#6

2.3K 483 38
                                    

Sicheng zawsze potrzebował przyjaciela i w naprawdę ciężkiej sytuacji odnalazł go w swoim nowym współlokatorze.

Yuta zarzekał się, że nie chce żadnych pieniędzy, kiedy zamawiał kolejną porcję takoyaki, które wyjątkowo zasmakowały Chińczykowi. Z początku siedzieli w milczeniu, zajadając się przysmakami, jednak Sicheng czuł, że to najlepsza pora, żeby wyjaśnić sobie ze starszym parę kwestii. Mimo wszystko niespecjalnie lubił się otwierać, więc nie miał pojęcia od czego zacząć. Raz za razem otwierał i zamykał usta, z których nie wydobył się żaden dźwięk.

- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. - Yuta jakby czytał mu w myślach, kończąc zimną już zupę.

- Ale chcę.

Japończyk skinął głową, nie zamierzając go ponagalać. Jeśli Sicheng planował się przed nim otworzyć, musiał mu dać tyle czasu, ile było niezbędne. Nie przeszkadzałoby mu nawet siedzenie tu do wieczora, póki mógł cieszyć się jego towarzystwem. Pozostawało czerpać z tego dnia jak najwięcej, gdyż podobna sytuacja mogła się nieprędko powtórzyć.

- Nie dostaję pieniędzy z domu. Stypendium jest niewielkie, ledwo starcza na wiązanie końca z końcem. Jak opłacę pokój i rachunek za telefon, to po zrobieniu zakupów zostają tylko marne grosze - westchnął ciężko, zdając sobie sprawę z tego, jak to brzmi.

Nie znosił się użalać, głównie dlatego, że nie chciał być postrzegany jako słaby. Wyrwał się z okropnego miejsca, do którego nie planował wracać, ale przede wszystkim pragnął wreszcie cieszyć się z życia. Iść czasem do kina, do wesołego miasteczka, kupić sobie jakieś modne ubrania. Móc, jak Yuta, raz na jakiś czas zjeść na mieście, nie myśląc o tym, że za wydane pieniadze mógłby zrobić zakupy, z których przeżyłby następne parę dni.

- Gdybyś mi powiedział, że szukasz pracy, może mógłbym ci jakoś pomóc. Mnóstwo osób ode mnie z roku studiuje i pracuje, to naprawdę żaden wstyd. - Chłopak wzruszył ramionami.

Sicheng wyglądał na skrępowanego, wyraźnie zastanawiając się, czy wydusić z siebie coś jeszcze.

- Chciałbym wysyłać matce trochę pieniędzy. Ojciec często wszystko przepija. Nie chcę codziennie zastanawiać się czy przez tego... - Wyraźnie wstrzymał się od przeklnięcia, chociaż równie prawdopodobne było to, że nie zna żadnych nieprzyzwoitych, koreańskich słów. - Że przez niego nie ma co włożyć do ust. Gdybym mógł zabrałbym ją ze sobą...

Yuta zrozumiał, że młodszy musiał mieć naprawdę ciężką sytuację w domu. Przyszło mu nawet do głowy, że może mieć to związek z potrzebą spania we dwoje, chociaż nie śmiałby spytać o to głośno.

- Mój ojciec, od kiedy stracił pracę ciągle pije. Mama mówi, że nie zawsze był taki, ale nie pamiętam, żeby było inaczej. Jak dostałem propozycję wyjechania do Korei na wymianę kazała mi uciekać. - Głos chłopaka załamał się niebezpiecznie, ale tylko chrząknął, żeby przywrócić mu równowagę. - Nie mogę sobie wybaczyć, że ją tam zostawiłem.

Yuta nie potrafił znaleźć żadnej pokrzepiającej odpowiedzi i miał o to do siebie okropny żal. Nigdy nie był dobry w pocieszeniu ludzi, ale tym razem wyjątkowo mu na tym zależało. Chciałby, żeby Sicheng poczuł się lepiej i zrobiłby wszystko, żeby tak się stało.

Na szczęście wyglądało na to, że Chińczyk nie oczekuje od niego żadnych słów wsparcia. Potrzebował najzwyczajniej wyrzucić z siebie wszystko i nie dawał starszemu nawet szans na wejście mu w zdanie.

- Tyle razy jej proponowałem, żeby go zostawiła. Ona nawet nie chce o tym słyszeć. Tak beznadziejnie go kocha, że przestało jej nawet przeszkadzać, jak czasem podnosi na nią rękę. Twierdzi, że to normalne, że facet jest czasem trochę nerwowy. Gdybym mógł sam bym go...

- Jedziesz do domu na święta? - Yuta wszedł mu wreszcie w zdanie, przerywając monolog Chińczyka, czym wyraźnie go zaskoczył.

- N...Nie wiem.

- Powinieneś. Odwiedzisz mamę. Na pewno się ucieszy. Kupimy jej jakieś ładne prezenty.

- Kupimy...?

Yuta uśmiechnął się szeroko. Jego rodzice co miesiąc wysyłali mu sporą sumę pieniędzy, nie chcąc, żeby czegoś mu zabrakło. Do tego pobierał stypendium naukowe za wzorowe wyniki. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby wyświadczył młodszemu niewielką przysługę.

- Myślisz, że twoja mama będzie zła, jeśli przyjedziesz z przyjacielem?

- Myślę, że to naprawdę zły pomysł.

Yuta przewrócił oczyma, zastanawiając się jak ma przekonać młodszego do swojego, w jego mniemaniu, rewelacyjnego pomysłu.

- Wrócimy do tego tematu innym razem. Chodźmy do domu, znam miejsce, w którym podają przepyszne mleczne shaki. To na pewno poprawi ci humor i może wymyślimy razem coś, żeby pomóc twojej mamie.

Sicheng pozwolił sobie na lekki uśmiech, a serce Yuty oszalało ze świadomości, że to jego zasługa.

a/n: Nudzicie się? Wiem, że na razie jest bardzo statycznie, ale Yuta jeszcze Was zaskoczy, I promise.

Akademik | yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz