Serce Yuty waliło jak szalone, kiedy stanął twarz w twarz ze swoim najgorszym koszmarem. Qian Kun przyjechał razem z Sichengiem na lotnisko i uśmiechał się w sposób, który wzbudzał nim wszystkie najgorsze emocje. Sytuacja zdawała się tym bardziej trudna, że musiał ukrywać się ze wszystkim przed młodszym Chińczykiem. Jego plany ciepłego, romantycznego powitania po niedługiej rozłące, odeszły w niepamięć.
- Mogę wziąć jedną z twoich walizek, widzę, że masz tego trochę. - Kun był nieznośnie miły i to był jedynie kolejny powód podsycający jego nienawiść.
Wcisnął chłopakowi większą walizkę i złapał Sichenga pod ramię, próbując wyrwać z nim nieco do przodu. Miał wielką ochotę zrobić mu jakieś wyrzuty i za każdym razem boleśnie gryzł się w język.
- Widzisz? Mówiłem ci, że jest sympatyczny. Może dasz mu szansę. - Chińczyk uśmiechnął się lekko i sam mocniej objął rękę starszego, wypytując go jak było w Japonii.
Yuta starał się odpowiadać na każde pytanie, mimo że jego myśli krążyły po zupełnie innym torze.
***
- Wow, to naprawdę da się zjeść?!
Wszystkie przewidywania Yuty, co do potencjalnego zachwytu Sichenga japońskimi słodyczami były co najmniej trafione. Chłopak z prawdziwą fascynacją brał do ręki każdą paczkę, często mówiąc, że coś jest zbyt ładne, żeby to zjeść. Yuta odpowiadał mu tylko cichym śmiechem i mówił, że przywiezie mu następne, żeby stłumić jego wyrzuty sumienia po pozbawieniu życia krakersów w kształcie zwierzątek o smaku zielonej herbaty.
- Musiałeś wydać na to mnóstwo pieniędzy, nie szkoda ci...? - Sicheng wsunął właśnie do ust lizaka, który ledwo się w nich mieścił, więc mówił dość niewyraźnie.
- Przecież obiecałem ci, że przywiozę całą torbę słodyczy. Nie rzucam słów na wiatr.
Yuta naprawdę czerpał przyjemność z patrzenia na szczęście Sichenga, ale ta radość była sukcesywnie tłumiona przez kaszlącego w drugim końcu pokoju Kuna, który co chwilę wtrącał jakieś nic nie znaczące komentarze. Zupełnie jakby ktoś go o to prosił. Najgorszy był jednak ten nieustający, rozsiewający zarazki po całym jego pokoju kaszel. Nie idzie się do kogoś w gości będąc chorym. Ale chyba nie należało się spodziewać kultury po kimś, kto zupełnie nie czuł, że wprosił się na trzeciego.
- Patrz na to! Słyszałem, że są przepyszne, ale tutaj w sklepach są strasznie drogie... - Kun sięgnął po paczkę kolorowych pudingów kieszonkowych rozmiarów.
- Możemy spróbować. - Sicheng oderwał trzy pojemniczki i podał jeden Kunowi, a drugi rzucił Yucie, który niespecjalnie miał teraz na niego ochotę, sztyletując wzrokiem nieproszonego gościa.
- Woooaaah, są naprawdę super. Jaki masz? - Sicheng próbował podpatrzeć smak ja opakowaniu starszego Chińczyka, ale ten skutecznie mu to uniemożliwiał.
- Zgadnij. - Podsunął mu pod usta małą, plastikową łyżeczkę, z której Sicheng szybko wchłonął niewielką ilość przysmaku.
- Malina!
No rzygać się chciało. Tym bardziej, że Kun znowu zakaszlał i ledwo zdążył zasłonić usta.
- Ach, przepraszam... Nie wiem co się dzieje dzisiaj... - mruknął, wyciągając z kieszeni niewielki inhalator, którym mocno się zaciągnął.
- Masz astmę? - Yuta chyba po raz pierwszy od przyjścia do akademika zwrócił się do Kuna, unosząc przy tym pytająco brwi.
- Ostatnio trochę mi się pogorszyło... Chyba tutejsze powietrze mi nie służy. Wiem, że ten kaszel jest denerwujący...
- Nie, nie, spoko. Rozumiem.
Sicheng bacznie obserwował ich obu, jakby bał się, że Yuta zaraz powie, albo zrobi coś głupiego.
- Dzięki, że przenocowałeś Winko. I że pożyczyłeś mu swój telefon, Jaehyun to wyjątkowo podły sukinsyn.
- Yuta! - Sicheng spojrzał na niego od razu w wyjątkowo karcący sposób. - Nie używaj takich słów...
Kun tylko klepnął młodszego w ramię, żeby się uspokoił.
- Nie broń tego pajaca. Sam już się przekonałem, co to za typ. Mieliśmy małe starcie na korytarzu.
- Nie znoszę go. Powinien dostać w ryj. - Yuta czuł, że wreszcie nawiązał z nielubianym Chińczykiem jakąś nić porozumienia.
- Powinien. - Kun zawtórował mu z krótkim śmiechem.
Sicheng obdarował ich obu spojrzeniem pod tytułem "przemoc to nie rozwiązanie", ale darował sobie dodatkowe komentarze.
Gdyby tylko wiedział, jak okropny pomysł pojawił się w głowie Yuty, z pewnością spróbowałby go powstrzymać.
CZYTASZ
Akademik | yuwin
FanfictionYuta kompletnie stracił zmysły, gdy poznał swojego nowego współlokatora. yuwin / collage!au / thriller / 18+ 170720~