Rozdział 6

1.1K 38 1
                                    

PoV Laura

Już o 7:30 zadzwonił budzik, pierwszy raz od dłuższego czasu się wyspałam.

Mozolnie wstałam z łóżka i przebrałam się w ubrania od pani Laury. W łazience wymyłam zęby i rozczesałam włosy, które związałam w kucyk. Było już dobre kilkanaście minut po ósmej, dlatego zabrałam się za przygotowywanie śniadania dla Arona.

Wszystko było już gotowe za pięć dziewiąta, więc postawiłam posiłek na wysepce w kuchni, dokończyłam swoją herbatę i postanowiłam posprzątać trochę u siebie w pokoju. Poukładać ubrania, pościelić łóżko i wymyć okna, bo już praktycznie nic przez nie nie widać. Takim oto sposobem w ciągu półtorej godziny mój pokój był wyglancowany na błysk.

Skoro prace zaczynam dopiero od poniedziałku, czyli jutra, to postanowiłam pójść odwiedzić Laurę w ośrodku.

Poszłam do Arona, aby go poinformować, że wychodzę. Naprawdę czasami czuje się w tym domu jak w klatce, ale nie chce wychodzić na niewdzięcznicę, dlatego nic nie mówię.

- Yhm— odchrząknęłam, a on podniósł na mnie swój wzrok z nad laptopa— Skoro prace zaczynam jutro, to mogę dzisiaj gdzieś wyjść?

- No nie wiem, nie wiem – i tak kurwa wiem, że udajesz, ugh, powiedziałam do siebie w myślach— Jeżeli wymyjesz naczynia po śniadaniu i zrobisz mi kawę to tak, możesz wyjść—powiedział z fałszywym uśmiechem.

- Dobra, dzięki, coś jeszcze?

- Tak, mogłabyś mi dać te karmelowe ciasteczka z kawałkami czekolady, a i jeszcze landrynki—no taa a w pysk chcesz, pomyślałam.

- Okej, tu masz ciasteczka, landrynki i kawę— położyłam mu wszystko na stoliku w salonie — to ja wychodzę, cześć.

- Taa, cześć, pamiętaj o godzinie powrotnej — krzyknął jeszcze z głębi mieszkania, gdy już zamykałam za sobą drzwi.

PoV Aron

Gdy przyszedłem do kuchni śniadanie, było już gotowe, zdziwiłem się, że dziewczyna mi je zrobiła, bo szczerze powiedziawszy sądziłem, że mi się sprzeciwi i powie, że zaczyna prace jutro i nie będzie mi przygotowywała żadnych posiłków, a tu proszę miła niespodzianka.

Muszę przyznać, że kuchnia mojej matki ma konkurencję, odłożyłem talerz do zlewu i zdziwiłem się, że znajdował się w nim tylko kubek, jak mniemam po herbacie, nie wnikam.

Udałem się do salonu, bo jutro ma pojawić się bardzo ważny inwestor w mojej firmie, dlatego muszę się dokładnie przygotować, aby zaprezentować ją z jak najlepszej strony.

Gdy pisałem ostatnie zdanie w papierach, usłyszałem chrząknięcie, podniosłem wzrok na chudą blondynę. Ta pytała mnie, czy może wyjść, jakbym był jej ojcem albo panem, ale nie powiem, że mi się to nie podoba, bo bym zaprzeczył.

Przypomniałem jej tylko, o której ma być w mieszkaniu i dokończyłem wypełniać dokumenty, ale w między czasie zjadłem wszystkie karmelowe ciasteczka z kawałkami czekolady. One są... kurwa są zajebiste.

Wypiłem kawę, która nawiasem mówiąc też była niczego sobie i zjadłem pare landrynek.

Tak minął mi czas, aż do wieczora. Zrobił bym więcej, gdyby na moim wyswietlaczu nie pokazała się twarz mojego przyjaciela.

Oho zaczyna się.

- Co jest stary? — zapytałem na wstępie.

- Jak to co jest? Impreza jest. Wpadaj do Matta, niezłe laseczki i dobry alko — zaśmiał się, a ja w jego głosie wyczuwałem, że jest nieźle wstawiony.

- Nie wiem chyba dzisiaj nie dam rady, jutro muszę być w dobrej formie w firmie, bo przyjeżdża ten inwestor — powiedziałem zgodnie z prawdą.

- No nie daj się prosić, stary, przyjacielowi odmówisz?—wybełkotał.

- No dobra daj mi pół godziny i będę — odpowiedziałem z niechęcią.

- I to rozumiem, Aronku — zaśmiał się i rozłączył.

Co ja z nim mam...

Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w odpowiednie ubrania. Szybko zgarnąłem jeszcze portfel, telefon i kluczyki od auta, bo nie mam zamiaru pić tak dużo, max dwa piwa.

Zakluczyłem mieszkanie i z piskiem opon odjechałem.
Szykuje się niezła impreza bezalkoholowa.

😐😐😐
Jak obiecałam, tak wstawiam, ale wiem, rozdział do dupy😕
Jakoś brak weny mi doskwiera.
Trzymajcie się miski😘

ALONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz