Po kłótni z Daviną było mi przykro.
Szłam smutna ciemną ulicą myśląc nad tym wszystkim...
Wszyscy mówią, że Klaus jest zły, ale ja wiem. W nim jest dobro. Widziałam to kiedy miał na rękach swoją córeczkę. Nie jest tak zły jak wszyscy myślą.
Z zamyślenia brutalnie wyrwało mnie wpadnięcie na kogoś.
Ta osoba to bardzo ładna, szczupła szatynka o kręconych włosach.- Uważaj jak chodzisz!
Warknęła niemiło.- Przepraszam nie widziałam pani
Powiedziałam zawstydzona.- No ok, możesz mi się zrekompensować. Wiesz gdzie znajdę Elizabeth Chadwick?
W tej chwili dosłownie oczy wyszły mi z orbit. Czego ta kobieta może ode mnie chcieć? Nie przypominam sobie żebym ją znała, pierwszy raz widzę ją na oczy.
Nie wiedziałam co powiedzieć.- Zależy kto pyta..
Bardziej idiotycznie chyba nie mogłam odpowiedzieć, skarciłam się w myślach.- Aha, czyli to ty
Powiedziała unosząc do góry jedną brew.Przełknęłam głośno ślinę.
Ta kobieta miała w sobie coś takiego...Mrocznego.
Bałam się jej.
Po chwili poczułam niewładze w nogach i zemdlałam...Obudziłam się w jakimś szarym pokoju cała obolała.
Nie wiedziałam co się dzieje.
Wtedy do pomieszczenia weszła ta kobieta.
Nie miałam pomysłu co robić więc zaczęłam krzyczeć.- Kim ty do cholery jesteś?!
Czemu mnie porwałaś i po co mnie szukałaś ja cie nawet nie znam!- Szczerze mówiąc jestem zawiedziona. Nikt z Mikaelsonów nie wspominał o mnie?
- Nie.
Rzuciłam, starając się o najbardziej chamski ton na jaki mnie stać.- No cóż w takim razie..
Jestem Katherine Pierce.
Niedobitek, którego ten plugawy mieszaniec ścigał przez 500 lat.- A ja tu jestem ponieważ?
- Doszły mnie słuchy, że jesteś jedną z naprawdę niewielu osób na których Klausowi zależy.
Mszcząc się na tobie, zamszczę się na nim.- Nie zemścisz bo nie jestem nikim ważnym dla niego.
Jesteśmy tylko znajomymi.- Wiem kiedy na komuś mu zależy.
W innym przypadku byłabyś złotko martwa już bardzo, bardzo dawno temu.
Powiedziała uśmiechając się sarkastycznie.- I co ty niby zrobisz.
- A no tak już ci mówię.
Wyjęła z kieszeni telefon, gdy tak się przyjrzałam spostrzegłam, że to przecież mój telefon!
Coś w nim robiła i po chwili zaczęła z kimś rozmawiać dając rozmowę na głośnomówiący.- Tak?
Usłyszałam głos Klausa.- Zgadnij kto?
Zaczęła Katherine śmiejąc się podle.- Katherine...
Powiedział wyraźnie wściekły.- Bingo!
A więc tak masz 20 minut żeby przyjść do starego bunkra pod Jackson Square.
Jeśli nie przyjdziesz zabiję twoją drogą przyjaciółeczkę Liz.- Zabiję cię!!!! Będe się kąpał w basenie z twojej krwi!!!
- Tik tak tik tak, czas ci ucieka.
Powiedziała i rozłączyła się.- No to teraz zacznie się zabawa!
Widać, że sprawianie bólu i manipulacja innymi to jej żywioł...Po 10 minutach przyszedł Klaus wyraźnie zdenerwowany.
- Jestem, a teraz puszczaj ją!
- Nie.
Odpowiedziała śmiało Pierce.- Przyszedłem to po co ci ona?
- Widzisz, fizycznie nie jestem w stanie skrzywdzić ciebie...
Ale psychicznie to co innego.
Troszczysz się o nią.
Początkowo chciałam żebyś patrzył jak umiera.
Natomiast teraz...
Mam lepszy pomysł.W tym momencie Katherine szybko przegryzła swój nadgarstek i siłą wepchnęła mi go do ust.
Potem poczułam ból i zasnęłam...
YOU ARE READING
Maybe there is a God after all... Rodzeństwo Mikaelson ✔ ZAKOŃCZONE
Fiksi PenggemarHistoria 18 letniej Liz Chadwick, która wplątała się w nadprzyrodzone problemy pierwotnej rodziny Mikaelson oraz całego Nowego Orleanu. Jak potoczą się losy bohaterów kiedy w najmniej odpowiednim momencie wrócą do nich echa przeszłości?