#8 Zemsta

635 48 6
                                    

Po kłótni z Daviną było mi przykro.
Szłam smutna ciemną ulicą myśląc nad tym wszystkim...
Wszyscy mówią, że Klaus jest zły, ale ja wiem. W nim jest dobro. Widziałam to kiedy miał na rękach swoją córeczkę. Nie jest tak zły jak wszyscy myślą.
Z zamyślenia brutalnie wyrwało mnie wpadnięcie na kogoś.
Ta osoba to bardzo ładna, szczupła szatynka o kręconych włosach.

- Uważaj jak chodzisz!
Warknęła niemiło.

- Przepraszam nie widziałam pani
Powiedziałam zawstydzona.

- No ok, możesz mi się zrekompensować.  Wiesz gdzie znajdę Elizabeth Chadwick?

W tej chwili dosłownie oczy wyszły mi z orbit. Czego ta kobieta może ode mnie chcieć? Nie przypominam sobie żebym ją znała, pierwszy raz widzę ją na oczy.
Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Zależy kto pyta..
Bardziej idiotycznie chyba nie mogłam odpowiedzieć, skarciłam się w myślach.

- Aha, czyli to ty
Powiedziała unosząc do góry jedną brew.

Przełknęłam głośno ślinę.
Ta kobieta miała w sobie coś takiego...Mrocznego.
Bałam się jej.
Po chwili poczułam niewładze w nogach i zemdlałam...







Obudziłam się w jakimś szarym pokoju cała obolała.
Nie wiedziałam co się dzieje.
Wtedy do pomieszczenia weszła ta kobieta.
Nie miałam pomysłu co robić więc zaczęłam krzyczeć.

- Kim ty do cholery jesteś?!
Czemu mnie porwałaś i po co mnie szukałaś ja cie nawet nie znam!

- Szczerze mówiąc jestem zawiedziona. Nikt z Mikaelsonów nie wspominał o mnie?

- Nie.
Rzuciłam, starając się o najbardziej chamski ton na jaki mnie stać.

- No cóż w takim razie..
Jestem Katherine Pierce.
Niedobitek, którego ten plugawy mieszaniec ścigał przez 500 lat.

- A ja tu jestem ponieważ?

- Doszły mnie słuchy, że jesteś jedną z naprawdę niewielu osób na których Klausowi zależy.
Mszcząc się na tobie, zamszczę się na nim.

- Nie zemścisz bo nie jestem nikim ważnym dla niego.
Jesteśmy tylko znajomymi.

- Wiem kiedy na komuś mu zależy.
W innym przypadku byłabyś złotko martwa już bardzo, bardzo dawno temu.
Powiedziała uśmiechając się sarkastycznie.

- I co ty niby zrobisz.

- A no tak już ci mówię.
Wyjęła z kieszeni telefon, gdy tak się przyjrzałam spostrzegłam, że to przecież mój telefon!
Coś w nim robiła i po chwili zaczęła z kimś rozmawiać dając rozmowę na głośnomówiący.

- Tak?
Usłyszałam głos Klausa.

- Zgadnij kto?
Zaczęła Katherine śmiejąc się podle.

- Katherine...
Powiedział wyraźnie wściekły.

- Bingo!
A więc tak masz 20 minut żeby przyjść do starego bunkra pod Jackson Square.
Jeśli nie przyjdziesz zabiję twoją drogą przyjaciółeczkę Liz.

- Zabiję cię!!!! Będe się kąpał w basenie z twojej krwi!!!

- Tik tak tik tak, czas ci ucieka.
Powiedziała i rozłączyła się.

- No to teraz zacznie się zabawa!
Widać, że sprawianie bólu i manipulacja innymi to jej żywioł...




Po 10 minutach przyszedł Klaus wyraźnie zdenerwowany.

- Jestem, a teraz puszczaj ją!

- Nie.
Odpowiedziała śmiało Pierce.

- Przyszedłem to po co ci ona?

- Widzisz, fizycznie nie jestem w stanie skrzywdzić ciebie...
Ale psychicznie to co innego.
Troszczysz się o nią.
Początkowo chciałam żebyś patrzył jak umiera.
Natomiast teraz...
Mam lepszy pomysł.

W tym momencie Katherine szybko przegryzła swój nadgarstek i siłą wepchnęła mi go do ust.
Potem poczułam ból i zasnęłam...

Maybe there is a God after all...  Rodzeństwo Mikaelson ✔ ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now