Złamanie (part 2)

318 55 5
                                    

Sherlock siedział bezradnie na trawie, zaciskając nerwowo zęby i z całych sił starając się nie rozpłakać. Ból w nodze był coraz gorszy, a Mycroft nadal się nie pojawiał. Brunet stwierdził, że nie może tak dłużej. Rozejrzał się dookoła, co utrudniały gęste strugi deszczu. Nieopodal dostrzegł spore drzewo i nieporadnie podczołgał się do niego, jedną rękę wciąż zaciskając na drewnianej rączce parasolki brata, którą w złości zwinął z domu.
Właśnie, parasolka! - pomyślał z entuzjazmem, opierając się plecami o i tak już trochę wilgotny pień drzewa. - Tylko czy zrobić z niej usztywnienie, czy ochronić się przed deszczem?
Chłopiec nie myślał długo. Otworzył parasolkę i wywinął na drugą stronę, po czym oddzielił materiał od drutów, gdzieniegdzie pomagając sobie scyzorykiem, który otrzymał na siódme urodziny. Ból w prawej nodze odezwał się ze zdwojoną siłą. Sherlock nie wytrzymał dłużej i rozpłakał się, ale przez łzy spojrzał jeszcze na kończynę. Od kolana w dół była dziwnie wykrzywiona i posiniaczona. Brunet przełknął ślinę i już na wpół przytomny przyłożył sobie drążek od parasolki wzdłuż nogi, po czym owinął go ciasno płachtą materiału, który niegdyś mógł jeszcze posłużyć za ochronę przed deszczem. Zasupłał ze sobą dwa końce śliskiej tkaniny, po czym jego głowa spoczęła nieprzytomnie na ramieniu.
* * *
Sherlock otworzył oczy i zobaczył ohydny, biały sufit. Obok słyszał miarowe pikanie aparatury. Skrzywił się na myśl o tym, że trafił do szpitala przez złamaną nogę, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Podniósł się na łokciach i odnotował, że jest ubrany w szpitalną piżamę, która śmierdzi jakimś paskudnym proszkiem do prania.
Czuł lekkie skołowanie, prawdopodobnie spowodowane lekami. Bał się wstać, w dodatku czuł wyraźnie, że ma nogę w gipsie, a nigdzie w pobliżu nie zauważył kul, więc nie było nawet mowy o ruszeniu się ze szpitalnego łóżka.
Gdy miał tylko położył się z powrotem, do sali wpadł Mycroft.
- Braciszku, coś ty zrobił z moją parasolką?! - jęknął, siadając bezradnie na krześle, a Sherlock ostentacyjnie odwrócił od niego głowę.
- Rozebrałem na części, braciszku.
~
No więc, oto i kontynuacja Złamania :3
Uznałam, że będę pisać to konkretne opowiadanie tak, żeby każda kolejna miała o 100 słów więcej niż poprzednia. Ano, kolejne części, bo to jeszcze nie koniec tej serii! :D

Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam, że nie dałam tego wcześniej, ale miałam kilka innych rzeczy do zrobienia ;-;

No, a teraz do zobaczenia i czekajcie na next! :d

My turn, Sherlock || Kidlock [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz