Sesja zimowa zbliżała się wielkimi krokami, a co z tym idzie natłok nauki skutecznie ochłodził rozpaloną do czerwoności relację Yuty i Sichenga. Każdy z nich w zupełności skupił się na opracowywaniu konspektów, mających pomóc w szybkiej nauce do egzaminów. Ciszę panującą w pokoju przerywał jedynie szelest kartek, skrobanie długopisów i ciche szepty Kuna, który na nowo stał się elementem wyposażenia niewielkiego pomieszczenia. Chłopak intensywnie pomagał młodszemu Chińczykowi w nauce i było to chyba jedynym powodem, dla którego Yuta tolerował jego obecność. Mimo wszystko miał go na oku przez cały czas, chociaż jego obserwacje były wystarczająco dyskretne, żeby żaden z Chińczyków się nie zorientował.
Kun za często dotykał Sichenga. W skromnej opinii Yuty robił to zdecydowanie więcej razy niż było to konieczne, co wzbudzało całkiem uzasadniony niepokój. Musiał jednak powstrzymać się ze swoimi wybuchami zazdrości. Po pierwsze i najważniejsze, nie chciał przeszkadzać młodszemu w nauce. Po drugie, kto chciałby znów wyjść na idiotę? Ciągle tkwił mu w pamięci ten felerny wybuch ze świąt, którego nijak nie potrafił wymazać.
Czy Sicheng dawał mu powody do zazdrości? Oczywiście, że nie. Nawet jeżeli Kun faktycznie wykonywał w jego kierunku jakieś podchody, to dość skutecznie opierał się wszelkim pokusom. A co jeśli hamuje się tylko w jego obecności? W sumie, jakby się tak zastanowić to te długie spojrzenia, które Winko posyłał Kunowi były bardzo podejrzane, wręcz wymowne. W spojrzeniu młodego Chińczyka był jakiś... podziw? Czy ten drań Qian aż tak mu imponował swoją wiedzą? Gdyby tylko znał chiński byłby równie przydatny co ten nieproszony... Co robią jak wychodzą razem do kuchni? Spędzają tam trochę za dużo czasu jak na zwykłe parzenie herbaty. Co jeśli Kun wykorzystuje ten czas, żeby skradać pocałunki z ust jego ukochanego?
Sama myśl o tym sprawiała, że wzbierała w nim fala złości. Szybko potrząsnął głową. Stop. Miał nauczyć się samokontroli. Lepiej, żeby skupił się na... Chorobach układu trawiennego? Kogo to obchodzi, jak ktoś próbuje mu sprzątnąć chłopaka i czuje się przy tym tak bezkarnie, że robi to dosłownie pod jego pieprzonym nosem?
Kaszel Kuna wyprowadzał go z równowagi. Najchętniej uciszyłby go raz na zawsze.
Oblizał spierzchnięte wargi, przerażony okropnymi wizjami podsuwanymi mu przez wyobraźnię i szybko wykonał parę głębokich wdechów, obracając w palcach czerwony ołówek.
Jak kaszlnie jeszcze raz to chyba wbije mu go w krtań. To by rozwiązało jego problem, a patrzenie w puste oczy chłopaka wydawało się nikłą karą, jeśli rozważyć płynące z tego korzysci.
- Yuta - warknął sam na siebie i mocno zagryzł wargę, opierając czoło o otwartą dłoń. Zacisnął palce na własnych włosach czując w ustach metaliczny posmak krwi.
- Hm? Wszystko okej...? - Sicheng oderwał się na chwilę od książek i wstał z łóżka, podchodząc do okupowanego przez Japończyka biurka.
- W porządku. Po prostu nie mogę się skupić - skłamał, przenosząc wzrok z zapisanej w połowie kartki papieru na młodszego chłopaka.
Sicheng zmarszczył lekko brwi i kciukiem starł krew z wargi starszego. Pogładził go po włosach i uśmiechnął się z czułością, która uderzyła prosto w rozedrgane z niepokoju serce Yuty. Znów gdzieś w głębi poczuł obrzydliwy wstyd spowodowany własną, niezdrową zazdrością. Ten piękny człowiek nie był przecież jego własnością, nie powinien zachowywać się tak posesywnie.
- Nie stresuj się tak... Kto jak kto, ale ty z pewnością zdasz wszystko bez problemu. Jesteś najmądrzejszym człowiekiem jakiego znam - oświadczył z tak szczerym uwielbieniem w głosie, że Yuta poczuł się winny przez swoje idiotyczne podejrzenia co do jego szczerości.
- Skoczę na chwilę do kuchni. Przynieść wam coś? - odwzajemnił uśmiech Chińczyka, wsuwając ołówek za ucho.
Krótki pocałunek, który Sicheng złożył na jego ustach, był takim samym zaskoczeniem dla Japończyka, jak dla Kuna, który z niedowierzaniem, szeroko otworzył usta.
Yuta nie potrafił sobie wyobrazić lepszego zapewnienia o uczuciach Chińczyka. Objął go lekko w pasie i przyciągnął do siebie, wtulając się twarzą w szczupły brzuch młodszego. Ten tylko zaśmiał się cicho i pogładził chłopaka po włosach, zupełnie ignorując obecność drugiego Chińczyka.
- Już dobrze? - upewnił się jeszcze.
Yuta skinął głową i wypuścił młodszego z objęć. Wstając od biurka posłał jeszcze Kunowi ostrzegawcze spojrzenie, pilnując, żeby pozostało to niezauważone przez Sichenga.
Nie ulegało wątpliwości, że Chińczyk odwdzieczył mu się dokładnie tym samym.
Hejka, pomyślałam,
że macie ochotę
na jeszcze jeden rozdział. :')
CZYTASZ
Akademik | yuwin
FanfictionYuta kompletnie stracił zmysły, gdy poznał swojego nowego współlokatora. yuwin / collage!au / thriller / 18+ 170720~