-Aż tak bardzo kaleczę japoński, że mnie nie zrozumiałaś? Light nie narzekał.
Usłyszałam za sobą zachrypnięty, męski głos. Wzdrygnęłam się na dźwięk łamanej polszczyzny. W mojej głowie pojawiła się jedna myśl. To niemożliwe. To nie jest i nie może być prawda. Nacisnęłam na guzik od lampek i usiadłam na łóżku nie patrząc się w stronę okna. Bałam się tego, co mogę tam zobaczyć.
-To tylko moja wyobraźnia. W oknie niczego nie ma.- wyszeptałam sama do siebie słowa, które miały dodać mi otuchy.
Powoli odwróciłam się w stronę drzwi balkonowych. Z każdą chwilą zamiast pustki widziałam coraz wyraźniej zarysy ciemnej, strasznie ciężkiej do określenia kształtu, sylwetki. Nagle w ciemności rozbłysnęły czerwone oczy. Wydałam z siebie zduszony krzyk, gdy to coś pomachało do mnie wielką, kościstą dłonią. Cofnęłam się na łóżku pod samą ścianę, a w dłonie chwyciłam moją jedyną broń. Niebieska poduszka chmurka, raczej nie zapewni mi ochrony, jednak takie rzeczy jak poduszki czy kołdra, mają moc chronienia przed potworami. A właśnie z takim czymś przyjdzie mi się zmierzyć.
-A myślałem, że to ja jestem brzydki.
-Nie jestem brzydka ty pokrako! A raczej... ty wytworze mojej wyobraźni.
-Twoja wyobraźnia błaga o pomstę u Shinigami...
To coś mówiło dalej, jednak ja się kompletnie wyłączyłam wraz z tym, jak usłyszałam zakazane słowo na S. Na moim ciele momentalnie pojawiły się ciarki, a w oczach zebrały mi się łzy. Nie. To nie może być prawda. Spod swojej poduszki wyciągnęłam czarny notatnik. Popatrzyłam na jego okładkę, a następnie na to coś.
-To twoje?- Wyciągnęłam dłoń przed siebie, a na twarzy stwora pojawił się krzywy uśmiech.
-Tak. Grawitacja ostatnio szaleje, mam nadzieję, że jest też tutaj moje jabłko.
-Jabłka nie ma.- Delikatnie skrzywiłam się, kiedy na języku poczułam ohydny smak owocu.- Wyrzuciłam je do sąsiada, smakowało okropnie.
-Zgodzę się, że jabłka tam z góry nie należą do najlepszych.- Shinigami nadal mówił do mnie, jednak jego ciało zaczęło wykręcać się w dziwny sposób, a już po chwili stał się latającą kulką, a raczej preclem.- A tak się kończy, kiedy nie mam jabłek zbyt długo. Możesz mi dać jedno? Wystarczą dwa ziemskie jabłka, a wrócę do poprzedniej formy.
-Ta-ak.- podniosłam się z łóżka i już miała wyjść z pokoju, kiedy kątem oka zauważyłam jak Shinigami podlatuje do mojego łóżka i próbuje chwycić notatnik. Szybko wskoczyłam na materac i przycisnęłam Death Note'a do siebie.-Ale on jest mój. Nawet jeżeli jest twoją własnością.
Popatrzyłam morderczo na potwora i tym razem już trochę spokojniejsza wyszłam na korytarz. Po drodze do kuchni minęłam moją "siostrę", która bawiła się w Czarodziejkę z księżyca. Nigdy nie zrozumiem dzieci. Jak one potrafią za pomocą kawałka plastiku na głowie i patyka w dłoni, przenieść się do całkiem innego świata? Ja jako dziecko siedziałam z misiem i zastanawiałam się jak on jest zbudowany. Nigdy na myśl mi nie przyszło, żeby urządzać sobie z nim przyjęcia, czy zrobić z niego swojego przyjaciela. Samotność. Tylko ona nigdy mnie nie opuściła.
Kiedy doszłam do półmiska z owocami, od razu chwyciłam wszystkie jabłka. Ledwo co trzymałam je w ramionach. Do tego dochodził notatnik, który w każdej chwili mógł mi wypaść. Biorąc to wszystko pod uwagę i analizując swoje tragiczne położenie, powoli zaczęłam iść w stronę swojego pokoju. Na końcu drogi naprzeciwko mnie stanęły niebieskie drzwi. Cicho jęknęłam, a w duszy zaczęłam siebie przeklinać za to, że nie zostawiłam ich otwartych. Miałam już się poddać, kiedy obok mnie pojawiła się moja siostra.
-Atsuko-chan?- Dziewczynka oderwała się od zaczarowywania jednego z rodzinnych zdjęć i spojrzała na mnie ciemnymi oczami.- Anata wa doa o akemasu ka? [Otworzysz mi drzwi?]
-Hai!
Dziewczynka podbiegła do niebieskich "wrót" i jednym ruchem dłoni otworzyła mi drzwi. Uśmiechnęła się do mnie i korzystając z okazji zerknęła do mojego pokoju. Przez chwilę zwątpiłam w to, czy aby na pewno w pokoju czeka na mnie Shinigami. Atsuku kompletnie nie zareagowała na latający precel, który znajdował się na środku mojej dość małej sypialni. Czyli widzę go tylko ja. Nie będę musiała przynajmniej tłumaczyć rodzicom, co w naszym domu robi prawie dwumetrowy Bóg Śmierci. Same plusy. Jednak po dłuższym przemyśleniu, nadal nie mogłam uwierzyć w to, że on jest prawdziwy. To wszystko było zbyt pokręcone. Pokręcone tak jak ciało tworu mojej wyobraźni.
-Arigatō.
Wymięłam dziecko i za pomocą stopy zatrzasnęłam drzwi. Niepewnie podeszłam do Shinigami'ego i podałam mu jabłka. Najpierw chwycił jedno, powolnym i niepewnym ruchem. Następnie owoc momentalnie wylądował w jego ustach, a Bóg Śmierci z każdą następną sekundą coraz szybciej powracał do swojej naturalnej formy. Już po niecałych dwóch minutach i ośmiu jabłkach później, ponownie stał przede mną w pełnej okazałości. Nie wiem dlaczego, ale nie czułam już tak wielkiego strachu jak na początku. Widziałam jak przede mną stoi coś z szpetną twarzą i nieforemnym ciałem. Najpierw myślałam, że to wytwór mojej wyobraźni, jednak po chwili zrozumiałam, że to nie jest możliwe. Widziałam go i słyszałam, czułam jego obecność, a do tego przed chwilą zjadł z osiem jabłek i nic po nich nie zostało. To znaczy, że chyba jeszcze nie oszalałam.
-Ziemskie jabłka są dużo lepsze, niż te niebiańskie.
-Zgodzę się.
-Nazywam się Ryūk.- Bóg podał mi swoją kościstą dłoń, a ja niepewnie ją uścisnęłam. Była ona niesamowicie zimna i równie szorstka.- A ty jesteś Kodoku i tak się składa, że masz mój notatnik.
-To?
Spod pachy wyciągnęłam czarny dziennik i zaczęłam nim wymachiwać, przed obojętnym bogiem. Zero jakiejkolwiek jego reakcji sprawiło, że poczułam się niepewnie i ponownie schowałam go pod pachą, gdzie jak narazie wydawał się najbezpieczniejszy.
-Tak, to czarne którym przed chwilą machałaś mi przed nosem. Możesz mi go oddać?
-Nie.- Uśmiechnęłam się przebiegle.- Znalazłam go, więc jest mój.
-Ale to dziennik Shinigami.
-A więc od dzisiaj jestem jednym z nich.
-I chcesz go po prostu zacząć używać?
-Tak.
-Jesteś dużo bardziej rozmowna niż Light, ale tym samym bardziej tajemnicza. Czy wam ludziom, aż tak bardzo życie jest niemiłe, że ze wszystkiego robicie tajemnice?
-Light... Light Yagami?- W mojej głowie pojawiło się zdjęcie jednego z absolwentów, mojego liceum.- To on był Kirą? Zabiłeś go?
-Ja? Nie. To był dziennik.
Ryūk wyciągnął przed siebie swój wielki, kościsty palec i wskazał na notatnik znajdujący się pomiędzy moją ręką, a żebrami. Cicho się zaśmiałam i spojrzałam w żółte oczy bożka.
-Ile mi zostało czasu? Czy mnie też chciałeś zabić?
-Za dużo pytań zadajesz.
Cicho prychnęłam i odwróciłam się od boga. Następnie weszłam do łazienki i z twarzy nareszcie zmyłam maseczkę, potem umyłam zęby i dopiero wtedy wróciłam do Ryūka.
-Czyli to nie jest twoja twarz?
-Co?
-To czarne coś.
-To maseczka.-Cicho się zaśmiałam i usiadłam na swoim łóżku.- Co masz zamiar robić Ryūk?
-Za dużo pytań i za wcześnie.
-Mam twój dziennik. Każdy Shinigami, musi mieć pod opieką przynajmniej jeden notatnik.
-Ale ja nadal mam go pod opieką. Nie widzisz?- Bóg przybliżył się do mojego łóżka i stanął w miejscu gdzie pod poduszką leżał Death Note.- Wiem co się z nim dzieje i gdzie jest. Czy coś się nie zgadza?
-Jesteś szalony.
-Jestem Bogiem Śmierci.
![](https://img.wattpad.com/cover/122552900-288-k268443.jpg)
CZYTASZ
Deus Ridens
Mystère / ThrillerPokój panujący na świecie nigdy nie był trwały. Owoc niezgody pojawiający się między ludźmi, burzy ich poukładane życie bez skaz. Wystarczy tylko jeden człowiek, jeden notatnik i jedno jabłko. Pokój upada, a strach przejmuje kontrolę nad światem. Wt...