Rozdział 5

1.1K 42 2
                                    

Laura lekko zdenerwowana zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, które po chwili otworzył mężczyzna. Na jej twarzy pojawił się mały uśmieszek, a po chwili weszła do środka mieszkania, zaproszona przez Arona.

PoV Aron

Laura weszła do mieszkania po tym jak ją zaprosiłem. Muszę przyznać, że jest niezła, ale w końcu jest bezdomna, takie mnie nie kręcą, nie wiadomo co takiej do głowy przyjdzie.

Chyba będę musiał sprawdzać, czy nic mi nie zniknie.

Wezmę ją na miesiąc, albo dwa, a matce wcisnę jakiś kit, ze sama nie chciała...
Ej, ale nikt nie mówił, że nie mogę się nią zabawić.

Popatrzyłem na nią i jak się okazało stała dalej w tym samym miejscu.

- Chodźmy do salonu, wszystko omówimy.- zaproponowałem, nie będę przecież aż taki chamski, co to, to nie ja.

- Oh, okej. Dziewczyna ściągnęła kurtkę, którą na sobie miała. Dziwie się, że jej nie jest gorąco, w końcu pod nią ma grubą bluzę z kapturem, ale nie wnikam.

- Więc mama powiedziała mi co i jak jednak ja tez mam swoje warunki i właśnie ci je zaproponuje.- odchrząknąłem- po pierwsze żadnych znajomych, po drugie żadnych kradzieży, po trzecie sprzątasz, gotujesz i pierzesz, twój pokój jest tam- wskazałem jej drzwi do pokoju- będę tak łaskawy i nic za niego nie płacisz, co do wypłaty to sądzę, że wystarczy ci 12$ dziennie?.

- Tak, dziękuję, naprawdę, yyy to kiedy mogłabym zacząć.- czy ona jest taka nieśmiała czy niedorozwinięta, czy coś- bo wie pan muszę jeszcze dzisiaj coś załatwić.

- Żaden pan tylko Aron, wprowadzić się możesz już dzisiaj. A i tutaj masz klucze do mieszkania.

- Okej, dzieki, czyli mogę przyjść jeszcze dziś?

- No w sumie tak, ja pracuje tylko od poniedziałku do piątku, więc zaczniesz od początku tygodnia, a i mam nadzieje, że potrafisz gotować Lauro- puściłem jej oczko i poszedłem do kuchni napić się wody.

- Dobrze to ja będę jeszcze dziś.

Dziewczyna wyszła z mieszkania, pozostało mi tylko czekać aż wróci.

PoV Laura

Wyszłam z mieszkania Arona, nie wiem czy powiedzieć mu, że to ja mu pomogłam, boje się jak zareaguje, widać, że nie pała do mnie entuzjazmem, ale jestem naprawdę wdzięczna, że mogę tutaj  pracować.

Może nawet pójdę do szkoły, kto wie.

Teraz idę do urzędu, aby wyrobić dowód, bo tamten "zgubiłam".

Po 20 minutach byłam już na miejscu, wcześniej wykonałam jeszcze zdjęcie z małych oszczędności. W budynku nie było nawet dużego ruchu, dlatego po kolejnych 20 minutach odbierałam już potwierdzenie dowodu. Zostało mi jedynie czekać dwa tygodnie i go odebrać.

Zrobiło się nawet zimno, dlatego zrzuciłam na ramiona kurtkę, którą niosłam w rękach.
Zastanawiam się jak teraz będzie wyglądało moje życie, zmieni się chociaż trochę, czy dalej będę miała pod górkę. Nigdy tego nie zrozumiem, dlaczego akurat mi się to trafiło, ale chyba tak musiało być. Kto wie może teraz byłabym w jakimś obskurnym burdelu między dziwkami i niewolnicami, może byłabym zakopana gdzieś w lesie, albo żyłabym szczęśliwa i wiodła normalne życie. Nigdy się tego nie dowiem i chyba nie chciałabym.

Pokrążyłam jeszcze przez chwile po Londynie i postanowiłam wrócić do mieszkania Arona, bo może się martwić, ale szczerze to w to wątpię, mam tylko nadzieje, że sprostam jego oczekiwaniom i trochę u niego popracuję, bo nie zaprzeczę kasa się przyda, może nawet wynajmę jakieś mieszkanko.

W tymczasowym domu, chociaż miałam ich kilka w sumie nawet kilkanaście, mniejsza, w domu byłam o... nawet niewiem której godzinie, bo nie mam zegarka ani telefonu. Odkluczyłam drzwi i cicho weszłam do mieszkania, ściągnęłam kurkę i buty i udałam się do kuchni w celu napicia się wody, nawet tutaj różni się smakiem, od tej której piłam na codzień. 

Wymyłam szklankę i odłożyłam na miejsce. Już miałam odchodzić do pokoju, kiedy w przejściu stanął Aron i z uniesioną brwią.

- A co ja mówiłem o późnym wracaniu do domu?-cicho się zaśmiał.

- No nie wiem, chyba nic.- odpowiedziałam cicho, bo nie pamiętałam, czy tak naprawdę coś mi mówił, a poza tym jego obecność mnie peszyła.

- No to po czwarte wracamy przed 24. -Powiedział i odszedł. -A  i łazienka na prawo od twojego pokoju, ręczniki w szafie koło prysznica na dolnej półce, żel jest pod prysznicem. - krzyknął z głębi swojej sypialni i zamknął drzwi.

Tyle go widziałam.

Więc jak powiedział Aron tak zrobiłam. Wymyłam się, wytarłam w ręcznik. Jednak zdałam sobie sprawę, że nie mam żadnych ubrań, tylko te, które dostałam w ośrodku.

Gdy miałam wychodzić zobaczyłam, że na koszu do prania poukładane są jakieś  ubrania, a na nich karteczka Wiedziałam, że nie masz ze sobą żadnych ubrań, dlatego pozwoliłam sobie zakupić ci pare. Mam nadzieje, że będą pasowały. Lucy.

O boziu jaka ta kobieta jest kochana, nigdy nie powiedziałabym że takie troskliwe osoby jeszcze istnieją. Nikt nigdy tak mi nie pomógł przez 19 lat, co pani Lucy w ciągu jednego dnia.

Ona jest jak Anioł.

Szybko włożyłam na siebie koszulę nocną, a resztę ubrań wzięłam ze sobą,  aby włożyć je do szafy w pokoju. Na drzwiach do niego zobaczyłam żółtą samoprzylepną karteczkę z napisem Pobudka o 8:00, najpóźniej o 8:30, ale o 9:00 chcę śniadanie, najlepiej jajecznicę ze szczypiorkiem. Aron

No to nieźle, wymagania jak baba w ciąży, ale okej za to mi płacą. Nie narzekam.

Weszłam do pokoju i nawet go nie oglądając odłożyłam ubrania na miejsce, nastawiłam budzik na 7:30 i położyłam się spać wykończona.

Witaj nowe życie. Oby lepsze życie.

❕❕❕

Jak obiecałam, tak wstawiam nowy rozdział. Kiedy następny- nie wiem, może jutro, albo pojutrze.

Miłego czytania 😉😍

ALONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz