十四

220 34 2
                                    

Opadłem na kolana i zacisnąłem powieki. To nie może być prawda. To tylko koszmar. Takie rzeczy się nie dzieją, za chwilę się obudzę w łóżko i pójdę do kuchni, w której będzie stała Kodoku. Prawda?

-Wstawaj Riggs. Musimy posprzątać ten burdel- Głos komendanta rozbrzmiał w mojej głowie, a ja poczułem chłodny wiatr na skórze. To nie sen.

Na trzęsących się nogach, powoli zacząłem iść w stronę ciał. Wokół komendy policji zebrało się setki ciekawskich osób i jeszcze więcej fotoreporterów. Całe miejsce zdarzenia było oświetlane, przez dające ostre białe światło lampy i policyjną sygnalizację. Do moich uszu docierały pojedyncze zdania. Ktoś chciał podejść bliżej, ktoś inny głośno wzywał boga, wyklinając przy tym sprawcę tego zajścia. Reszta po prostu stała i niewzruszenie patrzyła się na próbujących pracować policjantów.

Prowadzony jakby w transie, stanąłem przed wielkim krwawym napisem na ścinanie budynku. Potem przeniosłem wzrok na ciała ludzi, było ich ośmiu. Czterech mężczyzn i cztery kobiety. Z ich ponacinanych nadgarstków wypływała krew, która tworzyła wokół nich krwawe tło. Na literę D składały się dwa ciała, O trzy, K jedno i U następne dwie.

Watashi wa Doku.

Wyszeptałem pod nosem to zdanie, a po chwili wypełniło ono moje myśli. Kira wrócił pod innym imieniem i z innym planem. Słyszałem obok siebie głos jednego z policjantów, który dowiedział się, że zamordowanych nic nie łączyło, znowu. Byli przypadkowymi osobami, nie zrobili nic złego, a zginęli aby ten psychopata mógł nam się przedstawić. Jest bezlitosny i nie posiada skrupułów. Musiała męczyć go myśl, że porównujemy go do poprzedniego Kiry i w dosadny sposób pokazał nam, jak bardzo się myliliśmy. Zabił osiem bezbronnych ludzi, żeby pokazać swoją władzę i potęgę.

-Musisz coś zrobić Riggs.-Spojrzałem na komendanta, który pojawił się obok mnie.- Jedziesz razem z Takanorim zamknąć dziewczynę Yagami'ego. Od teraz obowiązuje noszenie masek.- Mężczyzna podał mi czarną kominiarkę, a ja beznamiętnie nałożyłem ją na twarz.- Kira...

-Doku.- Poprawiłem mężczyznę, jednak on nie zwrócił na to uwagi. Nim też targały skrajne emocje.

-Kira wrócił w postaci Doku. Nie możemy dać się zastraszyć, ale też nie możemy go lekceważyć. Nie po tym.- Ponownie spojrzałem na martwych ludzi. Ich ciała były powyginane w nienaturalny sposób, z nadgarstków nadal wypływała szkarłatna krew, a ich oczy były szeroko otwarte. Krył się w nich strach, który został przykryty czarnym workiem foliowym.- Druga grupa pojedzie jutro rano do domu Kodoku. Zrobią przeszukanie.

-Ona nie mogłaby tego zrobić.

-Light też był dobrym dzieciakiem.

○○○

Upiłam łyk gorącej czekolady i pustym wzrokiem wpatrywałam się w wiadomości. Nagle obok mnie pojawił się Mello. Mężczyzna usiadł na fotelu i spojrzał na notatnik, który leżał otwarty na stole.

-Mogę?

-Ale go nie dotykaj. Dla twojego bezpieczeństwa.

Obróciłam notatnik w jego stronę, a on zaczął szybko jeździć po nim wzrokiem. Po chwili ugryzł kawałek czekolady i lekko się uśmiechnął.

-Kohei Horikoshi, wyjeżdżając z domu podcina sobie żyły. Staje samochodem przed komendą policji, blokując drogę innym pojazdom. Na ścianie za pomocą swojej krwi pisze: Watashi wa i kładzie się na drodze. Śmierć o dwudziestej dwadzieścia osiem.- Kolejny gryz czekolady.- Subaru Hitomi podcina sobie żyły i blokuje drogę samochodem przed komendą policji. Kładzie się obok Horikashi'ego i wspólnie tworzą literę D. Śmierć dwudziesta dwadzieścia trzy.- Trzeci gryz.- Misaki Komagata podcina sobie żyły i blokuje drogę samochodem przed komendą policji...- Nagle mężczyzna przestał czytać i zaczął pochłaniać resztę czekolady. Kiedy przełknął ostatni kęs spojrzał na ekran telewizora, gdzie było zbliżenie na moje dzieło.- Rin Ichiro kładzie się obok Yuno Nakahara i tworzy razem z nią literę U. Umiera o dwudziestej trzydzieści pięć.

Deus RidensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz