowy rozdział, stał się piłkarzem. Spełniał marzenia.
A ty otworzyłaś się przed nim tak, jak nigdy wcześniej przed kimkolwiek. Streściłaś mu te wszystkie lata, nieudane związki, porażki i sukcesy, a on znowu słuchał. Słuchał tak, jak robił to w młodości, gdy siedzieliście w środku nocy nad jeziorem, gdy wszystko pozostawało w tyle. Brakowało ci tego najbardziej, brakowało ci go bardziej niż sądziłaś.
Gdy zaczęło się ściemniać, wyciągnął z kieszeni telefon, krzywiąc się nieznacznie. Powidział, że był umówiony na spotkanie z prezesem klubu i trenerem, którzy przez ten czas dzwonili do niego niespełna osiem razy, na co odparłaś niepochamowanym śmiechem.
Jednak dotarło do ciebie, że czas waszego spotkania dobiegł końca i nie chciałaś tego, po prostu. W przeszłości łączyło was tak wiele i na przestrzeni lat nie zmieniło się nic. On wciąż był ci najbliższy.
- Tęskniłem za tobą, za kimś prawdziwym w tym świecie. - rzucił, uśmiechając się.
- A ja za tobą. - odparłaś, odwzajemniając gest.
Poprosił jeszcze, abyście wymienili się numerami, po czym zaczął się oddalać, machając ci.
Zapomniał o tym, że zamierzał do kawiarni, o istotnym spotkaniu i po prostu usiadł z tobą rozmawiając. Zdecydowanie było to zadziwiające.
I co jak co, ale miało się ponownie przerodzić w coś pięknego. W uczucie, które ponownie was połączyło, ale tym razem na długie lata.
pierwotnie miało być o krychowiaku, ale well,
wyszło inaczej & poprawiłam, ale coś mogłam
przeoczyć, więc przepraszam xxmiłego wieczoru!🥀
CZYTASZ
football imagines
Fanficpierwsza część krótkich opowiadań o tematyce piłkarskiej! /w trakcie poprawiania/ rozpoczęcie: 22.05.17 zakończenie: 15.12.17 najlepsze notowania: 379 miejsce w #dlanastolatków okładka robiona przez @_Angelixx_