Zakupy (part 2)

258 46 30
                                    

Szósty dzień czekania. Czwartek. Sherlock niespokojnie poruszył się na krześle i podciągnął kolana pod brodę, kołysząc się powoli w przód i w tył. Nie mógł się już doczekać następnego dnia, spotkania z Johnem. Ten jakże niepozorny chłopiec tak bardzo go zaintrygował... To było dla niego bardzo dziwne.
Opracowując w myślach najszybszą drogę do alejki z herbatą, czuł niesamowitą ekscytację. W pewnym momencie za mocno odchylił się do tyłu i tym samym przeważył krzesło, które z hukiem rąbnęło o podłogę, wstrząsając małym Holmesem. Znieruchomiał on na chwilę, mrugając oczami. Nie był do końca pewien, czemu krzesło się przewróciło. Znaczy się, wiedział, że odchylił się za mocno i stracił równowagę, ale dlaczego? Nigdy jeszcze nic podobnego mu się nie zdarzyło.
Z westchnięciem podniósł się z ziemi i postawił krzesło z powrotem, po czym usiadł na nim i zaczął rozcierać tył głowy. Czuł się dziwnie otępiały, ospały, spowolniony. Co prawda nie spał dziś zbyt długo, ale do tej pory nie sądził, że może to mieć aż tak duże znaczenie.
Po chwili do tych trzech odczuć dołączyło jeszcze jedno. Głód.
Ziewnął potężnie i postanowił ten jeden raz posłuchać swojego brzucha, a nie mózgu. Nie zastanawiał się zbyt długo, po prostu poczłapał po schodach na dół, wszedł do kuchni i z impetem otworzył lodówkę.
Po czym przerażony stwierdził, że jest pełna. Teoretycznie powinien był się cieszyć, bo miał w czym wybierać pod względem swojego posiłku, ale pełna lodówka oznaczała, że jutro nie pójdą na zakupy.
A on nie zobaczy Johna.
W panice złapał jedyny karton mleka i - upewniając się wcześniej, że nikt nie patrzy - wylał całą jego zawartość do zlewu, po czym upchnął opakowanie na dnie reklamówki na frakcję suchą wiszącej z boku kuchenki. Wiedział jednak, że mleko to za mało; po taki zakup mama może wysłać Mycrofta do pobliskiego spożywczaka, ale na pewno nie pójdą całą trójką do supermarketu.
W rezultacie rozbił do zlewu jeszcze kilka jajek, których skorupki upchnął w koszu na śmieci, wyrzucił sałatę, uprzednio dla niepoznaki zalewając ją coca-colą, po czym pozbył się sera żółtego. Po trwającym równych dziesięć minut szorowaniu zlewu z resztek żółtek, złapał w ręce ostatnie zapasy ulubionych ciastek brata, zawinął je w swój szlafrok i pobiegł na górę, do siebie, dziękując bogu, że jest wieczór, a Myc o tej porze rzadko wychodzi ze swojej "smoczej jamy", jak nazywał Sherlock pokój brata.
Zamknąwszy za sobą ciężkie drzwi, z ulgą i dumnym uśmieszkiem na ustach rzucił się na łóżko.
Jutro zobaczę Johna - powtarzał sobie w myślach, kończąc ostatnią w domu paczkę ciastek z kremem.
A potem nagle usnął.
* * *
Następnego dnia rano obudził go naburmuszony Mycroft.
- Wstawaj, Sherlock - warknął. - Idziemy do sklepu.
Na te słowa brunet poderwał się jak oparzony i usłyszał cichy trzask, podobny do tego, jaki wydaje nagle naciśnięte, plastikowe opakowanie. Sięgnął za siebie i przyjrzał się sprawcy "hałasu".
Starszy Holmes zrobił się czerwony, widząc jak jego braciszek przygląda się ospale pogiętemu opakowaniu po ciastkach, których dziś rano tak gorączkowo (i bezskutecznie) szukał.
Po krótkiej, ostrej, głośnej i dość bardzo obraźliwej wymianie zdań między chłopcami, Sherlock wypchnął brata z pokoju i trzasnął za nim drzwiami, po czym zaczął się szybko ubierać.
Kilka minut później wszyscy siedzieli już w samochodzie.
* * *
Gdy rodzina Holmesów wysiadła pod supermarketem, Sherlock nie czekał ani chwili. Pobiegł do sklepu z prędkością małej torpedy, ale zatrzymał się tuż przed rozsuwanymi drzwiami, bo te, jak na złość, pomimo jego dosyć dużego wzrostu nie chciały się otworzyć. Gdy w końcu mama z bratem podeszli do niego, postanowił szybko i jasno przedstawić sprawę.
- Będę w alejce z herbatą - rzucił tylko, po czym odnalazł w pamięci najszybszą trasę do wyżej wymienionego miejsca w sklepie i puścił się biegiem, niby wąż lawirując pomiędzy ludźmi.
A gdy już dobiegł na miejsce i rozejrzał się, na jego dziecięcą twarz wpełzł radosny uśmiech.
John był tam, przy półce z Earl Grayem, i ze skrzywioną miną usiłował doskoczyć do kartoników z ową herbatą.
~
Polsaaat! 😝
Będzie prawdopodobnie już tylko jedna lub dwie części "Zakupów", bo jestem zbyt leniwa, a poza tym kończą mi się pomysły xd
Ale, tak czy inaczej, mam nadzieję, że podoba wam się rozwinięcie :3

Nie mam już chyba nic do powiedzenia, wczoraj obejrzałam Doctora Strange'a, dzisiaj Grę Tajemnic. Jestem tak wstrząśnięta, że mój mózg zaczyna wariować, ale jakimś cudem jeszcze napisałam dla Was ten rozdział, mordki wy moje 💖
Tak na marginesie spytam, czy znacie jakieś filmy/seriale warte obejrzenia w których gra Ben (ale nie są to te dwa wyżej wymienione, Hobbit ani Star Trek) albo Martin...?
*ostatnio rzuciłam się na filmy i na razie oglądam wszystkie z moimi ulubionymi aktorami* 😅

Dobra, nie trzymam już Was i nie zanudzam, do zobaczenia w następnym rozdziale C;

My turn, Sherlock || Kidlock [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz