Podróż (part 3)

244 40 22
                                    

Po ustaleniu paru ważniejszych szczegółów i obejrzeniu samochodu pod względem stanu technicznego, starszy policjant, Alex, odchrząknął i stanął przed zapłakaną matką. Wyglądała naprawdę tragicznie, nie wiedziała, co się mogło stać z jej autem. To wszystko było żałosne.
- Cóż, do kierowcy należy dbanie o bezpieczeństwo pasażerów oraz stan samochodu - zaczął z krzywym uśmiechem funkcjonariusz wydziału drogówki. - Grozi pani mandat w wysokości trzystu funtów, wliczając opłatę za uszkodzenia barierki...
-...ale nie damy go pani ze względu na czysty przypadek zaistniałej sytuacji - dokończył za niego Gregory z szerokim uśmiechem, klepiąc go lekko po plecach.
- Greg, co ty... - Alex chciał coś powiedzieć, mierząc siedemnastolatka morderczym spojrzeniem, ale ten kopnął go w kostkę, nakazując całkowite milczenie, po czym złapał go za ramiona, obrócił i popchnął w stronę radiowozu. Gdy policjant zniknął w wozie, blondyn podszedł do stojącego z boku Mycrofta, który przez cały ten czas przypatrywał mu się tym swoim świdrującym, jakby oczekującym spojrzeniem
- Cześć, kochanie - mruknął, zbliżając się do bruneta i opierając swoje czoło o jego. Ich oczy znalazły się na tym samym poziomie.
- Sherlock przeczytał naszą wymianę esemesów - powiedział Myc prosto z mostu i objął Grega w pasie, przyciągając go do siebie.
- To chyba nic złego... - zaczął stażysta, ale nie dane mu było dokończyć zdania.
- Na głos. Przy matce - syknął ze złością starszy Holmes, obrzucając swojego braciszka krótkim, nienawistnym spojrzeniem, którego oczywiście tamten nie zarejestrował.
- Niech zgadnę, planujesz się na nim jakoś zemścić? - Gregory uniósł brew i uśmiechnął się półgębkiem.
- Oczywiście. I myślę, że ten sposób ci się spodoba - odparł powoli, po czym zaczekał aż Sherlock odwróci się w ich stronę i przylgnął do ust siedemnastolatka. Całowali się zapamiętale przez niecałe pół minuty, a gdy w końcu oderwali się od siebie, mały Holmes stał przy krzakach, oparty przedramieniem o pobliskie drzewo, zielony na twarzy. Mycroft zaśmiał się krótko na ten widok, po czym klasnął w dłonie. - No, to teraz omówmy plan zemsty! - powiedział z wyraźną nutą entuzjazmu w głosie.
* * *
Gdy Alex na chwilę opuścił radiowóz, stwierdzając, że z jakiegoś powodu nigdzie nie widzi rodziny Holmesów, której właśnie z inicjatywy swojego stażysty darował mandat, cztery osoby z piątą na rękach przemknęły niczym cienie do auta, upchnęły dwie torby w bagażniku i ścisnęły się na wolnych siedzeniach. Mycroft zajął miejsce obok Grega, który z dumą usiadł na fotelu kierowcy. Wszystkie drzwi trzasnęły równocześnie, a pojazd ruszył.
- Wyleją cię za to - powiedział Mycroft. Czuł się winny i nawet nie potrafił dokładnie stwierdzić, z jakiego powodu.
- I co z tego? Czego się nie robi dla ukochanego - uśmiechnął się szelmowsko, nie odrywając oczu od trasy. Myc zarumienił się lekko. Teraz już wiedział, dlaczego dopadło go poczucie winy.
- A właśnie, Mycroft, dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?! - spytała nieco rozzłoszczona matka Holmesów z tylnego siedzenia.
- Nie chciałem, żebyś ingerowała w moje życie towarzyskie - odparł zimno brunet i zaliczył kopniaka w goleń od kierowcy. - Mamo - dokończył, wymawiając z naciskiem to ostatnie słowo.
Gregory uśmiechnął się pod nosem.
- To jaki adres? - zapytał, przygryzając lekko dolną wargę.
- Mam wrażenie, że tylko dlatego siadłeś za kierownicą - stwierdził kwaśno Mycroft, krzywiąc się.
- Widzisz? Mówiłem, że wiesz, dokąd jedziecie - odgryzł się z dumą blondyn.
- No już dobrze. Podrzuć nas do Cambridge, dalej sobie poradzimy. - westchnął Holmes i odwrócił się w stronę szyby. Poczuł, że ciepła dłoń starszego chłopaka splata się z jego palcami i uśmiechnął się mimowolnie. Jednak gdy ten zaczął kciukiem robić powolne kółka na wierzchu zmarzniętej dłoni, nie wytrzymał. - No dobrze już, WYGRAŁEŚ, Gregory. A teraz skup się na drodze - fuknął i zabrał rękę, starając się ukryć rumieniec.
~
NIE WIEM, CO ZROBILIŚCIE, ALE NASTĘPNEGO DNIA PO WSTAWIENIU POSTA INFORMACYJNEGO, PRZYJECHAŁ TU WUJEK I NAPRAWIŁ MI LAPTOPA W DZIESIĘĆ MINUT.

"Dlaczego więc wczoraj nie było rozdziału?!" - Ano dlatego, że wyszłam z domu rano, wróciłam z koleżanką na obiad i dowiedziałam się, że Ben już zrobiony jest, potem wyszłyśmy na dwór, no i tak jakoś wyszło, że wróciłam do domu późnym popołudniem, z piaskiem w butach, zmęczona i na dodatek chora na brakus wenus, które na całe szczęście dzisiaj sobie poszło...

Zauważyłam też, że zaraz będzie 250 gwiazdek, czyli mam dwa rozdziały "Cytadeli" w plecy x'D
Jesteście niesamowici, ale przestaję się wyrabiać, więc dodam Wam te dwie części, ale od tej pory będą się pojawiać co 100 gwiazdek C:

Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tej krótkiej nieobecności, a na dowód tego, że mój laptop naprawdę był rozwalony i to nie jest tak, że nie chciało mi się pisać, to jak wattpad się na mnie odfocha, mogę wstawić zdjęcie usterki :v

My turn, Sherlock || Kidlock [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz