Po wyjściu Klausa i dziewczyn czułam tak wielką pustkę... Momentalnie wybuchłam płaczem.
Tego było za dużo, wiedziałam że Kol ma rację naprawdę nie zachowywali się w stosunku niego jak przystoi na rodzinę, ale to nie była moja sprawa!
Gdybym się nie wtrącała teraz byłabym z nimi! Ja nie mogę...
Zamknęła oczy muszę to wyłączyć bo tego jest po prostu za dużo.Niestety nie zdążyłam bo ten cholerny natręt zaczął mnie szarpać za ramiona.
(Kol) Liz! Liz! Wiem co chcesz zrobić i błagam nie rób tego!
(L) Bo co?! Wtedy będzie mi lepiej nie będe czuła nic! To jedyne wyjście dla mnie!
(Kol) Wcale nie! Słuchaj mam 1000 lat i wciągu tego czasu miałem setki razy wyłączone człowieczeństwo i uwierz mi, że nie warto...
(L) To co ja mam robić?
Spytałam szlochając.(Kol) Obiecuję, że ci pomogę.
Nie przejmuj się nimi, damy sobie radę razem.Nie powinnam, ale postanowiłam mu zaufać, jakby nie patrzeć został mi tylko on...
**Dom Mikaelsonów**
(K) Freya po drodze znalazłem brakujący składnik.
Zaczynaj zaklęcie. - zaczął jak gdyby nigdy nic Klaus.(F) Na prawdę przez coś takiego nie chcesz już znać dziewczyny, która tyle zrobiła dla tej rodziny?
(K) Freya powiedziałem zaczynaj zaklęcie! - krzyknął
(F) Popełniasz błąd i będziesz żałował, ale to już nie będzie moja sprawa, ja się od niej nie zamierzam odwrócić.
A teraz wyjmij ten sztylet z niego bo dopóki go ma nie mogę zacząć.
I zawołaj resztę.Po chwili wszyscy byli już przy trumnie Elijah, Freya zaczynała odmawiać zaklęcie w międzyczasie nożem wycinając znak, który symbolizuje klątwe.
Kiedy skończyła pozostawało już tylko czekać aż Elijah się wybudzi.
Wszyscy niecierpliwili się, ale najbardziej Freya w końcu Elijah był zasztyletowany tyle czasu, że nie ma pojęcia o tym, że ma "nową siostrę".
Po około godzinie usłyszeli odgłos podnoszącego się Elijah i od razu wszyscy do niego podbiegli.(R) Elijah nareszcie! - Rebekah szybko przytuliła brata.
Klaus uśmiechając się rzucił mu torebkę z krwią.
(K) Witamy z powrotem wśród żywych braciszku.
(E) Dziękuje Niklaus.
Ile byłe nieprzytomny?(R) Emm no... Tylko kilka miesięcy.
(E) No cóż mogło być dużo gorzej, to nie tak wiele.
Po przywitaniu się już z Hayley, Rebeką i Klausem przyszedł w końcu czas na Freyę.
(E) A ty jesteś? - zapytał.
(F) Freya. - odpowiedziała niepewnie
Po czym Elijah pocałował jej dłoń jak na gentlemana przystało.(K) No właśnie Elijah to jest jak już wiesz Freya.
Ale wyobraź sobie, że to jest TA Freya.(E) Nie może być...
(R) Też tak na początku myśleliśmy.
(E) Jak?
(F) No cóż a więc lecimy z historią od początku...
Zaczęła wzdychając.**Godzinę później**
(E) Nie mam słów na matkę, że kłamała nawet w takiej sprawie.
Ale cieszę się, że jesteś Freya.
Powiedział na co ta posłała mu wdzięczny uśmiech.(E) A tak w ogóle gdzie jest Elizabeth?
Myślałem, że wszyscy będziecie kiedy już się wybudzę.(K) Pewnie knuje z Kolem przeciwko mnie. - odpowiedział sakrastycznie.
(E) Z Kolem!?
Nie myślałem, że ominie mnie aż tyle...(K) Niestety, wrócił z martwych nawet razem z Daviną przetrzymywali przez jakiś czas twoje ciało, a no i zabiłem Mikaela...znowu.
(R) Ona wcale nie knuje, Nik nie przesadzaj...
(K) Broniła człowieka, który ją porwał i wybrała go zamiast nas!
(R) Myślałam trochę o tym i spójrz Klaus, ona widziała wspomnienia Kola... jak sobie teraz wszystko przypomnę to zawsze albo robił jako piąte koło u wozu, albo leżał zasztyletowany w trumnie albo był martwy...
(K) Wszystkich was sztyletowałem tylko on robi z siebie męczennika!
Jeśli tak to bez łaski radziliśmy sobie zawsze bez niego i wciąż będziemy sobie radzić.(F) A co z Liz?
(K) Dokonała wyboru...
I koniec tego tematu! - zarządził.**Perspektywa Liz**
Gadaliśmy z Kolem już nawet nie wiem ile pewnie przyjnajmniej z 2 godziny. Muszę przyznać, trochę mi lepiej.
(Kol) Odpowiedz mi tak szczerze, dlaczego wstawiłaś się za mną?
(L) Echh... Kiedy wpuściłeś mnie do twojej głowy nie widziałam tylko tego co chciałeś mi pokazać... Widziałam więcej. Widziałam, że nigdy tak naprawdę nawet przez 1000 lat twojego długiego życia nie zaznałeś spokoju ani miłości.
Zrobiło mi się ciebie żal...
I widziałam też niektóre twoje ofiary.
Ale wiem, że to wszystko co się stało wpłynęło na to, że robiłeś wszystko to co robiłeś. Często sam się też kreujesz na takiego, ale ja widzę... Ty nie jesteś zły.(Kol) To niesamowite... - szepnął
Pomimo tego wszystkiego co widziałaś i tego co ci zrobiłem ty nadal we mnie wierzysz.(L) Wiesz często jest tak, że sami w siebie nie wierzymy i wtedy jedyne co może nam pomóc to żeby ktoś w nas uwierzył.
YOU ARE READING
Maybe there is a God after all... Rodzeństwo Mikaelson ✔ ZAKOŃCZONE
FanfictionHistoria 18 letniej Liz Chadwick, która wplątała się w nadprzyrodzone problemy pierwotnej rodziny Mikaelson oraz całego Nowego Orleanu. Jak potoczą się losy bohaterów kiedy w najmniej odpowiednim momencie wrócą do nich echa przeszłości?