#4

2.4K 474 64
                                    

Yuta powoli odkrywał Sichenga.

Parę tygodni wystarczyło, żeby pierwsze zauroczenie przeszło swoją gwałtowną fazę i stopniowo się wyciszyło. Chociaż nadal nie miał dość obserwowania pięknego chłopaka, wrażenia wizualne przestawały mu wystarczać. Chciał więcej i zapragnął chłonąć go całym sobą. Właśnie dlatego postanowił zaprosić go na obiad, co wydawało się idealnym pretekstem do zawiązania głębszej znajomości.

Ale Sicheng odmówił. Zawód Yuty był tak ogromny, że nie słyszał nawet przeprosin i wyjaśnień, skupiony na nieprzyjemnym bólu w okolicach klatki piersiowej. I dopiero kiedy Chińczyk oparł dłoń na jego policzku, ocknął się ze swego rodzaju transu, wlepiając wzrok w jego piękne, brązowe oczy.

- Naprawdę przepraszam. Może następnym razem, okej?

Niezależnie od tego jak gorące były przeprosiny młodszego i tak czuł się odepchnięty i zraniony. Przez głowę przeszła mu myśl, że może zdecydował się na kolejny krok zbyt szybko, ale twarz chłopaka wcale tego nie wyrażała. Nie miał pojęcia czy w jego oczach zobaczył odbicie własnego smutku, czy może to Sicheng cierpiał z powodu swojej odmowy, ale pierwszy raz poczuł histeryczną potrzebę ucieczki i z krótkim "cześć" opuścił pokój.

Yuta miał swoją ulubioną restaurację, chociaż nazywanie niewielkiej knajpki tym mianem mogło wydawać się nieco na wyrost. Po krótkim spacerze po parku za akademikiem skierował się w jej stronę. Jakby nie patrzeć planował dzisiaj zjeść na mieście, chociaż miało się to odbyć w o wiele przyjemniejszym towarzystwie.

Pchnął drzwi lokalu, w którym od razu rozległ się cichy dźwięk dzwoneczka, zwiastującego przybycie gościa. Było tam naprawdę przytulnie. Pod błękitnymi ścianami stały niewielkie stoliki przykryte białymi obrusami, a na każdym leżały starannie złożone granatowe serwetki. Ulubiona restauracja Yuty serwowała przepyszne dania z jego rodzinnych stron, na dodatek w bardzo przystępnych dla kieszeni studenta cenach. Gdy tylko z kuchni wyłonił się kucharz, ocierając pot z czoła, Yuta uśmiechnął się ciepło, grzecznie schylając głowę.

Na pytanie czy życzy sobie to, co zawsze roześmiał się głośno i od razu położył na okrągłej podstawce dokładnie wyliczoną sumę pieniędzy. Zajął miejsce przy swoim ulubionym stoliku, blisko szklanej witryny, przez którą zawsze obserwował spacerujących ulicami ludzi. Często zastanawiał się dokąd biegną, o czym rozmawiają, jak minął im dzień. Sam wpadł dzisiaj w wyjątkowa melancholię i był ciekaw czy ktoś na zewnątrz czuje się podobnie.

Nie minęło dużo czasu, kiedy właściciel lokalu postawił przed nim miskę z parującym jeszcze gyudon i półmisek takoyaki. Chłopak podziękował, od razu łapiąc pałeczkami jedną z kulek. Mięso ośmiornicy dosłownie rozpływało się w ustach. Nigdzie jeszcze nie jadł tak dobrych takoyaki i to właśnie ze względu na ten przysmak upodobał sobie lokal.

Zupa była przepyszna. Cudownie rozgrzewała i może dzięki temu Yuta poczuł się nieco lepiej, sącząc leniwie gorący wywar. Wiedział, że wszystko smakowałoby jeszcze lepiej, gdyby był z nim Sicheng i był pewien, że następnym razem zjedzą tu razem. Starał się kompletnie odsunąć od siebie negatywne myśli, przenosząc wzrok na sunące leniwie po niebie obłoki. Uśmiechnął się do siebie zastanawiając się czy Sicheng polubiłby japońskie przysmaki. Zastanawiał się jaką kuchnie lubi i jakie smaki najbardziej go fascynują. Był przekonany, że spodobałyby mu się japońskie słodycze, szczególnie te, które można było nabyć w różnych zabawnych kształtach. Na pewno przywiezie mu całą torbę łakoci jak tylko pojedzie do Japonii na święta.

Rozmarzony wsunął do ust kawałek wołowiny. Z rozmyślań wyrwał go dopiero znajomy dźwięk dzwonka u drzwi i głos, który aż nazbyt dobrze zakodował w swojej pamięci.

- Dzień dobry, ja z ogłoszenia o pracę.

a/n: Coraz krótsze wychodzą mi ostatnio rozdziały, ale póki co to nadal wstęp, więc nie chcę Wam przynudzać. Ostatnio przeczytałam tyle miłych słów na temat mojej twórczości, jesteście kochani :( a ja zmotywowana jak nigdy ♡

Akademik | yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz