Rozdział 17

876 38 0
                                    

PoV Laura

Chyba zareagowałam zbyt ostro, ale to wszystko się tak we mnie skumulowało, że musiałam się wykrzyczeć. Padło na niego.

Ja już po prostu nie mam sił, żeby to dalej ciągnąć.

Jutro mam kolejną wizytę u lekarza. Ciekawe czego nowego się dowiem. Może, że zostało mi kilka miesięcy życia, albo nie, tygodni. Lepiej brzmi. Tak dramatycznie.

Usiadłam na pobliskiej ławeczce i z nudów zaczęłam obserwować ludzi. Pozornie mogło by się wydawać, że nie mają problemów, ale każdy z nich skrywał jakąś tajemnice. Za każdym z nich ciągnęła się jakaś historia, a może nawet mroczna przeszłość, kto wie? Siedziałam dopóki z nieba nie zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Wszyscy w pośpiechu zaczęli uciekać. Niektórzy rozkładali parasole, inni zakładali kaptury i czapki, czy próbowali choć w pewien sposób zapobiec przedostaniu się kropelek wody na ubranie, twarz i włosy.

A ja?

Ja w dalszym ciągu siedziałam na ławeczce, dalej obserwując ludzi. Kochałam deszcz. Ta woda. Ona była czysta. Pod każdym pozorem. Czystsza od wszystkiego. Nawet ludzkich dusz.

Chyba się z powołaniem pomyliłam.

- Laura? Dlaczego tutaj siedzisz, jesteś cała przemoczona!

- O cześć, yyy—zająkałam się.

- Paul—odpowiedział.

- No wiedziałam przecież—zaśmiałam się— Cześć Paul.

- Co ty tutaj robisz na tym deszczu— zapytał i usiadł obok mnie, podtrzymując nad naszymi głowami parasol.

- A tak sobie siedzę i analizuję, a co?

- Nie nic, tylko Aron się o ciebie martwił—zaczął niepewnie— dzwonił do mnie.

- Dzwonił do kumpla z taką błahą sprawą—prychnęłam— nie musi wszystkim rozpowiadać o mojej chorobie.

- Zrozum, że on—zaczął, ale mu przerwałam.

- Że on ma wyrzuty sumienia, bo nazwał mnie suką? Przecież mi to lata. Byłam już dziwką, suką i chuj wie czym, ale wiesz jak to zabolało, gdy powiedziała ci to osoba, która zna cie niecały tydzień?

- Ja—zaczął
- Nie, nie wiesz!—krzyknęłam—wy wszyscy nic nie wiecie. Nigdy nie zostałeś—rozpłakałam się, na szczęście nie widział łez—muszę już iść. Dzieki za troskę, obejdzie się, cześć— gwałtownie wstałam. Poczułam jak z nosa leci mi krew. Później poszło już z górki, chyba pierwszy raz w życiu, wymioty do pobliskiego kosza na śmieci i ciemność.

To już ten stan, gdzie dusza żegna się z ciałem i idzie na sąd ostateczny?

Ciemność. Wszędzie ciemność.

💗💗💗

Cześć,
Wstawiam rozdział.
Możliwe, że następny będzie wieczorem albo jutro.
Miłej niedzieli❤️

ALONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz