329 38 2
                                    

Chwyciłem czerwony kubek w różowe kwiaty wiśni, a piękny zapach zielonej herbaty od razu dotarł do mojego nosa, zastępując tym samym smród dymu papierosowego mojego współpracownika.

-Chcesz jednego Tatsuo?

Spojrzałem na swojego znajomego który wyciągał w moją stronę paczkę z największym nałogiem jaki mógł się kiedykolwiek narodzić. Pokiwałem jedynie przecząco głową, odwróciłem się do niego plecami i upiłem kilka łyków naparu. Nie wiem dlaczego, ale poczułem nagłą chęć na sen. Spałem zawsze osiem godzin i nigdy nie czułem zmęczenia w ciągu dnia. Tym razem było jednak inaczej. Odłożyłem kubek do zlewu i skierowałem się do swojego biura. Bez zastanowienia zamknąłem drzwi i wygodnie rozsiadłem się w skórzanym fotelu. Na chwilę przymknąłem powieki, przez co od razu poczułem jeszcze większe zmęczenie. Czułem jak moje wszystkie mięśnie się rozluźniają, aż nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają, a na moim biurku ląduje dość spory plik dokumentów.

Podskoczyłem do góry jak poparzony i od razu otworzyłem swoje oczy. Przed moim biurkiem stał wyraźnie rozbawiony komendant. Skłoniłem się nisko i zacząłem go przepraszać. On jedynie głośno się zaśmiał i usiadł naprzeciwko mnie.

-Mamy sprawę.- Mężczyzna wyciągnął spod marynarki paczkę papierosów i jednego z nich odpalił.- Na ulicy obok był śmiertelny wypadek samochodowy.

-Często zdarzają się na tym zakręcie. Do tego widziałem jak zbierali trupa z mojego okna. O dziwo ciało tej kobiety, było w bardzo dobrym stanie. Raz krew doleciała aż do mojego okna. Ciężko było to domyć ale...

-Nie na tym masz się skupić. Otwórz akta.-Komendant przerwał mi w połowie zdania.

Podniosłem grubą teczkę i od razu ją otworzyłem. Na pierwszej stronie znajdowały się zdjęcia delikatnie mówiąc, zmasakrowanej kobiety. Obok był samochód cały umazany w jej krwi. O to jednak nie mogło mu chodzić. Przesuwałem kartki dalej aż natrafiłem na zdjęcie z monitoringu. Obok miejsca wypadku stała dziewczyna, zapewne europejka bądź amerykanka. Miała niebieskie włosy, które nawet nie sięgały jej do ramion. Na sobie miała zwykłe jasne spodnie, koszulkę i bluzę. Sądząc po jej wyglądzie wracała z jakiejś uczelni, była zapewne studentką na wymianie. W tym roku kręci się ich tutaj cholernie dużo. Jednak czy to o nią mogło chodzić?

-Nie rozumiem. Zwykły wypadek, a obok dziewczyna która nie udzieliła pomocy.

-Zwracasz uwagę nie na to co trzeba.

Komendant nachylił się nad moim biurkiem i wskazał na ławkę obok dziewczyny. Na jej rogu leżał jakiś czarny notatnik i jabłko. Na następnym zdjęciu było widać jak dziewczyna go chowa do swojej torby i odchodzi. Przygryzłem knykcie u swojej lewej dłoni i delikatnie zmrużyłem oczy. Dopiero wtedy na okładce notatnika zobaczyłem niewyraźny biały napis, gdzie pierwszą literą niewątpliwie było D.

-To nie może być możliwe. Wszystkie Notatniki Śmierci zostały zniszczone, a bogowie odeszli.

-W takim razie skąd ta dziewczyna znalazła go na ławce?

-Może to podróbka. Dużo ich było.

-Mam nadzieję, że tak jest, jednak zajmij się tym. Ta dziewczyna to Kodoku Hayes.

-Samotność Hayes?- Cicho się zaśmiałem, jednak po poważnej minie mężczyzny od razu ucichłem.- Przepraszam, po prostu wygląda jak studentka na wymianie z Europy. A to imię... no ono mówi coś innego.

-Jej rodzice prowadzą bardzo dobrze prosperującą firmę. Zajmują się nieruchomościami zarówno w Japonii jak i w Europie. Skubani są cholernie bogaci.

-I dlatego nazwali dziecko Kodoku?

-To już zadanie dla ciebie. Nie masz wejść jej do domu i zrobić przeszukanie. Pobaw się w podwójnego agenta, jak w tych wszystkich amerykańskich filmach akcji.

-Czy ty każesz mi się z nią zaprzyjaźnić?

-A może nawet coś więcej, kto wie.- Komendant spojrzał na mnie, a po chwili odpalił kolejnego papierosa.- Masz prawie trzydzieści lat, a nadal jesteś samotny. To chyba dobry moment Tatsuo aby...

-Aby wreszcie dostać podwyżkę, za te wszystkie nadgodziny.

-Premię będą wypłacane dopiero na nowy rok.

-Słyszę to od dwóch lat.

Mężczyzna cicho prychnął i wyszedł z mojego gabinetu. Od raz podszedłem do okna i szeroko je otworzyłem. Gorące Tokijskie powietrze wypełniło cały mój gabinet. Potem znowu opadłem na wygodny fotel, jednak tym razem między moimi dłońmi znalazł się gruba teczka z aktami sprawy o niejakiej Kodoku. Dziewczyna miała dość specyficzną urodę. Duże, szare oczy, nijak się miały wąskich ust i małego nosa. Do tego dochodziły niebieskie włosy. Nigdy nie byłem zwolennikiem modyfikacji ciała, zaliczając do tego także farbowanie włosów. W żaden sposób nie wpasowywała się w moje pojęcie piękna.

Przetarłem dłonią twarz i cicho jęknąłem. Jak niby mam chociażby ją poznać? Byliśmy z różnych światów, a do tego dzieliło nas dziesięć lat. Chwyciłem za swój telefon i wybrałem numer do Kagawe. Na szczęście już po dwóch sygnałach odebrał.

-Czego Riggs? Nie mogę teraz rozmawiać.- Jego głos był dziwnie zmęczony. Najwidoczniej Hanako z biur musiała go odwiedzić.

-Nie będę prowadził tej sprawy.

-W takim razie możesz się pakować i nie przychodzić tutaj więcej.

-Dlaczego niby ja mam się tym zająć? Na pewno Takanori poradzi sobie lepiej.

-Jesteś najmłodszy i nie masz żony.

-Skąd ta pewność?

-Bo nadal mieszkasz z rodzicami.

-To nie oznacza, że...

-Nie wkurwiaj mnie Riggs. Masz urlop dwumiesięczny. Pod koniec każdego tygodnia masz mi składać raport. Sayōnara.

Odłożyłem telefon na biurku i ukryłem twarz w dłoniach. Pracowałem tutaj zaledwie pięć lat. Moim największym śledztwem była sprawa morderstwa w okolicznej wiosce. W mojej pracy miałem kręcić się wokół trupów, a nie żywych ludzi. To nie tak, że jestem aspołecznym knypkiem. Nigdy nie potrafiłem nawiązać kontaktu z ludźmi, nie potrafiłem złapać z nimi wspólnego języka. Dlaczego więc to mi się zdarzyło zapoznanie dziewczyny podejrzanej o posiadanie Notatnika Śmierci?

Ostatni raz podniosłem akta. Po przeczytaniu życiorysu dziewczyny wpadłem na pomysł jakbym mógł się z nią zapoznać. Z każdą chwilą w mojej głowie rodziły się kolejne pomysły, a już po chwili miałem ułożony cały plan działania.

Kiedy przewracałem następne kartki natknąłem się na skrócony opis śledztwa prowadzonego dziesięć lat temu. Ówczesny Kira pochłonął wiele istnień, a na końcu sam został zapisany w notatniku swojego Boga Śmierci. Nadal jednak zastawiało mnie dlaczego Shinigami podjął taką decyzję. Czyżby to co działo się na ziemi go przytłoczyło? Może zrozumiał, że stworzył potwora i w najprostszy dla siebie sposób chciał się go pozbyć, tym samym wynosząc swoją osobę na piedestał? Albo najzwyczajniej w świecie uznał to za zabawne. Co takiego kryje się w głowach tych bożków?

Wsadziłem do swojej torby akta, do uszu słuchawki i wyszedłem z swojego biura. Po drodze do domu spotkałem kilka znajomych twarzy. Każdemu się ukłoniłem, jednak ani razu nie zrobiłem tego szczerze. Myśl o tym co mnie czeka za bardzo działała na mnie destrukcyjnie. Wszystkie myśli skierowane były w stronę nieznajomej dziewczyny. Do domu wszedłem nie witając się nawet z rodzicami. Od razu zamknąłem się w swoim pokoju i puściłam głośno muzykę, która otuliła mnie przyjemnie i pozwoliła dopracować resztki planu. Dlaczego to akurat mnie rzucili na głęboką wodę i losy całego świata umieścili w moich ciągle drżących ze zdenerwowania dłoniach?

Deus RidensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz