**Perspektywa Liz**
Obudziłam się, ale nie chciałam otwierać oczu...
Pamiętam wszystko co się działo w lesie i po prostu boję się ich otwierać.
Boję się gdzie jestem pewnie w jakimś lochu... Chociaż gdy tak pomyślę to w lochu raczej byłoby zimno i nie miałabym..koca?!(Kol) Wiem, że nie śpisz.
Ok teraz nie mam już wyjścia muszę otworzyć oczy.
(L) Skąd?
(Kol) Intuicja słonko.
Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś dużo gorszego. Krat, łańcuchów, narzędzi tortur.
A tymczasem leżę sobie w jakimś całkiem ładnym pokoju do tego jestem w łóżku i to nawet nie takim z gwoźdźi tylko takim normalnym.
Nie żebym narzekała.(L) Czemu mnie porwałeś...
(Kol) Przecież wiesz czemu,
dla zemsty.(L) Słuchaj Kol, nawet nie masz pojęcia jak bardzo ci współczuje zwłaszcza po tym jak pokazałeś mi swoje wspomnienia....
Ale w większości razy kiedy rodzina ciebie krzywdziła mnie nie było nawet na świecie.(Kol) Achh... A podobno jesteś inteligentna.
Zrozum, że nie obchodzi mnie to.
Teraz jesteś dla nich ważna i w ten sposób mogę im grać na nerwach.
A zależy mi na tym zwłaszcza po akcji z kradzieżą trumny.(L) Ale skoro nienawidzisz rodzeństwa to po co ci było ciało Elijah?
(Kol) Dzięki niemu i jego życiowej energii Davina mogła czerpać więcej mocy i skończyć wreszcie coś nad czym ja pracowałem 100 lat temu.
Coś co musiałem porzucić przez zasztyletowanie mnie na ponad 90 lat, a potem przez moją śmierć!
Odpowiedział już najwidoczniej wytrącony z równowagi.(L) Jakim cudem wróciłeś? - spytałam cicho.
(Kol) Wskrzesiła mnie i mojego brata Finna matka w ciele czarowników. Ten chłopak, który gadał z Daviną pod sklepem z płytami, pamiętasz?
Pokiwałam tylko twierdząco głową.
(Kol) To byłem ja. Zrobiła to abyśmy pomogli jej wykończyć reszte rodzeństwa. Nie zaprzeczę kusząca propozycja, na którą się zgodziliśmy.
Ale moja umowa z Esther nie trwała długo. Zaczęła wydawać rozkazy, a widzisz kochanie. - powiedział podnosząc mój podbródek w ten sposób, że chcąc nie chcąc musiałam patrzyć mu w oczy.
Ja bardzo nie lubię jak ktoś próbuje mną rządzić. - dodał.
Więc wtedy wyjechałem i pewnie żyłbym tak sobie jako czarownik tam gdzie byłem, gdyby nie wydarzenia z pewnego dnia kiedy po prostu umarłem... od tak mogłoby się wydawać, że bez powodu.Spojrzałam na niego pytająco.
(Kol) Dopiero kiedy byłem po drugiej stronie poznałem przyczynę swojej śmierci. Otóż okazało się, że TY i moje wspaniałe rodzeństwo zmieniło Esther w wampira dzięki czemu utraciła moc, a jej zaklęcia przestały działać! A ja znowu byłem taki pusty i martwy...
Nie masz nawet pojęcia jak to jest.
Widzisz wszystko i wszystkich, ale nikt nie widzi ciebie... Bardziej samotnym niż po Drugiej Stronie się nie da być.
I pewnego dnia wskrzesiła mnie Davina. Z początku było mi trochę głupio, dlatego że matka kiedyś kazała mi ją w końcu podrywać dla jej "celów" chociaż w sumie i tak nie trwało to długo bo jak już mówiłem dość szybko wyjechałem.
Okazało się, że mamy wspólny cel.
Najpierw wskrzesiła Mikaela aby zabił Klausa, a potem mnie na wypadek gdyby Mikael nie dał rady...
Jakimś sposobem ta młoda wiedźma dowiedziała się o tym, że szykowałem broń, która uśpi nawet Klausa i chciała żebym pomógł jej to skończyć
Po to do niej między innymi wtedy przyszedłem kiedy nakryłem ich na kradzieży trumny. - powiedział jakby zamyślony, ale po chwili gwałtownie wstał ze swojego miejsca przez co się przestraszyłam.(Kol) Ok ty już znasz przyczynę mojego zachowania, teraz ty mów czemu robisz to co robisz.
(L) Nie wiem o co ci teraz chodzi...
(Kol) Dlaczego zadajesz się z moimi braćmi? Siostrą? O albo na przykład tą lalą, z którą Klaus ma dziecko?
Oświeć mnie bo naprawdę nie wiem kto dobrowolnie chciałby się zadawać z nimi - powiedział teatralnie przewracając oczami.(L) Bo zaznałam u nich więcej miłości i ciepła niż u kogokolwiek w całym moim życiu. - wyszeptałam.
Zanim tu przyjechałam i ich poznałam nie miałam nikogo...
Odpowiedziałam na jego pytanie i pod wpływem tych wszystkich emocji rozpłakałam się.Po moich słowach dłuższą chwilę spędziliśmy w ciszy aż stała się rzecz, której w tym momencie absolutnie bym się nie spodziewała... On mnie przytulił...
No tak pewnie zajrzał do mojej głowy i widział co się działo w moim życiu przed przyjazdem tutaj.
Niby mnie porwał i prawie udusił, ale o dziwo czuję się bezpiecznie jak mnie przytula...
Teraz to już z pewnością zbyt dużo emocji. Siedzieliśmy tak przez chwilę, aż w końcu zasnęłam.
YOU ARE READING
Maybe there is a God after all... Rodzeństwo Mikaelson ✔ ZAKOŃCZONE
FanfictionHistoria 18 letniej Liz Chadwick, która wplątała się w nadprzyrodzone problemy pierwotnej rodziny Mikaelson oraz całego Nowego Orleanu. Jak potoczą się losy bohaterów kiedy w najmniej odpowiednim momencie wrócą do nich echa przeszłości?