Od kiedy Yuta spróbował ust Sichenga, nie mógł przestać myśleć o ich słodkim smaku. Często przygryzał wargę na wspomnienie delikatnego pocałunku, mając wrażenie, że nadal czuje przy sobie przyjemnego ciepło młodszego. Żałował, że nie zatrzymał go wtedy na dłużej, korzystając z okazji, żeby wyznać swoje uczucia.
Niestety tamta szansa była już stracona.
I chociaż Yuta, o ile to możliwe, zakochał się w Sichengu jeszcze mocniej, ciężko powiedzieć, żeby coś zmieniło się w zachowaniu młodszego. Zdawało się, że nie przywiązywał wagi do tamtego wydarzenia i niespecjalnie próbował do tego wracać.
Yuta czuł, że może wiele stracić jeśli nie popłynie z prądem tamtego pocałunku. Musiał jak najszybciej wykorzystać ostatnie wydarzenia, żeby wreszcie zdobyć serce Chińczyka. Jeśli teraz nie powie co czuje, czy będzie mieć jeszcze okazję?
Wszystko było jednak łatwiejsze do zaplanowania niż do realizacji.
Przede wszystkim Sicheng rozpoczął maraton w pracy, przez co rzadko bywał w pokoju, a jak już wracał to jego zmęczoną twarz zdecydowanie nie wyrażała ochoty na głębsze rozmowy. W wolnych chwilach wisiał nad książkami i Yuta zwyczajnie nie chciał mu przeszkadzać. Z każdym dniem pewność siebie Japończyka ulatywała, aż w końcu musiał przyznać przed sobą, że celowo unika rozmowy, od której zależała przyszłość jego związku. I choć był na siebie wściekły, nie potrafił tak bezpośrednio zdradzić się ze swoim zauroczeniem. Sytuacja wymagała ostrożnego badania i upewnienia się, że wyznanie z jakim się nosił ostatecznie go nie pogrąży.
- Mój znajomy z uczelni powiedział nam dzisiaj, że jest gejem - oświadczył Sichengowi pewnego popołudnia, decydując się na najstarszą na świecie taktykę z "problemem przyjaciela".
- Mhmmm - Chińczyk nie oderwał się nawet od swojej pracy, rysując w komputerze wykresy do jakiegoś projektu.
- Nie uważasz, że to dziwne? - Nieco zawiedziony brakiem zainteresowania ze strony chłopaka postanowił jakoś kontynuować temat.
Sicheng poprawił wetknięty za ucho ołówek i obrócił się na krześle zerkając na starszego. Dzisiaj wyjątkowo zamienili się na rolę i to Yuta leżał wyciągnięty na łóżku, podczas gdy Chińczyk tonął w morzu rozrzuconych po biurku materiałów.
- Czemu? - Uniósł pytająco brew.
- No... Sam nie wiem. Raczej przyjęło się, że zdrowa para to... No wiesz.
Sicheng przez chwilę jakby nad czym się zastanowił, ale w ostateczności tylko wzruszył ramionami, odwracając się z powrotem do biurka.
- Nie zaglądam innym ludziom do łóżka. Preferencje seksualne to dosyć prywatna sprawa, nie należy ich oceniać. Ani się z nimi obnosić.
- Mhm, w sumie masz rację. Tak po prostu się nad tym zastanawiałem. A ty myślałeś kiedyś o tym, żeby spróbować?
- Proszę?
Kiedy Chińczyk ponownie oderwał się od swojego projektu Yuta poczuł, że dopadają go wyrzuty sumienia. Mimo tego musiał postawić wszystko na jedną kartę. Teraz albo nigdy.
- No myślałeś kiedyś nad tym, żeby spróbować z chłopakiem? - spytał, nie spuszczając z niego wzroku.
Twarz Sichenga pokrył ciemny rumieniec. Parę razy otworzył usta, ale nie wiedział co powiedzieć. Nie zdawał sobie sprawy, że jego współlokator właśnie wewnętrznie triumfuje, utrzymując przy tym wyjątkowo kamienny wyraz twarzy.
- Słuchaj, jeśli chodzi o ten pocałunek... - zaczął niezręcznie, uciekając wzrokiem, jak miał w zwyczaju, gdy poruszano przy nim jakiś krępujący temat. - To jakoś samo wyszło, przepraszam. Chyba mnie trochę poniosło.
Yuta uśmiechnął się lekko.
- Było całkiem fajnie - zaśmiał się cicho, żeby nieco rozluźnić atmosferę.
Najchętniej powiedziałby Chińczykowi, że czekał na to od długich miesięcy, ale wyglądało na to, że sytuacja jest delikatnejsza niż się spodziewał. Sicheng spojrzał na niego wreszcie, z miną zbitego psa.
- Serio. - Potwierdził jeszcze raz swoje wcześniejsze słowa. - Było naprawdę miło. Miłość nie zna płci, co nie?
Twarz Sichenga przybrała jeszcze ciemniejszy odcień, kiedy zaczął żywo gestykulować.
- Nie, nie, nie! To zupełnie nie tak!
- A jak?
Yuta był wdzięczny, że Chińczyk nie może zobaczyć, ani poczuć jak szybko wali mu serce, które najwyraźniej zamierzało wyrwać się z piersi. Z nadmiaru emocji pociły mu się dłonie, a palce u stóp drętwiały w dziwnie przyjemny sposób.
Sicheng mocno przygryzł wargę.
- Przepraszam, hyung - mruknął cicho, szukając wzrokiem jakiejś drogi ucieczki. - Naprawdę przepraszam, chciałbym, żeby wszystko było między nami okej. Sam nie wiem czemu i w ogóle...
Yuta leniwie podniósł się z łóżka. Nerwowy bełkot Chińczyka z każdą sekundą stawał się coraz mniej zrozumiały, aż w końcu nie był pewny w jakim języku chłopak do niego mówi. Zamiast zmuszać go do dalszej kompromitacji, chwycił jego twarz w dłonie, zmuszając go tym samym, żeby się uciszył.
Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy i Yuta miał wrażenie, że to najpiękniejsze, co spotkało go w życiu. Tonąć w pięknych, ciemnych oczach Sichenga. Czuć pod palcami ciepło jego pokrytych rumieńcami policzków. Gdyby tylko miał więcej odwagi, może teraz przypomniałby sobie ten cudowny smak. Przejechał opuszką kciuka po dolnej wardze chłopaka, rozkoszując się jej aksamitną miękkością.
Nie spodziewał się, że chwilę później Sicheng obejmie go z całych sił, łącząc ich usta w gorącym, spragnionym pocałunku. Że będą tak blisko, że poczuje, jak szybko bije serce kurczowo zaciskajacego powieki młodszego. Że usłyszy ciche pytanie, wyszeptane prosto między jego wargi.
- Jeśli chciałbym spróbować... nauczysz mnie?
a/n: Na to czekaliście ;)))))?
CZYTASZ
Akademik | yuwin
FanfictionYuta kompletnie stracił zmysły, gdy poznał swojego nowego współlokatora. yuwin / collage!au / thriller / 18+ 170720~